30 czerwca 2014

Green Pharmacy Żel do higieny intymej szałwia lekarska i alantoina

Witam :) Dziś na odmianę post o kosmetyku do ciała, a nie do włosów by przerwać tą monotonię :) Kiedy pokazywałam płyn do higieny intymnej łagodzący Green Pharmacy z szałwią lekarską i alantoiną w poście z zakupami majowymi kilka z Was napisało, mi że to kiepski kosmetyk i niestety nie sposób mi się z tym nie zgodzić :(


Opakowanie plastikowe ma niezacinającą się pompkę o prostej szacie graficznej. Ma pojemność aż 370 ml, pomyślałam wow, będzie mi mi długo służył... Okazało się jednak, że po lekko ponad 2 tygodniach jestem już prawie w połowie tego zacnego żelu. Dlaczego? Jego konsystencja woła o pomstę do nieba, jest niby żelowa, ale bardzo bardzo bardzo rozwodniona :( Kiedy robiłam mu zdjęcie ledwie nalałam go sobie na rękę zdążyłam na szybko zrobić tylko jedno, kolejnego już nie, bo zlał mi się z dłoni. Co gorsza on się praktycznie nie pieni! Ma w składzie SLES, wiec nie rozumiem czemu tak jest, bo powinien się pienić jak szalony. Niestety nie pieni się praktycznie wcale przez co dolewam go i dolewam, ponieważ ciągle nie czuję się świeżo po jego użyciu :( Nie zauważyłam jak wspomniałam odświeżenia, łagodzenia też niestety nie.

Zapach jest słodki i kwiatowy mogłabym go wciąż wąchać, wg mnie to chyba jedyna zaleta tego produktu.


Skład:

W składzie faktycznie znajdziemy wyciąg z szałwii lekarskiej, alantoinę i pantenol przed zapachem.

Jak się okazało pianki do higieny intymnej z Green Pharmacy to moje absolutne faworytki w pielęgnacji miejsc intymnych, a tutaj okazało się, że jest to mega niewydajny i nie pieniący się produkt :(

28 czerwca 2014

Bania Agafii Ekspres maska do włosów regeneracyjna elastyczność i blask

Mój szał na kosmetyki rosyjskie trwa nadal, kilka miesięcy temu kupiłam trochę saszetek z Bani Agafii i z przyjemnością je testuję, dziś napiszę kilka słów o ekspres masce regeneracyjnej "Elastyczność i Blask." 



Producent
"Maska szybko przywca włosom elastyczność i zdrowy blask, nawilża i tonizuje skórę głowy. Naturalne oleje i ekstrakty ziół głęboko przenikają we włosy, odżywiają i chronią przed utratą wilgoci i wpływem negatywnych czynników, otaczającego środowiska.
Różaniec górski- potężny przeciwutleniacz, przywraca włosom gęstość i blask, bażyna syberyjska- odżtwkia i wzmacnia cebulki włosowe, olej z nasion żurawiny i borówki borusznicy- bogate w wit. E, intensywnie nawilżają i wygładzają włosy, organiczny efekt z malwy- zawierra kwas akrobinowy i karoten, chroni włosy przed  negatywnym wpływem otaczającego środowiska, olej z daurskiej dzikiej róży jest muliwitaminowym składnikiem podnoszacym elestyczność włosów."


Opakowanie charakterystyczne dla większości produktów tej marki, jest to szaszetka o pojemności 100 ml, którą okręca się na górze bez najmniejszych problemów. Jest bardzo miękkie także można wycisnąć kosmetyk do ostatniej kropli.

Zapach: przepiękny, spodziwałam się typowego ziołowego, ale jest słodki, choć bez przesady. Utrzymuje się na włosach.



Działanie:
Jestem nią zachycona od pierwszego zastosowania- 3 pierwsze użycia trzymałam ją zgodnie z zaleceniem producenta, czyli w granicach 5 minut. Ten czas wystarczył mi w zupełności, włosy były mocno nawilżone, śliskie i faktycznie wydawały się bardziej błyszczące niż zwykle. Ciężko mi było się powstrzymać przed ich ciągłym dotykaniem ;-) Raz nałożyłam ją na ok. 20 minut jednak moje obecnie niskoporowate włosy były dość obiążone :( Ostatni raz wróciłam do nałożenia jej na 5 minut i efekt był znów zadowalający. Konststencja jest średniogęsta, nie spływa z włosów, bardzo dobrze się nakłada na włosy.


