28 kwietnia 2013

Masło kokosowe do ciała Synergen

Dziś napiszę parę słów o masełku kokosowym Synergen, które już praktycznie sięga dna, ale zdjęcia zrobiłam już w wolnej chwili w marcu ;) 




Kupiłam go w lutym podczas promocji za 6,99 w Rossmannie docelowo miał on się znaleźć w moich zapasach, ale z racji tego, że uwielbiam zapach kokosa w kosmetykach nie powstrzymałam się i zaczęłam go używać już wtedy ;)

Zapach jest typowo kokosowy- fantastyczny i intensywny, w ogóle nie jest chemiczny. Nie zmęczył mnie ten zapach sobą na dłuższą metę, do samego zapachu chętnie bym powróciła.

Konsystencja jest bardzo gęsta, zbita i ciężka- ten plastikowy słoiczek jest idealnym rozwiązaniem, gdyby trzeba go było wyciskać to nie byłoby z nim już tak prosto ;)



Mam skórę suchą, nie potrzebuję bardzo intensywnego nawilżenia, z tym masłem miałam taki problem, że potrzebował przeciętnie godzinę lub nawet trochę więcej na to by się wchłonąć. Myślę, że posiadaczka bardzo suchej skóry byłaby bardziej zadowolona niż ja :) Po wchłonięciu skóra była idealnie miękka i nawilżona- to akurat w nim bardzo lubiłam ;)

Podsumowując:
+ piękny, niechemiczny zapach
+ wygodne opakowanie, które pozwala wykorzystać kosmetyk w 100 %
+ po wchłonięciu skóra pozostaje miękka i nawilżona

- trochę zbyt ciężki i tłusty przez co się wchłaniał po każdej aplikacji ponad godzinę




Myślę, że mogłabym do niego wrócić, ale dopiero zimą ;) Teraz go zużywałam intensywnie by zdążyć przed  wysoką temperaturą, bo wolę nie myśleć ile by się wchłaniał przy takiej pogodzie.


A Wy miałyście już jakiś kokosowy balsam? ;) Bardzo chętnie bym wypróbowała jakieś inne ;-)

26 kwietnia 2013

Sugared Peach: avon lakier Color Trend nowy odcień


Sugared Peach to mój drugi lakier Color Trend i również jestem z niego zadowolona ;) To idealny odcień brzoskwini bez domieszki koralu.


Trwałość: 2 dni bez base i top coat- krócej niż Ice Mint, zaczął mi odpryskiwać płatami z boku
Warstwy: 2 są wystarczające
Schnięcie: błyskawiczne! 





24 kwietnia 2013

Balea: szampon malinowy do codziennego mycia włosów

Z racji tego, że nie mam dostępu do drogerii DM musiałam go kliknąć na allego ;) Byłam niesamowicie ciekawa jego zapachu, bo uwielbiam malinowe kosmetyki, ale często jest tak, że w niektórych kosmetykach w ogóle maliny nie przypomina, w tym wypadku jest słodki, ale nie tak fantastyczny jak w balsamie AA ;)



Mówiąc szczerze nie zrobił na mnie ogromnego wrażenia, chciałoby się rzec: szampon jak szampon i na tym skończyć recenzję, bo długo się do niej zabierałam, ale parę słów napiszę ;) 

Jest, a może raczej była to edycja limitowana- nie mam niestety wiedzy na ten temat czy można go jeszcze dostać w DM.



+ dobrze się pieni 
+ zapach jest wyczuwalny podczas mycia, później już się nie utrzymuje po wyschnięciu (dla mnie to plus, bo po latach używania silikonowych szamponów zmęczyło mnie to)
+ nie zawiera silikonów i nadaje się do oczyszczania włosów 
+ nie za duży otwór, w ten sposób dozujemy odpowiednią ilość szamponu 
+ konsystencja, lekka żelowa



- moje włosy po nim są trochę bez życia
- ekstrakt z malin znajduje się w składzie na przedostatnim miejscu- po zapachu, a tuż przed barwnikiem 
 - w teorii jest przeznaczony do codziennego mycia- czytałam na wizażu, że u kilku recenzentek pojawił się po nim łupież- nic dziwnego zawiera SLES- ja myję nim włosy raz w tygodniu, więc jeszcze trochę mi zejdzie jego zużywanie ;)




22 kwietnia 2013

Mint ice - nowy lakier Color Trend Avon

Ostatnio jakoś tak się składa, że kolor miętowy najczęściej gości na moich paznokciach ;)





Wiele z Was często u mnie pisze w komentarzach, że nie lubicie lakierów Avonu i tych Speed Dry i tych Pro + za to, że są bardzo gęste, a średnio trwałe... A ten Mint Ice z serii Color Trend jest absolutnie inny i bardzo mnie zaskoczył ;)



