31 grudnia 2015

Ulubieńcy roku 2015

Witajcie;) Nie mam jeszcze pomysłu w co się ubrać na dzisiejszy wieczór, piszę posta i zaraz uciekam w ferworze przeszukiwać szafę ;) A tymczasem jeszcze chciałam wyróżnić kilka kosmetyków, które odkryłam w 2015 roku i szczerze je polecam :) W tytułach nad obrazkami znajdują się linki do szczegółowych recenzji.
I życzę Szczęśliwego Nowego Roku! Oby był jeszcze lepszy niż poprzedni ;-) Spełnienia marzeń i samych sukcesów:)



Polubiłam go za jego delikatność i fakt, że idealnie zmywa pozostawiając po użyciu skórę delikatną i miękką. 

29 grudnia 2015

Fitomed: masło shea, czyli zimowe must have

Masło shea po raz pierwszy kupiłam 2 lata temu i od tamtego czasu w okresie jesienno-zimowym nie mogę się bez niego obejść, najczęściej sięgam po to z Fitomedu. Za co je polubiłam?;) W poście też zawrę kilka luźnych spostrzeżeń na temat kosmetyków z jego zawartością w składzie.


26 grudnia 2015

Nabłyszczająca maska do włosów Kallos Silk

Maska Silk trafiła do mnie dzięki spontanicznym zakupom w Hebe. Skład sprawdziłam dopiero w domu i już wiedziałam, że się nie sprawdzi i faktycznie tak było :)


25 grudnia 2015

Wesołych Świąt!

Witajcie:) Chciałam życzyć Wam Wesołych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia :) Wielu wyjątkowych chwil w gronie rodziny, spokoju i miłości:)

źródło: http://www.bozenarodzenie.co.pl

 

20 grudnia 2015

Balea: żele peelingujące jabłko z cynamonem oraz mandarynka z pomarańczą

Bardzo lubię kosmetyki Balea- żele pod prysznic i do golenia nie mają sobie równych. Z sentymentu do żelu peelignującego maślanka z cytryną postanowiłam nabyć te dwa warianty. Jednak... rozczarowałam się nimi, bo bardzo się od swojego poprzednika różnią;)


19 grudnia 2015

Kamill żel pod prysznic Mleczko Rabarbarowe

Wiele razy słyszałam o żelach Kamill, ale przechodziłam koło nich obojętnie. Niedawno jednak w Naturze przy kasie skusiłam się na niego, bo był w zawrotnej cenie 2,99 zł. Czy za tą cenę można mieć dobry i niewysuszający żel?:)


16 grudnia 2015

Biolaven szampon do włosów

Dzisiaj przybywam z recenzją szamponu Biolaven- wiele z Was w komentarzach pytało mnie kiedy ona się pojawi i oto jest ;) Płyn micelarny okazał się u mnie hitem (klik), ostatnio zrobiłam sobie prezent mikołajkowy i kupiłam zestaw balsam do ciała+ żel pod prysznic tej marki. A jak sprawdził się u mnie ten szampon?:)


13 grudnia 2015

Organix odżywka regenerująca z hawajskim imbirem, czy jest warta 35 zł?

Marka Organix zainteresowała mnie po tym jak wypatrzyłam ją w Hebe. Tę odżywkę kupiłam za 25 zł w promocji, cena regularna to 35 zł. Za taką cenę spodziewałam się, że będzie za mnie "sprzątała, odkurzała i zrobi obiad", a jaka się okazała w praktyce?


12 grudnia 2015

Nuxe woda micelarna do demakijażu z płatkami roży

Przedwczoraj był post o tuszu, a dziś dla równowagi coś do zmywania makijażu:) Jak wiecie mam ogromny sentyment do zapachu róży, także nie mogłam przejść obojętnie obok tej wody micelarnej. Dodatkowo to mój pierwszy kosmetyk z marki Nuxe i już mam chrapkę na więcej!