Skład:

Wysoko w składzie proeteiny, myślałam, że może się z uwagi na to nie sprawdzić, ale ostatnio zauważyłam, że moim włosom się "odmieniło" i zaczynają się lubić z nimi.

Znacie Banię Agafii? :)

26 czerwca 2014

Odżywki Herbal Care Farmona: skrzyp polny i lniana

Witam :) Cieszę się, że po wszystkich zawirowaniach z bloggerem wszystko wróciło do normy i w końcu będę mogła poczytać wasze wpisy :) 

Dziś post o odżywkach do włosów Herbal Care, które są dużo łatwiej dostępne aniżeli rosyjskie, ponieważ dostaniecie je stacjonarnie :) Wybrałam wersję lnianą, o której czytałam dużo dobrego oraz skrzyp polny. Do wyboru jest również rumianek i żeń-szeń.



Opakowanie to klasyczna 200 ml tubka z miękkiego plastiku, pod światło widać ile zostało jej w środku.
Zapachy są specyficzne, bo to połączenie ziołowych nut z lekko słodkimi. Utrzymują się one na włosach bez względu na sposób aplikacji, czy to jako odżywka do spłukiwania czy bez.

Producent zaleca do włosów przetłuszczających się używać je jako odżywki do spłukiwania po 2-3 minutach. Zalecany czas przez producenta był dla mnie niewystarczający, efektu nie było praktycznie żadnego. Przedłużałam ten czas do 10-15 minut i to było dla mnie optymalne, ponieważ włosy były lekko nawilżone oraz wygładzone. Znacznie lepiej spisywała się u mnie odżywka ze skrzypu polnego, te efekty były bardziej zadowalające, po lnianej to nawilżenie było mniej odczuwalne. Na samym początku używałam je wyłącznie w ten sposób, ponieważ odżywki bez spłukiwania zawsze obciążały moje włosy i powodowały, że strączkowały się. Stwierdziłam, że żeby recenzja była pełna powinnam ją tak przetestować i okazało się co dziwne, że moje włosy nie były obciążone, a jeszcze lepiej nawilżone i naprawdę miękkie niż gdy ją spłukiwałam. Niemniej jednak lekki film, był wyczuwalny. Teraz denkuję je właśnie stosując jako b/s :) Z racji swojego przeznaczenia mają lejącą konsystencję i stosując je jako d/s starczyłyby mi na 5 razy góra, jednak jako b/s są mega wydajne! :) Patrząc na ich skład myślę, że powinno się nimi dobrze myć włosy :)


Skład wersji ze skrzypem polnym:
Skład lnianej:

Gdybym miała zdecydować do której wrócę to z pewnością będzie to skrzyp polny, a żeń-szeń wpadnie do mojego koszyka niebawem :)

Kupiłam je w promocji za 6,50 :)

23 czerwca 2014

Lovely: tusz do rzęs Curling Pump Up

Jak wspominałam kiedyś w poście zakupowym ten tusz nabyłam wyłamując się z postanowienia o niekupowaniu ich w drogeriach, bo na zaschnięte i zmacane tusze wydałam już równowartość przynajmniej 2 marki Helena Rubinstein. Aczkolwek akurat ten ekspedientka wykładała na półkę w Rossmannie, więc skusiłam się na tę legendę blogsfery.


Ma silikonową szczoteczkę o niedużych rozmiarach- przypadła mi do gustu pomimo, że jestem fanką dużych szczoteczek. 


Używam tego tuszu od ponad miesiąca- po 3 tygodniach zdążył mocno zgęstnieć i zaczął niestety sklejać rzęsy. Dla mnie to spory minus, ponieważ Colossal z Maybelline spokojnie mi wystarcza na 4 miesiące, a kupuję go za 20 zł, więc ten z Lovely to tylko pozorna oszczędność, relacja 5 zł miesięcznie za Maybelline do 10 zł za Lovely (choć w promocji można go kupić za 5 zł). Początkowo go lubiłam i myślałam, że się zaprzyjaźnimy, pogrubiał, choć nie spektakularnie i rzęsy były rozdzielone, uniesienia niestety nie zauważyłam, a na pewno nie wydłuża. Nie odbijał mi się na górnej powiece, nie kruszył się i nie robił pandy.