+ błyskawicznie wysycha
+ wystarczą jedynie 2 warstwy do idealnego pokrycia płytki
+ ma idealną konsystencję: ani nie jest zbyt wodnisty, ani zbyt gęsty- inna bajka niż te z regularnej oferty Avonu
+ 3 dni wytrzymał bez top coat
+ nie odbarwił płytki



Cena: zależnie od katalogu, 8-9 zł


A jaki u Was najczęściej ostatnio kolor gości na paznokciach?:)

19 kwietnia 2013

Wygrana w konkursie na Rossnet.pl - tusz Clump Defy Max Factor

Wczoraj odebrałam swoją wygraną w konkursie- notabene pierwszy konkurs, w którym coś wygrałam ;) 





Najpierw dostałam maila informującego o wygranej, później numer nagrody i poinformowanie o możliwości odbioru w wybranym Rossmannie i w trzecim mailu podziękowanie za udział i odbiór ;-) 

Pozytywna wiadomość dla osób, które są wręcz alergicznie nastawione na otwarte tusze- tak wyglądała przesyłka:



Zobaczymy jak się sprawi, tylko błagam o jedno! By nie robił pandy pod oczami... ;-)


Warunkiem koniecznym było oddanie swojego starego tuszu i oddałam Growing Lashes Wibo- nie nacieszyłam się nim długo... Jakiś tydzień? Nie dało się go używać, bo się tak osypywał, że po kilku godzinach nie było go na rzęsach, po prostu kupiłam już przez kogoś otwarty :( Dlatego wyrażam cichą nadzieję, że może moje marzenie się kiedyś ziści i będą zaplombowane tusze w drogeriach ;-)




16 kwietnia 2013

Parafina i odżywka Ziaja Intensywna Regeneracja

Co prawda ostatnio tematy włosowe na moim blogu się nie pojawiają, bo celowo odpuściłam ten temat na jakiś czas wychodząc z założenia, że będę ten temat intensywniej drążyć po tym jak pokażę swoje włosy, a planuję to zrobić przy podsumowaniu rocznego zapuszczania tj. w czerwcu ;-) 

Często ostatnio pojawiały się na różnych blogach posty o niezadowoleniu ze swoich włosów po zimie- mnie to nie dotyczyło, ale za to dotknęło mnie coś innego... 



Z własnej winy zamieniłam swoje nawilżone i błyszczące włosy w siano za pomocą odżywki Ziaja Intensywna Regeneracja, która na jednym z pierwszych miejsc w składzie ma parafinę. Nie będę tutaj poruszać tego tematu dogłębnie, bo wiem, że niejednokrotnie na tym tle pojawiały się przepychanki w komentarzach i zaciekła walka na słowa obrończyń i przeciwniczek parafiny- od siebie powiem tylko tyle, że w kosmetykach do twarzy czy ciała u mnie się sprawdza, ale jeśli chodzi o włosy... płacz i zgrzytanie zębami. 

Siedząc i rozmyślając ostatnio nad swoimi włosami stwierdziłam, że są jakby nie moje i że znów muszę o nie powalczyć tak jak po oleju kokosowym Veola i cóż się okazało? Sprawdziłam i tamten olejek na 1 miejscu w składzie miał parafinę o czym zapomniałam i znalazłam winowajcę... 



Ale po kolei: 

Co prawda jest to odżywka bez spłukiwania, ale nie planowałam jej w taki sposób używać, bo nie lubię takich odżywek, więc: 

jako odżywka d/s: 
włosy po wyschnięciu pokryte nieestetycznym filmem, jakby niedomyte, kilka prób spełzło na niczym, nawet pomimo spłukiwania 10 min pod prysznicem po wyschnięciu takie były.

jako odżywka do mycia: 
wiedziałam, że się nie nadaje w tym celu, ale mimo to chciałam spróbować- efekt był taki, że wyglądały jakby były nie myte przez tydzień- a myjąc włosy codziennie można sobie wyobrazić ten efekt... 

i najgorsze: 
jako pierwsze O w metodzie OMO:
pomyślałam, że tak ją wykorzystam, bo w innych konfiguracjach to było niemożliwe. Po pierwszym użyciu przed zastosowaniem szamponu, którego już używałam wcześniej i wiedziałam jakie moje włosy są po jego zastosowaniu byłam zachwycona- włosy dużo bardziej miękkie, po jej użyciu były śliskie i jeszcze bardziej zachęciło mnie to do jej stosowania, ale już po 4 użyciu jako pierwsze O zauważyłam, że nagle na włosach mam siano i nie myśląc zbyt długo wiedziałam, że to wina tej odżywki, bo to jedyna nowa rzecz, którą wprowadziłam w swojej pielęgnacji. 




