30 sierpnia 2015

Bielenda: emulsje do higieny intymnej zielona herbata i żurawina

Mam taki nawyk, że lubię kupować płyny do higieny intymnej na zapas i w Wispolu w czerwcu nabyłam dwa w wariancie Zielona Herbata i jeden Żurawinowy z Bielendy. Dużo dobrego o nich czytałam, ale czy ja byłam  z nich zadowolona?


Opakowanie o pojemności 300 ml w przeźroczystej butelce z pompką.

Zapachy: bardziej spodobał mi się ten wariant z zieloną herbatą, bo jest świeży i właśnie idealnie przypomina mi właśnie tę herbatę, jest także dość intensywny. Żurawinowy jest delikatny i słodki.



Pierwsza rzecz, która bardzo mi się spodobała w tych emulsjach to wydajność, bo jest naprawdę imponująca. Jedna wystarczyła mi na około 2 miesiące używania jej dwa razy dziennie. Jest dość gęsty, nie lejący i to właśnie się przekłada na to, że wystarczy jedna pompka. Co do samego działania to również mi się spodobało, bo nie podrażnia, dokładnie oczyszcza i przede wszystkim pozostawia komfort i uczucie odświeżenia.


Skład zielonej herbaty:
gliceryna, kwas mlekowy, kwas mlekowy, laktoza, alantoina, pantenol, ekstrakt z zielonej herbaty

Skład żurawiny:
gliceryna,kwas mlekowy, ekstrakt z żurawiny, hydrolizowane proteiny mleka, laktoza, alantoina, pantenol.
zapachy są na ostatnim miejscu

Oba żele udało mi się kupić za 5,99 jak wspominałam w promocji w Wispolu: wersja z zieloną herbatą {KLIK} i z żurawiną {KLIK}.

29 sierpnia 2015

Krótki wypad nad Solinę

Witajcie dziewczyny :) Kilka dni była u mnie na blogu cisza, bo miałam bardzo intensywny tydzień. Zaliczyłam nieplanowany wyjazd nad Solinę i dziś byłam na spotkaniu blogerek, o którym na pewno szerzej napiszę niedługo:) 

Tymczasem zapraszam do fotorelacji z Soliny- byłam ostatni raz tam z rodzicami jakieś 13 lat temu także miło było wrócić wspomnieniami do tamtych chwil :)






Mnóstwo uroczych straganów z pamiątkami:

Jestem pozytywnie zaskoczona tymi kłódkami, ponieważ nie wiedziałam, że coś takiego się pojawiło. Aczkolwiek swojej nie dopięłam- nie miałam jej ze sobą, a poza tym coś czuję, że już jestem za stara na takie rzeczy:D



Byłyście tam?:) Jak Wam się podoba?:)

Pozostaje mi jeszcze zrobić relację z Grecji, ale na to będę potrzebowała więcej czasu, którego ostatnio mi brak, więc pojawiła się mała obsuwa czasowa:)

25 sierpnia 2015

Le Petit Marseillais: żel pod prysznic i do kąpieli pomarańcza i grejpfrut

Witajcie:) Bez wątpienia zapachy owocowe znajdują się u mnie na pierwszym miejscu i lubię ich używać cały rok. Latem stawiam na zapachy cytrusowe dla odświeżenia i pobudzenia, niemniej jednak czy polubiłam ten żel?