Nie sądzę, że kupię go ponownie, ponieważ: szybko zasycha, jest przeciętny i największy minus- 90 % możliwość kupienia zmacanego tuszu, który skróci i tak krótki czas użytkowania.

Miałyście go? :)

21 czerwca 2014

Drożdżowa maska do włosów Przepisy Babci Agafii

W blogsferze wciąż jest bardzo głośno o rosyjskiej masce drożdżowej na pobudzenie wzrostu, zbiera w większości pozytywne opinie. Mi ona niestety nie przypadła do gustu, a szkoda, ponieważ ma bardzo przystępną cenę, ładny zapach i sporą pojemność. Nie mniej jednak nie powstrzyma mnie to przed zakupem maski jajecznej z tej serii, która od dawna również mnie bardzo ciekawi :)


Opakowanie: odkręcany słoiczek o pojemności 300 ml. Pod nakrętką znajdziemy dodatkowe zabezpieczenie. Można do samego końca zużyć maskę i kontrolować jej zużycie.
Konsystencja jest dość rzadka, ale nie spływa z włosów, dodatkowo łatwo aplikuje się na skalp.

Zapach to coś co sprawiło, że długo szukałam alternatywnych zastosowań dla niej i kombinowałam ile mogłam by się sprawdziła i bym miała pretekst do jej ponownego zakupu. Przypomina mi słodkie ciasteczka, które są dopiero co wyciągnięte z piekarnika. Był wyczuwalny cały czas trzymania jej na włosach, po spłukaniu maski zapach już nie nie utrzymuje się.



Najbardziej liczyłam na przyspieszenie wzrostu albo chociażby na baby hair, niestety ani jednego ani drugiego nie odnotowałam. Nakładałam ją kilka razy na długość na 40 minut pod czepek i ręcznik i bez nich, ale zawsze rezultat był tak samo słaby- po spłukaniu moje włosy były nijakie. Ta maska nie przyczyniała się do niczego dobrego, ani niczego złego. Zupełnie tak jakbym umyła je jedynie przeciętnym szamponem, nie były ani bardziej miękkie, błyszczące, nie układały się lepiej, nawet nie miała wpływu na rozczesywanie włosów. Chciałam ją jakoś zużyć, więc zaczęłam ją nakładać tylko na skalp i o dziwo ładnie go uspokoiła i nawilżyła, ale jak wspominałam wyżej nie przyczyniło się to do baby hair.


Skład:


Na pewno nie zniechęcam do jej zakupu, jeśli miałyście ją w planach, bo warto wyrobić sobie na jej temat swoje zdanie :)

20 czerwca 2014

3x zmywacz do paznokci: Simple Beauty, Celia i Ados

Witajcie, dziś recenzja zbiorowa trzech zmywaczy do paznokci: Simple Beauty, Celia i Ados. Nie są to popularne marki kosmetyczne stąd też taka forma postu :) 
 Simple Beauty i Ados są acetonowe, a Celia bezacetonowa.
Simple Beauty
Producent: "Zmywacz w żelu dzięki swojej konsystencji łatwo nanosi się na płytkę paznokcia. Zawiera prowitaminę B5 oraz witaminy A, B6, E, F, H. Dzięki temu chroni i odżywia paznokcie. Ma przyjemny, delikatny zapach."
Będąc na zakupach miałam zamiar kupić zmywacz w żelu o zapachu mango marki Donegal, ale jak na złość brakło mi złotówki i skusiłam się na ten. Pomyślałam, a nóż przypadkiem trafię na jakąś perełkę? Niestety tak się nie stało. Sam zmywacz ma oryginalną żelową konsystencję, ale właśnie dzięki niej bardzo trudno jest zmyć lakier. Trzeba bardzo mocno pocierać o płytkę paznokcia by w ogóle zechciał zmyć cokolwiek. Gdy przyłożyłam płatek do paznokcia nasączony tym żelem niestety nie działo się nic... Jego zapach też pozostawia wiele do życzenia, ponieważ jest bardzo duszący i łatwo o ból głowy używając go- producent puścił wodzę fantazji pisząc o tym zapachu. Jest piekielnie wydajny, a w jego przypadku to spora wada.
Podsumowując: śmierdzi i nie radzi sobie ze zmywaniem lakieru.
Pojemność i cena: 150 ml/ 4,90 zł
Skład:



Celia:

Producent: "Delikatnie usuwa lakier z płytki paznokcia pozostawiając ją nawilżoną i gotową do ponownego malowania. Pielęgnacyjno-ochronny wyciąg z aloesu oba o utrzymanie paznokci w dobrej kondycji."