Teraz znów muszę zacząć walkę o nawilżenie i blask- tak jak po olejku Veola i wiem, że mi się to uda, ale po prostu trochę to potrwa... :(

Wiem, że wielu osobom oleje Amla czy Vatika na parafinie bardzo służą, znaczna część osób używa też oliwek dziecięcych na parafinie do olejowania i też są zadowolone, tylko ja mam takiego pecha, że zniszczyłam sobie po raz drugi parafiną włosy...


Jeśli chodzi o Veolę to wtedy obwiniałam o to kokos, bo miałam wówczas wysokoporowate włosy (dziś przy stosowanej przeze mnie pielęgnacji i odstawieniu prostownicy są średnioporowate), ale dziś już wiem, że to parafina...

14 kwietnia 2013

Vamp it: lakier Speed Dry avon



Vamp it to wg mnie mały koszmarek- do pełnego pokrycia bez prześwitów potrzebne były 3 warstwy. 
 Zaczęłam się nim malować rano przed wyjściem z domu, ale nie sądziłam, że zejdzie mi więcej niż 10 minut- jednak się przeliczyłam, bo zajęło mi to aż 35 minut... Dlaczego? Jest bardzo gęsty... Speed dry to on jest niestety tylko na skórkach, bo jak tylko spłynęła go odrobina na skórkę to natychmiast zasychało, nawet nie było czasu na reakcję by to poprawić. Ogólnie jestem zadowolona jedynie z trwałości- 3 dni oraz koloru- nasycone bordo ;-)




Idealnie nie jest, ale przy tym jak się namęczyłam przy malowaniu to lepiej być nie mogło... ;-)



9 kwietnia 2013

Coral Cashmere: matowa szminka Ultra Color Rich Avon

Gdy tylko w katalogu 5 pojawiły się matowe szminki od razu postanowiłam, że brzoskwiniowa Coral Cashmere będzie moja ;) W końcu to pierwsza brzoskwinia w avonie- odkąd sięgam pamięcią nigdy nie było, a właśnie ten kolor najczęściej gości na moich ustach ;)


Opakowanie standardowe dla szminek URC:




Przed odciśnięciem na chusteczce wygląda tak:
roluje się i zbiera się nieestetycznie, ale...


po odciśnięciu na chusteczce prezentuje się o wiele lepiej ;)


Po odciśnięciu chusteczką jest praktycznie niewyczuwalna na ustach i utrzymuje się bardzo długo, w sumie nie mogę powiedzieć, że skradła moje serce, ale w odniesieniu do mojej bladej cery prezentuje się ładnie ;)

6 kwietnia 2013

Catrice Precision Eye Pencil- 4 kolory

Parę postów wcześniej pokazywałam 3 z moich kredek Catrice będących obecnie na wyprzedaży kupionych już jakiś czas temu w Naturze za 7,99 a w czwartek dokupiłam za 6,99 czwarty kolor- brąz :) 





Zalety: 
+ miękkie
+ dobra pigmentacja: wyrazisty kolor już przy pierwszym pociągnięciu kredką
+ nie odbijają się na górnej powiece
+ można nimi wyczarować cieniutką kreskę
+ utrzymują się cały dzień- jak pomaluję się o 7 rano to jeszcze o 20 wygląda jak dopiero co namalowana

Wszystkie te cechy sprawiają, że jest wygodna i przede wszystkim szybka w użyciu- szkoda, że ją wycofują, bo powiedziałabym, że jest nawet lepsza niż diamentowa z Avonu i LongLasting z Essence, które również bardzo lubię ;)

Wady: 
wg mnie brak;)






040- Rolling Like A Stone (grafitowa)
070- I Wood If I Could (brąz)
080- Wildthing (khaki)
110- My Ninja Purple (fiolet)










I na końcu porównanie wycofanego żelowego eyelinera z Catrice o nr 040 Sherlock & Khaki Holmes z kredką Wildthin, które okazały się być identyczne ;)  




4 kwietnia 2013

Marcowe zakupy






Dziś przedstawiam swoje zakupy z całego marca :) Nie jestem zadowolona z tego, że pierwsze zdjęcie takie małe, ale nic z tym nie uda mi się zrobić przez tło.. 