"Żel pod prysznic i do kąpieli Le Petit Marseillais  `Pomarańcza i grejpfrut` sprawia, że prysznic i kąpiel to chwila prawdziwej przyjemności. Obfita, łatwa do spłukiwania piana delikatnie myje skórę uwalniając tonizujący i słoneczny zapach. Pikantne akcenty cytrusowe zadowolą całą rodzinę. 1 produkt - 2 zastosowania. Lekka formuła delikatnie oczyszcza, idealnie nadaje się zarówno pod prysznic, jak i do dłuższej, relaksującej kąpieli. Skóra jest miękka, nawilżona i odświeżona. Jak wszystkie żele pod prysznic Le Petit Marseillais `Pomarańcza i grejpfrut` zawiera naturalne składniki, nie zawiera parabenów, ma neutralne pH dla skóry, nie testowany na zwierzętach."
Opakowanie jest ogromne, ponieważ ma aż 650 ml i zastanawiałam się czy pod prysznicem będzie ono poręczne- okazało się, że jak najbardziej. Mimo swoich gabarytów bardzo wygodnie mi się z niego korzystało. Pod koniec można je postawić na nakrętce i zdenkować do samego końca.

Sam żel pachnie bardzo ładnie- wyczuwam w nim zrównoważone nuty zarówno pomarańczy jak i grapefruita, chociaż może z lekką przewagą tego drugiego. Miałam okazję testować jeszcze żel pod prysznic 'werbena i cytryna' i dzisiejszy bohater jest mniej intensywny pod względem zapachu i nie utrzymuje się on po jego użyciu na skórze, w samej łazience również nie jest wyczuwalny.


Jeśli chodzi o działanie to byłam z niego zadowolona, ponieważ nie wysuszał mojej skóry i dobrze ją oczyszczał. Producent wspomina o obfitej pianie- ja tego żelu używałam tylko pod prysznicem, w kąpieli go nie testowałam także do tego nie mogę się odnieść, ale według mnie ta piana jest umiarkowana, do obfitej jej naprawdę bardzo dużo brakuje. Jedynym minusem tego kosmetyku jest wydajność- myślałam, że skoro jego pojemność to 650 ml to starczy mi na baaaaaaaaardzo długo, niestety nic bardziej mylnego. Skończył się po 1,5 miesiąca używania przeważnie raz dziennie, rzadziej dwa razy. Przyznam szczerze, że trochę mnie to zaskoczyło.

Skład:

Miałyście go?:) Jak u Was było z wydajnością?:)

23 sierpnia 2015

Moja wakacyjna kosmetyczka do samolotu

Witajcie, dziś pokażę Wam co wzięłam ze sobą na 8 dniowe wakacje- czy mi czegoś zabrakło? :)

Ogólnie nie jestem fanką zabierania na wakacje tony kosmetyków kolorowych- czasem dziwię się jak oglądam posty tego typu i widzę 15 pędzelków, 3 bronzery, 4 rozświetlacze itp. Uznałam, że to są wakacje i nie będę się "tapetować". Malowałam się tylko gdy wychodziłam gdzieś wieczorem, czasem nawet poprzestawałam tylko na tuszu.


1) Lakier Eveline- wzięłam go tylko by podmalować końcówki paznokci przed powrotem- chciałam zabrać ze sobą na wakacje zmywacz w płatkach, ale obeszłam 3 Rossmanny i w żadnym go nie znalazłam także musiałam odpuścić. Tradycyjnego zmywacza z symbolem "łatwopalne" do samolotu ze sobą nie weźmiemy.
2) Podkład Easy Match Perfection Manhattan- bardzo dobry, niedługo się pojawi recenzja
3) Pędzel Hakuro H50s- od lat mój ulubieniec, odzwyczaiłam się od nakładania podkładu palcami
4) Pędzel do pudru
5) Eyeliner Makeup Revolution- czarna kreska zdecydowanie potrafi nadać głębi spojrzeniu
6) Tusz do rzęs L'oreal- Flase Lash Wings- niedawno Wam o nim pisałam :)
7) Puder Catrice All Matt plus- niedługo o nim napiszę, polubiłam go

Z pielęgnacji:
1) Dezodorant w kulce Fa- tego w sprayu w standardowej wielkości do samolotu nie zabierzemy
2) Miniaturka pianki Isana- zauważyłam, że pianka od kiedy ostatni raz jej używałam bardzo się zmieniła