10 grudnia 2015

Tusz do rzęs L'oreal Volume Million Lashes Feline

Dzisiaj przygotowałam recenzję najnowszego tuszu L'oreal Volume Million Lashes Feline. Uważam, że tusz jest dobry, ale mi w nim chyba czegoś zabrakło. Zapraszam do lektury ;)


8 grudnia 2015

Zakupy listopad 2015

Witam ;) Trochę nowości w listopadzie się u mnie pojawiło, ale głównie włosowych, także swojej kolekcji kosmetyków do ciała i włosów nie powiększyłam i dzielnie zużywam zapasy ;) Na promocji w Rossmannie nie byłam, więc i makijażowe zbiory bez zmian ;)

 1) Organic Shop szampon winogrona i miód- postanowiłam go przetestować, bo mam ogromny sentyment do balsamu do włosów z tej serii (klik)
 2) Fratti- antyoksydacyjny spray z szungitem- jest mnóstwo dobrych opinii o nim, więc kupiłam go z myślą o wyhodowaniu nowych baby hair
 3) Organic Shop- maska do włosów Grecka figa z ekstraktem z figi i z olejkiem migdałowym

5 grudnia 2015

MIXA: dwufazowy płyn do demakijażu oczu Optymalna Tolerancja

Do zmywania makijażu oczu używam wyłącznie płynów dwufazowych, a markę Mixa polubiłam dzięki płynowi micelarnemu, którego niedawno używałam (klik). Dlatego też w maju podczas promocji Rossmanna do koszyka wpadł mi ten płyn. I spisał się świetnie! :)


3 grudnia 2015

The Body Shop: masło do ciała Marakuja

Witam ;) Mamy grudzień, a ja przychodzę do Was z recenzją masła, które ma intensywny owocowy zapach, pomyliły mi się pory roku?;) Nie to moja ogromna słabość do takich zapachów, z którą przegrałam i nie chcę już na siłę kupować typowo zimowych, bo za nimi nie przepadam ;)



30 listopada 2015

Equilibra szampon wzmacniający przeciw wypadaniu włosów

Wspominałam kilka dni temu, że ostatnio zmagałam się z mocnym wypadaniem włosów, zaczęło się to mniej więcej od polowy października i finalnie kucyk jest o 1/3 mniejszy w obwodzie. W walce z tym problemem pomagał mi szampon Equilibry.




Rozdanie noworoczne u Hedvigis

Przygotowałam dziś małą niespodziankę, zachęcam do zgłaszania się:)



Do wygrania są 3 kosmetyki Eveline z serii Argan& Vanilla:

  • Balsam z peelingiem pod prysznic 
  • Luksusowe masło do ciała
  • Krem-maska do rąk i paznokci

29 listopada 2015

Denko wrzesień i październik 2015

Witam, bardzo późno pojawia się ten post, ale zależało mi na jego opublikowaniu, bo zużyte kosmetyki motywują mnie najbardziej :)

1) Equilibra szampon przeciw wypadaniu włosów- pisałam już przy okazji postu zakupowego, że zasłużył na miano mojego ulubionego i niedługo pojawi się jego recenzja, kupię ponownie
2) Isana szampon 7 ziół- nie był taki zły, aczkolwiek jednak spowodował wypadanie włosów, recenzja, nie kupię ponownie
3) Isana odżywka pielęgnująca zdrowe aż po same końce- włosy po niej były sztywne i matowe, recenzja, nie kupię ponownie
4) Isana szampon z 5 % mocznika- bardzo go lubię, bo bardzo dobrze działa na skórę głowy i włosy na długości, recenzjakupię ponownie

26 listopada 2015

Duet bubli od Isany: szampon i odżywka pielęgnujące włosy aż po same końce

W jednym z postów zakupowych pokazywałam ten szampon i odżywkę i wiele z Was była zainteresowana nimi z uwagi na to, że to nowości, które się pojawiły w sprzedaży na wakacjach. Już na wstępie mogę zaznaczyć, że dla mnie są to bardzo kiepskie i wyrządzające więcej szkody niż pożytku kosmetyki. Tym samym przekonałam się, że nie warto wierzyć w opinie, które są zawarte na stronie dawnego Rossnetu, a teraz Rossmanna.


Jedyną zaletą tych kosmetyków są wygodne opakowania, które łatwo się otwierały mokrymi dłońmi, chociaż opakowanie z odżywką musiałam rozciąć by zużyć do samego końca.

Oba pachną delikatnie, limonkowo.