Chyba jakaś opatrzność nade mną czuwała, że kupiłam mniejszą wersję tego zmywacza... Jeśli chodzi o samo zmywanie to nie mam do niego zastrzeżeń, bo robi to co ma robić i nie niszczy płytki paznokcia, ale obiecanego nawilżenia nie zauważyłam. Na fakt, że nigdy więcej go nie kupię i szczerze go każdemu odradzam składa się to, że tak cuchnącego zmywacza jeszcze nie miałam. Nawet winogronowy Sensique, który uważam, że śmierdzi jak zepsute wino jest lepszy aniżeli ten. Uwierzcie mi, że każdy kto do mnie przyjdzie po tym jak używałam tego zmywacza pyta mnie czy robię jakiś remont, bo czuje rozpuszczalnik. Autentycznie tak śmierdzi, jak rozpuszczalnik...
Pojemność i cena: 50 ml za 2,60 zł, 100 ml wersja kosztuje 5 zł.
Skład:
Ados:
Mało wylewny producent: "Zmywacz do paznokci wzmacniający. Zawiera witaminę E i B5."

Z całej tej trójki Różany Ados to najlepszy zmywacz. Ze zmywaniem lakieru radzi sobie dobrze, nawet daje radę piaskowym, nie niszczy płytki, nie wysusza skórek. Ja za kosmetykami o zapachu róży dosłownie szaleję i testuję je z wielką przyjemnością. Niestety dzięki niemu zrozumiałam czemu tak wiele osób nie lubi tego zapachu i nazywa go babcinym... Autentycznie po zmyciu lakieru pachnie długo i uporczywie takim zapachem do szafy, nie przypomina w niczym mojego ulubionego różanego aromatu. Gdybym trafiła na niego kilka lat temu zapewne zraziłabym się różanych kosmetyków na amen. A ten aromat jest bardzo mocny i można sobie umyć 3 razy ręce mydłem, a i tak go czuć pół dnia:D 
Pojemność i cena: 100 ml, 3 zł. Występują także o pojemności 50 ml za 2,20 zł.

Skład: 



Reasumując trafiłam na 3 zmywacze, które w mniejszym czy większym stopniu mnie czymś zawiodły i na pewno nie skuszę się na ponowny zakup. Dobrze, że mamy teraz lato to będę siedzieć z nimi na balkonie i zmywać paznokcie, choć zmywacz z Celi chyba jednak wyrzucę :) 

Znacie któryś z nich?:) Którego zmywacza najbardziej nie lubicie?:)

18 czerwca 2014

Letnie rozdanie u Hedvigis

Witajcie, mam dla Was kilka kosmetyków do wygrania :) 


Nagrody:

1) Masło do ciała arbuzowe Bielenda 100 ml
2) Masło do ciała winogronowe Bielenda 100 ml
3) Myjka kąpielowa Treets (w środku mydełka o zapachu zielonej herbaty)
4) Kąpiel odbudowująca do włosów Marion ocet z malin
5) Kosmetyczka z Avonu różowa imitująca skórę węża
6) Kredka do oczu W7 Blackest black
7) Rosyjski krem-olejek do rąk Organic Shop olej babassu i cytryna


REGULAMIN:

1) Organizatorem i sponsorem nagród jest autorka bloga Hedvigis o kosmetykach 
2) Przedmioty rozdania są nowe
3) W rozdaniu wygrywa tylko jedna osoba 
4) Z osobą, która wygra skontaktuję się drogą mailową
5) Rozdanie trwa od 18.06. do 8.07.2014 włącznie  (do północy), zgłoszenia po tej dacie nie zostaną uwzględnione
6) Wyniki rozdania podam do 12.07.2014 r. 
7) Na maila od osoby, która wygrała z adresem, na który mam wysłać przesyłkę czekam 3 dni, w razie jego braku wybiorę inną osobę spośród tych, które wzięły udział w rozdaniu 
8) Nagrody zostaną wysłane na mój koszt w ciągu 5 dni roboczych od otrzymania adresu 
9) Nagrody mogą zostać wysłane tylko na terenie Polski 
10) Do rozdania nie stosuje się przepisów ustawy z dnia 29 lipca 1992 r. o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami) 