Przelane do pojemników 100 ml:

3) Płyn micelarny Sylveco- jeden z nielicznych, który nie podrażnia moich oczu i dobrze zmywa tusz.
4) Szampon Sylveco pszeniczno-owsiany- długo się zastanawiałam jaki szampon wybrać skoro będę musiała go używać aż tyle dni pod rząd- okazało się, że to był strzał w 10! Nie dość, że podczas wyjazdu nie przesuszyły mi się włosy od morskiej wody to były w bardzo dobrej kondycji.
5) Celebrin Sun- krem z SPF 50 używałam go finalnie tylko do twarzy, a do ciała jednak pożyczałam krem z filtrem 30 od narzeczonego.
6) Panthenol żel od Gorvity- pierwszy raz miałam ten kosmetyk i muszę przyznać, że jest rewelacyjny, bo świetnie łagodził podrażnienia słoneczne! Na pewno niedługo pojawi się o nim osobna notka.

Zdenkowane:

1) Mleczko do ciała LPM Masło shea, słodki migdał i olej arganowy- bardzo szybko się wchłaniał i dobrze nawilżał, ale jego zapach to trochę nie moja bajka.
2) Żel pod prysznic LPM Kwiat Pomarańczy- zużyłam ok. 15 takich próbek i byłam bardzo zadowolona z wyboru, ponieważ żel w pojemniku 100 ml nie wystarczyłby mi na cały wyjazd, a z kolei kupno na miejscu mijało się z celem, bo żele kosztowały w Grecji ok. 5 euro. Mój narzeczony wziął ze sobą 2 x 100 ml kosmetyku 2 w 1, czyli żelu i szamponu.
3) Miniaturka odżywki do włosów Alterra- znałam ją i wiedziałam, że się sprawdzi.
4) Alva Hydrogel- tym samym poznałam mega fajny kosmetyk! :) Chciałabym kupić pełnowymiarowe opakowanie, ale 120 zł piechotą nie chodzi :) 

Podsumowując czy czegoś mi zabrakło? Tylko 1 rzeczy- niestety kremu do stóp, bo to mleczko z LPM nie poradziło sobie z nawilżaniem stóp.

I jak oceniacie moją kosmetyczkę?:) Wy bierzecie wszystkiego dużo czy ograniczacie się do minimum jak ja?

21 sierpnia 2015

Świt Pharma: SPA dla stóp skarpetki: kuracja regenerująco-nawilżająca

Kilka dni temu udało mi się zdenkować krem do stóp SheFoot, o którym pisałam tutaj i z całą pewnością mogę powiedzieć, że to koszmarny bubel. Moje stopy po jego użyciu były w gorszej kondycji niż gdybym go nie używała- dlatego stwierdziłam, że skarpetki, które dostałam w ShinyBoxie będą miały okazję "wykazać" się :)



Producent: SPA dla stóp w postaci skarpetek nasączonych kompleksem aktywnych składników to innowacyjna i niezwykle intensywna kuracja regenerująco-nawilżająca stworzona z myślą o profesjonalnej pielęgnacji Twoich stóp. Składniki aktywne to masło shea, witaminy E i F, olejek z drzewa herbacianego, proteiny kaszmiru, mocznik. Działanie jakie obiecuje to m.in.: regeneracja zniszczonej skóry stóp, skóra odzyskuje gładkość i staje się odpowiednio odżywiona, wygładza, zmiękcza i nawilża suchy, popękany i zrogowaciały naskórek stóp oraz pięt, ma właściwości odświeżające, następuje poprawa kondycji naskórka.



 Poniżej znajdują się kolejne kroki jak używać skarpetek:


Odnośnie samych skarpetek to są one naprawdę bardzo duże- myślę, że osoby o większym rozmiarze stopy będą bardziej zadowolone niż ja- moje skromne 35 było trochę mniej usatysfakcjonowane. W skarpetkach znajduje się duuuużo płynu i jest to dość dziwne uczucie mieć na nogach przez dłuższy czas coś takiego mokrego, ale po 10 minutach się przyzwyczaiłam. Cały proces umila dość intensywny miętowy zapach.