24 listopada 2015

Zakupy październikowe i listopadowy Box Naturalnie z Pudełka

Witajcie :) Strasznie stęskniłam się za blogowaniem i ogromnie się cieszę, że w końcu będę mieć czas na pisanie :) Długo mnie nie było, bo musiałam się uczyć do egzaminów, chodzić do pracy i na pisanie postów by mi starczyło czasu, ale na zaglądanie do Was już nie i stwierdziłam, że publikowanie bez odwiedzania innych nie ma sensu:) Zatem jestem teraz, trochę spóźnionych postów się pojawi, ale też przez ten czas udało mi się zrobić sporo zdjęć także będę miała zdecydowanie o czym pisać:)


Kosmetyki Avy robią ostatnio furorę w sieci, a mi wpadło mi do koszyka dwa nowe produkty z tej marki:
1) Maska z algami morskimi
2) Maska enzymatyczna 

3) Krem do twarzy Make Me Bio Orange Energy- kupiłam ten krem stacjonarnie, oglądałam tester i przepadałam po tym jak zobaczyłam jaką ma masełkowatą konsystencję i jak pięknie pachnie!


Spore zakupy z Equilibry, ale ostatnio zakochałam się w tej marce po uszy!
4) Szampon przeciw wypadaniu włosów- jestem w trakcie używania drugiego opakowania, także niedługo pojawi się recenzja
5) Szampon restrukturyzacyjny- nowość, więc przygarnęłam z ciekawości
6) Odżywka restrukturyzacyjna- (jako gratis zapach do szafy :)
7) Odżywka nawilżająca


I Naturalnie z Pudełka listopadowe :)


1) Peeling cukrowy do dłoni o zapachu maliny Nacomi- mój pierwszy kosmetyk tej marki, więc jestem bardzo ciekawa efektów, zwłaszcza, że nie używałam do tej pory takich kosmetyków 
2) Bania Agafii- termalno-iłowa maska do ciała- z efektem rozgrzewającym, więc w sam raz na jesień i zimę,
3) Bjobj odżywcza maska do włosów z owsem- już pierwsze pozytywne opinie o niej się pojawiły także mam nadzieję, ze i mi przypadnie do gustu, cena to 39 zł.


4) Serum do twarzy z witaminą C Iossi- akurat używam serum z Avy i to poczeka chwilę w kolejce, ale jestem go niezmiernie ciekawa, cena to 44 zł
5) Marmoladka do ciała żółta róża marki Kivvi- jej pojemność to tylko 15 ml i mam dylemat jak ją najefektywniej wypróbować. Cena tego maleństwa to 17 zł, pełnowymiarowe opakowanie kosztuje 80 zł.

Dodatkowo próbki kremu rozświetlającego Tilia, podkładu mineralnego Pixie (trafił mi się jakiś ciemny odcień) oraz kremu na dzień z Dr.Hauschka.

Jak Wam się podoba ten box?:)

7 października 2015

Bioluxe: odświeżający krem do stóp mięta i cytryna

Chyba nigdy nie przykładałam tyle uwagi do moich stóp co obecnie:) Nadal walczę z przesuszeniem ich po kremie SheFoot (klik), stąd też chciałam sięgnąć po coś co w składzie nie ma znienawidzonej przeze mnie parafiny i padło na ten krem, który zresztą można kupić już za 4 zł :)



Producent: "Odświeżający krem do stóp, stworzony na bazie ekstraktów organicznych z mięty i cytryny. Krem skutecznie odświeża i dezodoruje stopy. Ponadto krem daje stopom uczucie lekkości i świeżości, a także doskonale je pielęgnuje.
Składniki aktywne, zawarte w kremie, to m.in.:

  • organiczny olej z mięty pieprzowej – działa łagodząco, odświeżająco, przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie
  • organiczny sok z cytryny – zmiękcza i wygładza naskórek, odświeża skórę, zapobiega nadmiernemu poceniu się, usuwa przykre zapachy
  • olejowiec gwinejski – doskonały w pielęgnacji skóry suchej, pękającej; dobrze nawilża skórę"

 
Opakowanie jest dość małe, bo ma 40 ml, ale ja osobiście zdecydowanie bardziej preferuję takie objętości, bo w razie gdyby się nie sprawdził jest większa motywacja do tego by go zdenkować:) I poza tym ileż ja bym się musiała męczyć np. z taką tubką 100 ml?:) Jest to miękki plastik, można go wycisnąć do samego końca. 

