20 marca 2017

beGlossy: Birthday Edition marzec 2017

Witajcie, dziś opowiem Wam o marcowej edycji pudełka BeGlossy, która była stworzona z myślą o uczczeniu 5 urodzin beGlossy :)



1) Miniaturka FLAVO-C marki AURIGA- bardzo lubię kosmetyki z witaminą C, a do tej pory moim faworytem w tym zakresie było serum z Biochemii Urody. O tym kosmetyku słyszałam już kilka lat temu od mojej koleżanki, która mówiła mi o nim w samych superlatywach :) Do tej pory zwlekałam z jego zakupem, bo jego cena jest dość wysoka, zatem jego obecność w pudełku BeGlossy niezmiernie mnie ucieszyła! To serum zawiera aż 8 % witaminy C i 30 % wyciągu z Ginko Biloba. Po jego zastosowaniu skóra jest rozjaśniona, pozbawiona przebarwień i ujędrniona- i za to właśnie lubię sera z witaminą C;-)

15 marca 2017

Zakupy i prezenty luty 2017

Znów muszę Was przeprosić za moją dłuższą nieobecność. Już kilka osób powiedziało mi, że jestem pracoholiczką, muszę wziąć urlop i zwolnić. Cóż bardzo by mi się to przydało szkoda tylko, że okoliczności mi ku temu nie sprzyjają niestety :) Kilka recenzji mi się spiętrzyło, w tym masa kolorówki (2 eyelinery z Golden Rose, kredka z Avonu)... Muszę faktycznie ogarnąć swoje życie, ale tyle o mnie :)
W lutym kupiłam 5 kosmetyków, resztę z nich dostałam:) Nadal trzymam reżim zakupowy i kupuję tylko te rzeczy, które mi się w danej chwili skończą :)

1 i 2) Original Source żele pod prysznic wanilia i malina- jak na złość skończyły mi się wszystkie zapasy z żelami i wybór padł na te, które wpadły mi w oko w Hebe :) 
3) Body Boom peeling kawowy truskawka- po tym jak zakochałam się w grapefruitowym peelingu [KLIK] postanowiłam wypróbować kolejny wariant i padło na truskawkę :) Chociaż długo wahałam się tez nad bananem :) Wciąż jednak myślę o kokosie, ale akurat on nie był dostępny :)

4 marca 2017

The Body Shop truskawkowy krem do rąk

Po ostatniej przygodzie z masłem do ciała Kąpiel Agafii z podkulonym ogonem wróciłam do maseł The Body Shop. Jednak mam niewątpliwą słabość do tej marki dlatego dziś powiem kilka słów o ich kremie.


Opakowanie jest małe, bo ma tylko 30 ml. Wykonane jest z takiego jakby metalu. Ma małą plastikową zakrętkę, która na 100 % nie odkręci się nam w torebce. Przetestowałam go i w domu i nosząc go w przepastnej torbie. Można wycisnąć go do ostatniej kropli.

Zapach. Nikogo pewno nie zdziwi fakt, że pachnie cudownie! :) Jak wszystkie kosmetyki z The Body Shop ma intensywny zapach, który naprawdę długo utrzymuje się na skórze- nawet do kilku godzin. Pachnie identycznie jak sorbet do ciała, który już miałam i o którym pisałam [TUTAJ]. Jest to prawdziwa truskawka, nie pachnie jak większość kosmetyków o tym zapachu, tj. tak kremowo, jogurtowo- raczej świeżo. Nie jest to według mnie chemiczny zapach.