Stwierdziłam, że najlepiej będzie nałożyć je na stopy tuż przed pójściem spać skoro producent zaleca wmasowanie resztek produktu po zdjęciu skarpetek w stopy. 

Efekty: stopy po całym zabiegu były bardzo miękkie i w wyraźnie lepszej kondycji, ale przed ich użyciem moje stopy były w fatalnym stanie- odciski i zrogowacenia na piętach (tak, tak codziennie używany krem SheFoot spisał się na "medal") także nie spodziewałam się "cudu". Efekty się utrzymują, ale traktuję ten zabieg jako pierwszy krok ku naprawdę intensywnej pielęgnacji stóp, a nie remedium i wracam z podkulonym ogonem do kosmetyków Bioluxe.


Skład:

 
Reasumując biorąc pod uwagę koszt tych skarpetek w cenie regularnej tj. 15 zł myślę, że to była jednorazowa przygoda, ale cieszę się, że mogłam je poznać i chętnie kupię takie skarpetki innej marki, ale w bardziej przystępnej cenie.
Używałyście kiedyś takich skarpetek? Możecie mi coś polecić?

19 sierpnia 2015

Wyniki rozdania kosmetyków Sylveco

Przepraszam, że tak późno publikuję wyniki :) Zwycięzcą rozdania okazała się osoba z numerem: 



 a pod tym numerem kryje się:


Gratuluję i proszę o mail z adresem! :))

18 sierpnia 2015

L'oreal: tusz do rzęs False Lash Wings, czyli kolejny ulubieniec

Witajcie, akurat jestem na etapie sprawdzania zgłoszeń do rozdania, także jutro pojawią się wyniki :) A dziś o tuszu, który od pierwszego użycia podbił moje serce- chyba zaczynam nabywać jakąś słabość do tuszy L'oreal :)


Producent: "Asymetryczna szczoteczka dla szeroko rozpostartych rzęs. Po raz pierwszy L`Oréal Paris stworzył asymetryczną szczoteczkę, która posiada:
- ergonomiczny kształt jak linia rzęs, aby chwycić każdą rzęsę, od kącika do kącika,
- elastyczne łuki unoszące się na zewnątrz aby rozciągnąć rzęsy przy zewnętrznym kąciku.
Szczoteczka natychmiast rozciąga i wydłuża każdą rzęsę w kierunku zewnętrznego kącika oka.
Formuła zawiera unikalne włókna o długości 1,2 milimetra, które delikatnie otulają i „rozwijają” rzęsy dla uzyskania jedwabistej i spektakularnej objętości."



Początkowo byłam trochę sceptycznie nastawiona do tej szczoteczki, nie byłam pewna jak będzie mi się nią malowało, bo wydaje się dość dziwna- okazało się, że jest dużo wygodniejsza niż zwykle klasyczne szczoteczki z jakimi mamy do czynienia w większości tuszy :)

Moje odczucia odnośnie tego tuszu są mianowicie takie:
  • pięknie rozdziela rzęsy, nie skleja ich i nawet chcąc szybko się pomalować nie zrobimy sobie nim krzywdy
  • nie zostawia grudek
  • pogrubia rzęsy
  • nadmiar tuszu nie zbiera się na szczoteczce
  • czerń jest intensywna 
  •  wystarczył mi na 2 miesiące- gdyby nie ostatnie upały może nawet służyłby mi dłużej?
  • konsystencja w trakcie używania się nie zmieniła aż tak bardzo- lekko zgęstniał, ale nie na tyle bym trakcie jego użytkowania to odczuła jakoś bardzo negatywnie
  • przez te dwa miesiące w ogóle się nie osypywał- wyjątkiem było kilka ostatnich dni kiedy wieczorem troszkę zaczął
  • nie robił pandy! nawet podczas dużego wysiłku na siłowni spisywał się na medal




