16 kwietnia 2018

Nacomi: mus do ciała Borówka

Witajcie :) Dziś napiszę Wam o borówkowym musie z Nacomi, który wpadł w moje ręce całkowicie przypadkiem, bo w drogerii leżał jego tester. Pierwsze powąchanie i powiedziałam sobie, że bez niego na pewno nie wyjdę! :) Kosmetyk ten kupiłam co prawda rok temu w maju, ale z jego używaniem musiałam czekać do zimy. Dlaczego, skoro ma typowo letni zapach?:) Zapraszam do lektury :)

Nacomi naturalny, nie uczulający i nawilżający mus do ciała w postaci puszystej pianki o owocowym, borówkowym zapachu, po użyciu daje nam poczucie miękkości, wygładzenia i relaksu o aromacie leśnych owoców. Nacomi Wygładzający mus do ciała `Borówka` dzięki olejowi z dzikiej róży ma działanie regeneracyjne – blizny i uszkodzenia skóry mogą pozostać wspomnieniem. Połączenie wszystkich naturalnie dobroczynnych składników daje nam piękną, gładką skórę, bez zgrubień i rozstępów. Jeśli nasza skóra boryka się z takimi problemami to wybór powinien paść na borówkowy mus Nacomi. Wosk pszczeli zapewni nam elastyczność a pozostałe składniki nadarzą miękkość i nawilżenie.

Opakowanie ma 150 ml. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do jego wygody. Podobało mi się to, że wieczko było metalowe, pomimo tego, że całe opakowanie jest plastikowe.

Zapach jak już wspomniałam uwiódł mnie w 100 %. Owocowe zapachy mają to do siebie, że potrafią być dość sztuczne. Nie trafiłam dotąd na zapach borówki, który odpowiadałby mi w 100 %. Tym razem jednak to był strzał w 10. Woń tego musu jest naturalna, dość intensywna i nie męczy na dłuższą metę.



Działanie. Jak już wspomniałam musiałam czekać z jego używaniem aż do zimy. Słowo mus trochę mnie zmyliło, bo wydawało mi się, że ta konsystencja będzie bardzo lekka i w sam raz na lato. Mus przy pierwszym teście zamienił się pod wpływem ciepła dłoni w olej. Później rzut oka na skład i oho- masło shea. U mnie takie formuły sprawdzają się tylko zimą, dlatego czekałam z jego używaniem. Zaczęłam go stosować na bardzo mocno przesuszoną skórę. Mus już dawno temu zdenkowałam, więc mogę to śmiało napisać- czułam jakiś niedosyt. Ten niedosyt polegał na tym, że ta skóra była natłuszczona, ale brakowało mi nawilżenia. Niemniej jednak dawał ulgę mojej przesuszonej skórze. Sama konsystencja w praktyce okazała się dość ciężka. Mus nie wchłaniał się w 100 %, nawet używając go w minimalnych ilościach skóra była pokryta tłustą warstwą. Mi to nie przeszkadzało, raczej staram się zwrócić na to uwagę w swojej recenzji. Sam mus ze względu na swoją olejową konsystencję okazał się bardzo wydajny. Do pełni szczęścia rano musiałam używać czegoś stricte nawilżającego, a jako dopełnienie tego mazidła wieczorem.

 Skład:
na pierwszym miejscu w składzie masło shea, dalej olej z migdałów, wosk pszczeli, gliceryna, olej słonecznikowy, olejek różany, witamina E, ekstrakt z borówki czarnej.

Podsumowując jest to kosmetyk o cudnym zapachu, rewelacyjnym składzie, ale brakowało mi czegoś w nim :) 

Znacie markę Nacomi?:) Polecacie coś z niej?:)

6 komentarzy:

  1. mnie tłusta warstwa też by nie przeszkadzała, co więcej moja skóra wszystko szybko zasysa i w ogóle mogłaby się nie pojawić, mus wygląda obłędnie. lubię Nacomi

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tego produktu i nic z tej marki nie miałam ale uwielbiam wszystkie balsamy i musy do ciała, chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak, pachnie obłędnie! =)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojoj muss, uwielbiam takie konsystencje!

    OdpowiedzUsuń
  5. nie znam ale chętnie go kupię do przetestowania:)

    OdpowiedzUsuń

Za każdy pozostawiony komentarz serdecznie dziękuję ;)