Przez ostatnie dwa miesiące udało mi się zachować minimalizm w zakupach, chociaż to nie było łatwe, ponieważ co rusz były jakieś promocje na kolorówkę i pielęgnację :) Szczególnie twarda musiałam być w trakcie promocji w Hebe na markę Nacomi, bo niestety nadal walczę z zapasami- a te kosmetyki nie mają bardzo długiej daty przydatności :) I walczę z tymi zapasami od roku, więc pamiętajcie nie kupujcie tyle co ja kiedyś! :) Na promocji 2+2 w Rossmannie obkupiłam moją mamę, także ja z niej nie skorzystałam :)

1) Make Me Bio lekki krem nawilżający do twarzy z filtrem SPF 25- ten krem stał się ostatnio jednym z hitów. Dlaczego? Ma naturalny skład, a ponadto zawiera filtr. Czytałam opinie, że nawet osoby z tłustą skórą są z niego zadowolone. Dużo się mówi o tym, że trzeba właściwa ochrona przed słońcem zapewni nam niepojawienie się zmarszczek :) Nie zamierzam z tym dyskutować i dlatego zawsze staram się by w podkładzie mieć filtr, a w takie dni bez makijażu będzie mi pomagał ten kolega :) Krem kosztował mnie chyba ok. 30 zł w Drogerii Pigment.
2) Nacomi mus do ciała borówka- stojąc w kolejce do kasy w jednym z moich osiedlowych sklepików z kosmetykami wypatrzyłam tester tego cudaka :) Jak powąchałam tak stwierdziłam, że nie mogę bez niego wyjść ze sklepu :) Jednak co mnie zaskoczyło? Skoro nazwa mus to myślałam, że będę używać tego przyjemniaczka teraz latem, a okazuje się, że na pierwszym miejscu ma masło shea i jest naprawdę ciężki :) Musi poleżakować do jesieni zatem :) Jego cena regularna to 25 zł.