Zauważyłam, że tusz zbiera różne opinie, a Wy jak go oceniacie?;)

16 sierpnia 2015

Bania Agafii: peeling gryczany elastyczność i regeneracja

Wspominałam ostatnio, że wpadłam w szał denkowania kosmetyków i dlatego też wzięłam się za testy dzisiejszego bohatera. Przyznaję się szczerze, że moje zapasy trochę zaczęły mnie przerażać i ograniczyłam tym samym zakupy :) 

Ostatnim kosmetykiem z Banii Agafii, który recenzowałam był peeling masujący z pestkami maliny arktycznej, o którym pisałam TU, bardzo mnie rozczarował działaniem i zapachem, a jak jest w przypadku peelingu gryczanego? Zapraszam do lektury.



Producent: peeling przeznaczony jest do poprawy i zwiększenia sprężystości skóry. Peeling jest doskonały do delikatnego oczyszczania skóry, ponadto tonizuje ją i przygotowuje do dalszej pielęgnacji środkami nawilżającymi. Zawiera zieloną grykę, miód ałtajski, trawę cytrynową i organiczny olej z melisy.

Opakowanie to saszetka o pojemności 100 ml, którą można wycisnąć do ostatniej kropli i zajmuje bardzo mało miejsca na półce w łazience i w szufladzie z zapasami ;-)

Zapach w przeciwieństwie do peelingu z pestkami maliny spodobał mi się, ponieważ jest intensywny i ziołowy, kojarzy mi się z wakacjami na wsi, wśród pól;)


Działanie również mnie usatysfakcjonowało, ponieważ nie jest aż tak delikatny jak ten o którym wyżej wspomniałam. Powiedziałabym, że jest średnim peelingiem i czuję po jego użyciu wygładzenie i skóra faktycznie jest przygotowana na aplikację czegoś nawilżającego. Jego drobinki są średnie i przy mocniejszym dociśnięciu ich do skóry efekt jest intensywniejszy. Nie zapychają odpływu prysznica.

Skład:

Po wielokrotnych rozczarowaniach tymi saszetkami teraz z pewnością sięgnę chętniej po inne które mam w zapasach- a uwierzcie mi mam ich jeszcze sporo! :)

15 sierpnia 2015

Maska do włosów Kallos Banana

Dawno nie było u mnie recenzji, więc dzisiaj kilka słów o masce Kallosa z ekstraktem z banana, która niestety nie przypadła mi do gustu :)

Producent: "Bananowa maska z zawartością aktywnych składników - A, B1, B2, B3, B5, B6, C, witamina E, olej z oliwek i ekstrakt banana - błyskawicznie nawilża, odmładza i pobudza włosy. Tworzy specjalną warstwę ochronną na włosach, dzięki czemu są bardziej odporne na szkodliwe działanie gorącego powietrza oraz inne czynniki atmosferyczne. Rozjaśnia, nadaje gładkość i miękkość suchym, słabym, matowym włosom."

Opakowanie to litrowy plastikowy słój z nakrętką, która kiedy spadła mi maska roztrzaskała się także trzeba niestety na to uważać. Ale jest bardzo wygodne i można zużyć produkt do samego końca.

Zapach to chemiczny banan, mi nie przeszkadza, ale też nie stałam się jego fanką.