Zapach: spodziewałam się wyrazistej mięty i cytryny, a tym czasem, zapach jest dość lekki i mi się w nim to bardzo spodobało, bo lekko czuć oba te zapachy, ale nie kłóci się to np. z używanym balsamem :) Zraziłam się do zapachów miętowych w pielęgnacji stóp, bo kiedyś używałam kosmetyków z Avonu i one wszystkie właśnie tak intensywnie pachniały na jedno kopyto miętą... 

Działanie: moim niekwestionowanym faworytem w pielęgnacji stóp jest krem tej samej marki z ekstraktem z magnolii (klik), a ten niestety mu nie dorównał co nie znaczy, że jest zły. Na pewno mogę powiedzieć to, że ten krem nie pomógł mi w 100 % pozbyć się suchej skóry na piętach, ale po codziennej aplikacji ją zmiękczał i uelastyczniał. Fakt faktem producent nawet takiego efektu nie obiecywał, bo jego zadaniem jest głównie odświeżenie. Myślę, że gdybym stosowała go prewencyjnie nie mając żadnych problemów ze stopami byłabym z niego dużo bardziej zadowolona, bo wchłaniał się bez najmniejszych problemów- a to u mnie to bardzo ważne! :) I samo obiecane odświeżenie zauważyłam :) Także podsumowując krem uważam za bardzo przyjemny :)

Skład:

Jakie kremy do stóp mogłybyście mi polecić?:)

5 października 2015

Zakupy wrześniowe

Jak wiecie jestem na kosmetycznym odwyku stąd też praktycznie nic nie kupuję, 3 z tych rzeczy wpadło mi do koszyka w ostatnim tygodniu września:) Kosmetyki włosowe zużywam w tempie ekspresowym, jedynie niepotrzebnie powiększyłam kolekcję kremów do twarzy, ale żel micelarny bardzo mi się przyda także czuję się usprawiedliwiona przynajmniej w jakimś stopniu:)


1) Dr. Scheller- krem na noc z ekstraktem z porzeczki i olejem marula- krem wpadł mi do koszyka podczas wizyty w Tk Maxx i to jedyny nieprzemyślany zakup w ubiegłym miesiącu. Skład ma dobry i ogólnie marka od dawna mnie ciekawiła, z racji tego, że w tym sklepie są pojedyncze kosmetyki, żal mi go było zostawić, bo równie dobrze za godzinę ktoś mógł go kupić i przygarnęłam go :)
2) Szampon Isana Med z 5 % mocznika- ostatnio żaliłam się, że nie mogłam go zastać w Rossmannie, ale w końcu się udało
3) Ava żel micelarny dla cery wrażliwej- marka staje się co raz popularniejsza i co raz bardziej lubiana stąd stwierdziłam, że chciałabym wypróbować tego cudaka, ma aż 400 ml! I udało mi się go kupić stacjonarnie w Wispolu:)
4) Barwa szampon żurawinowy- miałam go jeszcze w starym opakowaniu, od bardzo dawna nie mogłam go nigdzie zastać, aż w końcu udało się go upolować w Wispolu; przekonam się czy nadal jest tak świetny czy może zmiana opakowania pociągnęla i zmianę składu.

A jak u Was we wrześniu z zakupami?:)

4 października 2015

Clochee: krem nawilżająco-ujędrniający do twarzy

Dzisiaj recenzja kremu nawilżająco-ujędrniającego Clochee, który otrzymałam w Sielskim Boxie (klik) i potem drugie opakowanie w Naturalnie z pudełka (klik). Akurat w tym tygodniu zdenkowałam pierwszy krem, drugiego z pewnością mi się nie uda przed terminem ważności, który kończy się końcem października. Moje spostrzeżenia jeszcze zawrę na końcu postu, a tymczasem zapraszam na recenzję kremu.


Opakowanie jest według mnie bardzo eleganckie, ciężkie, szklane z plastikową nakrętką. Wyróżnia się również szatą graficzną na tle innych kosmetyków. 