1)  Apteka Agafii: Aktywne serum na porost włosów- 22,50 zł (jego używanie zostawiam na lipiec, bo nie pachnie zbyt ładnie)

2)  Maska BingoSpa Mleczna z elastyną - apteka 9,50 zł

3)  Maska BingoSpa Masło Shea i 5 alg - 7,49 w Tesco- na zapas, zapłakałabym się bez niej ;)

4)  Płyny do kąpieli Luksja: Czekolada z pomarańczą
5)  Jagodowe muffinki
6)  Karmelowe wafelki --> każdy po 7,99 z 9,99 Rossmanna

7)  Uniwersalny żel do mycia Babydream 7,99 z 9,99

8)  Żel pod prysznic Citrus Burst Avon 5,99 zł

9)  Mydło do rąk Citrus Burst Avon 7,99 zł

10)  Regenerujące kakaowe masło do ciała Kakaowa Symfonia- Ciało Wrażliwe AA- 7,99 z kuponem z LifeStyle

11)  Nawilżająca odżywka przyspieszająca wzrost paznokci Avon 11,99 zł

12)  Płyn do kąpieli Arbuzowy Avon- 500 ml 9,99 zł

13)  Płyn Micelarny z BeBeauty 4,49 zł

14)  Olej z pestek winogron Fairway 15 zł


I to tyle, większość z nich znajdowała się na mojej wishliście, a ona krótka nie jest :P

1 kwietnia 2013

Maseczka nawilżająco-odżywcza do twarzy Iwostin Sensitia

To już mój trzeci produkt z tej serii Sensitia- krem nawilżający sprawdził się świetnie, żel do mycia twarzy i ciała również, a od jakiegoś czasu stosuję maseczkę nawilżająco-odżywczą.




Od producenta: 

Maseczka jest przeznaczona do skóry wrażliwej, alergicznej i skłonnej do podrażnień. Starannie dobrane składniki zapewniają głęboki i długotrwały efekt nawilżający. Witamina E nawilża skórę, nadaje jej miękkość i elastyczność. Witamina A łagodzi efekty fotostarzenia się skóry i wygładza ją. Wzmacnia również barierę ochronną, zabezpieczając ją przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych. Witamina B5 pobudza wzrost  i odnowę komórek naskórka i skóry właściwej. Dzięki zawartości wody termalnej z Iwonicza-Zdroju maseczka działa kojąco i łagodzi podrażnienia.

Warstwę maseczki nanieść na oczyszczoną skórę twarzy i szyi, omijając okolice ust i oczu, pozostawić na 15 minut, ewentualny nadmiar usunąć wacikiem. Stosować 1-2 razy w tygodniu rano lub wieczorem.

Skład:  

Aqua, Iwonicz Aqua, Mineral Oil (Liquid Paraffin), Glycerin, Isoprpyl Palmitate, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Cyclomethicone, Vitis Vinifera Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Biosaccharide Gum, Sodium Acrylate, Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Panthenol, Propolene Glycol, Diazolidynyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Tocopheryl acetate, Retinyl Palmitate, Disodium EDTA, Parfum, PEG-8, Tocopherol, Ascorbic Acid, Ascorbyl Palmitate, Citric acid.


Myślę, że większość osób nawet nie pomyśli o zakupie tej maski przez parafinę na drugim miejscu w składzie. Kupiłam ją jeszcze w czasach, w których nie czytałam składów, na dzień dzisiejszy sugerując się tylko nim pewno moja decyzja o zakupie byłaby negatywna, ale błędna! :) 


Moja opinia: 

Przede wszystkim nie uczula mnie, nie zapycha (pomimo wspomnianej parafiny), ale jeśli chodzi o samo działanie i konsystencję to trochę zaskakujące, bo wchłania się szybciej niż niejeden krem i zostawia skórę matową bez jakiejkolwiek warstewki... Producent wspomina o starciu nadmiaru maski- u mnie zawsze wszystko się wchłania. Raz mając przesuszoną skórę nałożyłam ją pod makijaż i podkład się na niej rozprowadził bez rolowania i nie ważył się. Stosuję ją jak zaleca producent 2 razy w tygodniu. Świetnie nawilża i wygładza, skóra jest po niej miękka i ukojona, likwiduje wszystkie suche skórki. Ta maska była moim wybawcą w ostatnim czasie, moja skóra już jest zmęczona tą pogodą i bardziej przesuszona niż nawet w grudniu...
Ma bardzo wygodne i higieniczne opakowanie, jak na produkt, który stosuje się 2 razy w tygodniu pojemność 50 ml jest wystarczająca. Zapach ma ledwo wyczuwalny- lekki, pudrowy i nieutrzymujący się na skórze.
Na pewno będę ją kupować, bo ciężko znaleźć maseczkę nawilżającą przeznaczoną dla skóry wrażliwej w rozsądnej cenie i o tak świetnym działaniu.



Cena:

Zapłaciłam za nią w internetowej aptece 21 zł, na doz jest dostępna w cenie 27 zł.