Działanie. Maski bananowej zaczęłam używać wiosną i sprawdzała się u mnie dużo gorzej aniżeli teraz z uwagi na większą wilgotność powietrza- teraz mogę powiedzieć, że sprawdza się "znośnie", ale i tak z efektów nie jestem zadowolona. Wiosną moje włosy po tej masce były jednocześnie obciążone i puszyły się- a u mnie puszenie to bardzo wyjątkowa rzecz i nie odnotowuję tego za często. Teraz nie puszą się, ale są lekko obciążone. Nakładam ją w roli odżywki na 10 minut niż maski, bo przy dłuższym czasie efekty były takie same. Z plusów na pewno mogę wymienić jej konsystencję, bo dobrze się ją nakłada na włosy, nie spływa i dobrze się spłukuje.
Maska się u mnie nie sprawdziła z uwagi na zawartość oliwy z oliwek- niestety już jestem pewna, że ten składnik obciąża moje włosy i dlatego przy dobrze masek muszę go unikać, a niestety sporo masek Kallosa ma go w składzie i mam ograniczony wybór.

Skład:
na 3 miejscu nieszczęsna oliwa z oliwek, po zapachu ekstrakt z banana i witaminy.

Zostało mi jakieś 1/3 opakowania także mam nadzieję, że w szale denkowania uda mi się jak najszybciej zużyć. A Wy znacie ją? Lubicie?

Przypomnienie o rozdaniu kosmetyków Sylveco

Mała przypominajka dla osób, które jeszcze chciałby się zgłosić do rozdania i wygrać kosmetyki marki Sylveco-

dziś do północy macie czas ;-)) 


http://hedvigisokosmetykach.blogspot.com/2015/07/poznaj-marke-sylveco-czyli-rozdanie-u.html



Powodzenia! :)

13 sierpnia 2015

Grecko-warszawskie nabytki

Przyznam szczerze, że na wyjeździe nie miałam zbyt wielu okazji żeby chodzić po sklepach, a to dlatego, że nie chciałam marnować w ten sposób czasu i dopiero na lotnisku w Grecji udało mi się coś kupić :) A warszawskie zakupy w Złotych Tarasach były wynikiem oczekiwania na transport do domu po przylocie :)

1) Korres to grecka marka dlatego na lotnisku było zatrzęsienie tych kosmetyków i zdecydowałam się na mleczko do ciała w wariancie (jakby mogło być inaczej?) japońska róża:) 
2) Mleczko oliwkowe do ciała Olive's Secret- dostałam go od narzeczonego kiedy on poszedł na zakupy, a ja akurat zostałam z naszymi bagażami

 Bath& Body Works
1) Mydło antybakteryjne Midnight Pomegranate- zawsze byłam ciekawa czemu robią taką furorę w blogsferze i teraz będę miała okazję się przekonać
2 i 3) Mleczka do ciała Midnight Pomegranate i A Thousand Wishes- mleczka o pojemności 88 ml za 19,99- ogólnie cena przyprawia o ból głowy, ale wzięłam dwa, bo uznałam, że może już nie będę miała okazji być w tym sklepie. Generalnie chyba była na nie promocja i gdybym wzięła 3 to powinnam była 1 dostać gratis- Pani w kasie nawet mi o tym nie wspomniała, a ja sobie to uświadomiłam znacznie później- ehh te zakupy w biegu.

The Body Shop
 Miniaturki kosmetyków z promocji 1 grais
1) Masło do ciała z letniej edycji Virgin Mojito
2) Krem do twarzy na noc z witaminą E
3) Kremdo twarzy na noc z aloesem- z tej marki to moje pierwsze kosmetyki do pielęgnacji twarzy zobaczymy czy okażą się na tyle dobre by kupić pełnowymiarowe opakowanie.

Znacie coś z moich nowych kosmetyków?;)

11 sierpnia 2015

Naturalnie z Pudełka- edycja sierpniowa

Witajcie, wczoraj wróciłam z Grecji i póki co odpoczywam po podróży, a wczoraj w nocy czekało na mnie to pudełko :) Pisałam w ostatnim poście, że pod moją nieobecność będą się pojawiać posty, ale ostatecznie nie zdążyłam ich przygotować i teraz będę trochę intensywniej pisać;)


Zawsze w przypadku takich pudelek pojawia się pytanie czy jest się zadowolonym z zawartości- i mogę śmiało powiedzieć, że tak, na tyle żeby zamówić edycję wrześniową w której ma być jakiś kosmetyk Make Me Bio.

