Dziś zaplanowałam sobie post o czymś innym, ale do niebotycznych rozmiarów urosła mi lista kosmetyków, które skończyłam, a jeszcze ich nie zrecenzowałam, a akurat przed chwilą sięgnęło dna to mleczko i akurat bardzo mnie to cieszy ;)
Zapach jest bardzo ładny i naturalny, dla mnie jest to wyważony zapach malin i czekolady, gorącej malinowej czekolady w zimowy wieczór.
Zapach jest bardzo ładny i naturalny, dla mnie jest to wyważony zapach malin i czekolady, gorącej malinowej czekolady w zimowy wieczór.
Opakowanie jest wygodne, jedynie otwór mógłby być odrobinę mniejszy, bo jednorazowo wylewało się z niego zbyt dużo mleczka. Widać było pod światło ile zostało go do końca.
Jak wskazuje nazwa mleczko możemy się spodziewać czegoś lekkiego w konsystencji i nawilżeniu. Rzeczywiście jest ono wodniste, ale moim zdaniem skoro jest to kolekcja zimowa producent mógł pomyśleć jednak o czymś bardziej treściwym.
Jeśli chodzi o wydajność i działanie to nie jestem z nich zadowolona. Mleczko to wystarczyło mi na 3 tygodnie, gdzie używałam go tylko raz dziennie wieczorem (i na tylko nogi!), bo nie lubię zimą się balsamować rano. Także można powiedzieć, że pod tym względem wypadło bardzo blado, bo nieraz 200 ml balsamy/mleczka starczyły mi o wiele dłużej, a przy cenie 19,90 jednak ta wydajność powinna być o wiele lepsza. Nawilża ono bardzo słabo, już wieczorem dnia następnego czułam, że mam bardzo suchą skórę na nogach, a nie mam problemu na ciele z suchą skórą (jedynie na twarzy). Zdarzyło mi się parę razy zasnąć na notatkach, więc tylko gasiłam światło i szłam spać dalej, ale rano dnia następnego już cierpiałam z powodu suchej skóry. Wchłaniało się ono błyskawicznie, nie zostawiało żadnej tłustej warstewki.
Skład:
Przed zapachem mamy tylko mocznik, olej rzepakowy i ekstrakt z kwiatów bławatka. Po zaś alantoinę, BHT- konserwant, którego unikam i dziś przy robieniu zdjęć dopiero zobaczyłam go tam- szczerze pierwszy raz się z nim spotykam w mazidle do ciała, gliceryna, ekstrakt z kakaowca, ekstrakt maliny- 3 dobre składniki po konserwancie...
Skład:
Przed zapachem mamy tylko mocznik, olej rzepakowy i ekstrakt z kwiatów bławatka. Po zaś alantoinę, BHT- konserwant, którego unikam i dziś przy robieniu zdjęć dopiero zobaczyłam go tam- szczerze pierwszy raz się z nim spotykam w mazidle do ciała, gliceryna, ekstrakt z kakaowca, ekstrakt maliny- 3 dobre składniki po konserwancie...
Ciężko mi cieszyć się pięknym zapachem tego mleczka skoro bardzo szybko mi się skończyło i na dodatek jego nawilżenie było bardzo krótkotrwałe. Żałuję trochę zakupu, bo w cenie 20 zł można mieć o wiele ciekawszy, pod względem chociażby składu, rosyjski kosmetyk.
Miałyście coś z tej kolekcji?:) Już w kilku miejscach czytałam recenzje, o tym, że żele z niej bardzo wysuszają, także się cieszę, że jednak się na nie nie skusiłam ;)