Warunki konieczne by wziąć udział w rozdaniu:
1) być publicznym obserwatorem mojego bloga (1 los)
2) zgłosić chęć wzięcia udziału w rozdaniu w komentarzu wg podanego poniżej wzoru zgłoszenia

Warunek dodatkowy
1) dodanie paska bocznego u siebie na blogu (+ 2 losy)
Wzór zgłoszenia: 

Obserwuję jako: 
E-mail:
Pasek boczny: NIE/ TAK: adres bloga 


banner do pobrania

Powodzenia ;-))

15 czerwca 2014

Golden Rose Rich Color nr 38

Dawno nie było u mnie żadnego lakieru stąd też dziś post z lakierowym ulubieńcem ostatniego miesiąca, czyli Golden Rose Rich Color numer 38.



Jest to drugi lakier z tej serii w mojej kolekcji i znów okazał się gęsty- widać taki urok tej serii, ale na szczęście nie potrzebował długiego czasu na schnięcie. Nie robi smug. Do tej serii przekonuje mnie duży pędzelek, który jest fajnie zaokrąglony. Do pełnego pokrycia wystarczyły dwie warstwy. Niestety nie wytrzymuje on zbyt długo na moich paznokciach, jedynie 2 dni- później odpryskuje sporymi płatami.


Takiego koloru szukałam bardzo długo- coś pomiędzy typowym niebieskim kolorem, a błękitem. Mimo kiepskiej trwałości ostatnio niemal cały czas gościł na moich paznokciach.

Dla porównania błękit po prawej: KOBO Lilac nr 41




Jak Wam się podoba?:)

13 czerwca 2014

Automatyczna kredka do oczu z gąbką Ingrid 01 Magic Black

Witam, zakładałam, że w tym tygodniu pojawi się więcej postów, ale niestety stwierdziłam, że będę dłużej siedzieć w pracy i zrobię sobie trochę nadgodzin żeby mieć trochę więcej wolnego i po powrocie do domu nie miałam już totalnie na nic siły :) Dziś opowiem Wam o automatycznej kredce do oczu Ingrid nr 01 Magic Black. Zaglądnęłam na KWC i zobaczyłam dużo pozytywnych opinii i podzielam je :)


Najintensywniej testowałam ją podczas upałów w tym tygodniu i szczerze powiem, że sprawdziła się doskonale. Nie odbijała się na górnej powiece, ma intensywny czarny kolor, jest świetnie napigmentowana, wystarczy raz przejechać i uzyskujemy głęboką czerń. Jest także miękka, co jest dla mnie wielką zaletą, bo jestem mega wyczulona na twarde kredki i je bardzo szybko skreślam. Sama kredka wysuwa się bez najmniejszego problemu, nie będę musiała się martwić o jej temperowanie. I też co dla mnie jest bardzo istotne odkąd codziennie maluję się cieniami- idealnie widać ją na nich, już niestety miałam styczność z  takimi kredkami, które solo wyglądają ładnie na powiece, a na nawet jasnym cieniu kompletnie ich nie widać ;-)





rzęsy  akurat miałam dzień po hennie ;-)

Fakt, iż otrzymałam ją w ramach współpracy nie miał wpływu na moją opinię.
Strona producenta: LINK
Fanpage: LINK


Jakie są Wasze ulubione kredki?:)

10 czerwca 2014

Alterra: maska nawilżająca do włosów suchych i zniszczonych Granat i Aloes

Odżywka Alterry nadal jest moją ulubienicą wśród odżywek, dlatego też koniecznie musiałam wypróbować maskę z tej linii, która już niemalże sięga dna także mogę napisać o niej kilka słów:) 


Opakowanie: z miękkiego plastiku, bez problemów można wycisnąć z niego kosmetyk. Bardzo łatwo się otwiera, nie muszę się mocować z nakrętką. Pod światło widać dokładnie zużycie.

Zapach: taki sam jak wszystkie kosmetyki z tej linii, czyli owocowy i dość wyrazisty, mi bardzo przypadł do gustu. Nie utrzymuje się na włosach. 


Jest mniej gęsta niż odżywka z tej linii, ale nie spływa z włosów. Przeważnie trzymam ją 15-20 minut i jestem z niej bardzo zadowolona. Włosy są nawilżone, dobrze się rozczesują, są gładkie i miękkie. Nie obciąża włosów powodując ich szybsze przetłuszczanie. Jest wydajna, myślę, że na moje włosy o długości do linii stanika wystarczy na ok. 7 razy.
 