 Zawartość:

1) Krem nawilżająco-ujędrniający Clochee- dostałam go już w Sielskim Boxie, który pokazywałam tutaj- klik. Dużo dziewczyn było niezadowolonych z tego pudełka, bo krem ma datę ważności do końca października 2015, a ja mam aż dwa takie kremy do zdenkowania w tym czasie- to będzie intensywne zużywanie ;) Naturalnie z Pudełka wystosowało już przeprosiny, a firma Clochee nie zabrała w tej sprawie głosu. Krem na szczęście bardzo przypadł mi do gustu i niedługo będę mogła napisać Wam coś więcej o nim. 

2) Olejek Tamanu tłoczony na zimno Sunniva Med- cieszę się z tego produktu, bo sama miałam w planach wypróbowanie tego oleju

3) Gęste muszkatołowe Masło do ciała Bania Agafii- planowałam kupić sobie z tej marki masło amarantowe, ale to też chętnie przetestuję. Zapach według mnie jest dziwny, ale w pozytywnym znaczeniu- zobaczymy czy w używaniu nadal to będzie jego zaletą czy może zacznie mnie drażnić.

4) Mydło ogórek z Ministerstwa Dobrego Mydła- trafiła mi się naprawdę ciekawa wersja i z tego się bardzo cieszę, bo obawiałam się, że dostanę węglowe a ja nie cierpię zapachu kosmetyków z tym składnikiem i są dla mnie zbyt mocno oczyszczające.


Oprócz tego w pudełku znalazła się zniżka do sklepu Blisko Natury i próbki kremu na dzień i na noc Biolaven- cieszę się z nich, bo te kremy interesują mnie już od jakiegoś czasu.

Jak Wasze wrażenia- spodobało się Wam to pudełko?;)

2 sierpnia 2015

Zakupy lipcowe

W lipcu miało być u mnie skromnie, ale jednak trochę tych kosmetyków mi wpadło, a szkoda, bo w czerwcu byłam bardzo wytrwała w swoim postanowieniu. W sierpniu jednak wezmę się za denkowanie i nie będę aż tyle kupować;>

1 i 2) Peelingi Tutti Frutti malina i jeżyna- mój ulubiony wariant, nie zliczę ile ich już zuzyłam
3) Lass krem do biustu Bosom Blossom- zaciekawił mnie, jest to niepopularny kosmetyk
4 i 5) Olejki eteryczne Etja pomarańczowy i róża- z zamysłem dodawania ich do ręcznie robionych kosmetyków
6) Olej makadamia- z myślą o włosach, ciekawa jestem efektów
7) DermoFuture- płyn do demakijażu z micelami witamin


8) Zestaw próbek Herbfarmacy- interesuje mnie kilka ich kremów do twarzy, a z racji tego, że nie są najtańsze kupiłam sobie właśnie próbki
9) Zmywacz Isana z acetonem- mimo, że mi śmierdzi to niestety jest to najlepszy zmywacz jaki miałam
10 i 11) Green Pharmacy ochronne żele do higieny intymnej
12) Szampon Isana z mocznikiem- skończył się poprzedni, więc nie mogłam go nie kupić :)

Oprócz tego zamówiłam Sielskiego Boxa, którego pokazywałam kilka postów wcześniej- tutaj:) 

P.S. Wyjeżdżam na tydzień, a jutro ma być wysyłany box "Naturalnie z Pudełka" z edycji sierpniowej, który sobie zamówiłam także jak wrócę będę miała niespodziankę :) Posty mam nadzieję pod moją nieobecność będą się pojawiać, a ja obiecuję, że jak wrócę to nadrobię wasze blogi :)