 


Skład:

W składzie znajdziemy oprócz alkoholu (nie zauważyłam negatywnych skutków jego działania), glicerynę, olej sojowy, masło z granata, masło shea, ekstrakt z nasion krokosza bawarskiego, ekstrakt z nasion rącznika, estrakt z owoców granatu, sok z aloesu, ekstrakt z kwiatów akacji, pantenol, olej słonecznikowy.

Pojemność: 150 ml, cena w promocji 5,99 zł.


Uwielbiam i polecam ;)) Znacie tą maskę?

8 czerwca 2014

Ingrid: Puder w kulkach Celebration Pearl nr 1

W ostatnim czasie poszukiwałam nowego pudru, który idealnie nadawałby się na lato, czyli nie był ani zbyt ciężki ani też dodatkowo nie wysuszał mi skóry, czy też nie ważył się na skórze jak w przypadku jednego z moich pudrów, o którym również niedługo napiszę. Jak się okazało z nieba spadła mi propozycja współpracy od marki Verona i wybrałam sobie do testów puder w kulkach, który stał się moim ulubieńcem. 


Kulki znajdują się w dość sporym opakowaniu co zdecydowanie ułatwia ich nakładanie, zwłaszcza, że używam w tym celu mojego ulubionego pędzla kabuki H100.

Do tej pory miałam styczność tylko z jednym pudrem w kulach z limitowanej edycji Essence Me&My Ice Cream, po roku używania okazało się, że zużyły się tylko kulki w kolorze różowym, a te w pozostałych kolorach nie mają żadnego ubytku... Na szczęście w przypadku tych kulek nie ma tego problemu, ponieważ są bardzo miękkie i oba kolory zużywają się w takim samym tempie. Również przez to, że są takie miękkie bardzo szybko nakłada się je na twarz, co bardzo ułatwia mi sprawę gdy rano się spieszę, nie musząc nieustannie dos






Bardzo zaskoczyło mnie to, że pachną bardzo słodko, dosłownie jak cukierki :) 
Efekt jest delikatny, ale dostrzegalny. Skóra jest promienna i rozświetlona w sposób naturalny. Nie ma w nim drobin brokatu, więc producent nie poszedł na łatwiznę. Kulki są w dwóch kolorach lekkiego różu i beżu.
Pisałam, że idealnie nadaje się na lato- jest bardzo lekki, nie wysusza mi skóry, nie waży się na skórze. 

W słońcu: 
 

Z fleszem:



Oprócz koloru, który wybrałam są dostępne dwa inne: 




Strona producenta: http://www.veronavpp.eu/
Sklep internetowy: http://www.mikase.pl/index.html
Fan page na facebooku:, który bardzo lubię odwiedzać: https://www.facebook.com/verona.products.professional

Fakt, iż otrzymałam go w ramach współpracy nie miał wpływu na moją opinię.

5 czerwca 2014

Zakupy majowe

Witam, dziś post z zakupami majowymi, ale nie jestem pewna czy to jest wszystko co kupiłam, bo cały maj przeleciał mi przez palce i słabo wszystko pamiętam przez nanoszenie poprawek na pracy magisterskiej, zamieszanie z terminami, aż finalnie przez samą obronę. Stresu było co niemiara, ale dziś cieszę się, że to już za mną i oficjalnie piszę do Was już jako przeszczęśliwa ex-studentka, która przenigdy nie wróciłaby na studia :))


Zakupy z lokalnej drogerii:


1) Płyn do higieny intymnej Biały Jeleń Kora Dębu, 9 zł
2) Żel do higieny intymnej szałwia lekarska Green Pharmacy, 6 zł
3) Płyn micelarny Green Pharmacy Owies, 6 zł
4) Tusze Maybelline Colossal, każdy nie dość, że w promocji  za 15 zł,  to dodatkowo spod lady, nie miały szanse wpaść w ręce żadnego macanta, żyć nie umierać:)

Rosyjskie i mydlarnia:


5) Floresan Aktywny olej pieprzowo-łopianowy, 16 zł
6) Rokitnikowy scrub do skóry głowy Natura Siberica, 23 zł
7) Mydło z gąbką luffą granat z arbuzem, 10 zł
8) Mydło kwiatowe Agafii, 35 zł

Wpadło Wam coś w oko?:) Chyba znów kupiłam same niepopularne kosmetyki:))