Zapach według mnie jest specyficzny, ale nie mogę powiedzieć, że śmierdzi czymś zepsutym (a i z takimi opiniami się spotykałam). Ja już się odzwyczaiłam od kremów drogeryjnych, kupuję głównie te z naturalnymi składami stąd też może jestem przyzwyczajona do takich dziwnych zapachów i nie wywoływał u mnie negatywnych skojarzeń. Nie utrzymuje się jednak na skórze.

Działanie. Zaczęłam go używać już końcem lipca, ze świadomością, że muszę nadać tempa zużywania tego 50 ml opakowaniu. Stosowałam go dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Kiedy zrobiło się chłodniej nie zapewniał mi wystarczającego nawilżenia i używałam go tylko rano, a wieczorem już musiałam włączyć inny krem do pielęgnacji. Nawilżał dobrze, ale obiecanego ujędrnienia nie zauważyłam. Po wyciśnięciu pompki wydaje się bardzo rzadki i wodnisty, ale gdy się go nakłada na twarz pod wpływem ciepła dłoni przy wmasowywaniu robi się taki bardziej treściwy. Nie zapchał mnie, nie uczulił, nie rolował się i bardzo dobrze nakładało się na niego makijaż. Czytałam opinie, że jest niewydajny u mnie niestety okazał się bardzo wydajny, bo starczył mi na 2,5 miesiąca stąd wiem, że nie uda mi się zużyć przed terminem drugiego opakowania. Jego regularna cena to 109 zł, mam świadomość, że to cena za jego skład, posiadane certyfikaty itp., ale niestety muszę przyznać, że gdybym miała w ciemno strzelać ile wart jest ten krem to dałabym za niego w granicach 30-35 zł.


Skład:


Sielski Box zamówiłam właśnie z uwagi na ten krem, bo zamawiałam po poznaniu zawartości- spodobał mi się skład, który podglądnęłam w internecie i przyznaję, że cena 109 zł regularna też zrobiła na mnie wrażenie, bo nie pozwoliłabym sobie na jego zakup. Wtedy myślałam, że data ważności tego kremu jest taka krótka z uwagi na skład, okazało się, że nie, że został wyprodukowany w październiku 2013 r. Został również umieszczony w kolejnym boxie, w Naturalnie z Pudełka. Wtedy dużo osób było niezadowolonych, a sama firma Clochee nie odniosła się do tego w żaden sposób. Dodatkowo we wrześniu w jakimś wyprzedażowym pudełku ShinyBox również zostało dołożone serum tej firmy z datą do końca października- jeszcze mniej czasu do zużycia. Co myślicie o takim zachowaniu firmy? Co wg Was jest ważniejsze pozbycie się zapasów w taki sposób (czyt. dodawanie do pudełek w ciemno, także jest to nieświadomość klientów) czy dbanie o dobry wizerunek marki?

29 września 2015

B.app: krem keratynowy szybko scalający włosy

Na sierpniowym spotkaniu blogerek otrzymałam kurację do włosów marki B.app, o której dzisiaj napiszę kilka słów :)

Producent: "Krem keratynowy szybko scalający włosy, natychmiast scala rozdwojone końcówki włosów. Ułatwia prostowanie. Dyscyplinuje niesforne, naturalne i po trwałej. Sprawia, że włosy się nie puszą a loki są sprężyste." 

Opakowanie o pojemności 100 ml, poręczne. Ma bardzo wygodną pompkę, która dozuje odpowiednią ilość produktu.

Zapach powiedziałabym, że typowy dla kosmetyków fryzjerskich, intensywny i bardzo długo utrzymujący się na włosach.
 

Przechodząc do działania to jestem bardzo mile zaskoczona tym produktem. Przyznaję, że do tej pory takich kosmetyków nie używałam, bo uważałam je za zbędne w swojej pielęgnacji, a teraz zastanawiam się czemu wcześniej nie pomyślałam o zakupie czegoś podobnego. Stosowałam ten krem keratynowy na włosy przeważenie lekko wilgotne- wcierając w całą długość włosów 3-4 pompki. Bałam się, że włosy będą przede wszystkim sklejona albo obciążone czy też pokryte uciążliwym filmem. Okazało się, że nic takiego się z nimi nie działo, a wręcz stały się ujarzmione i przyjemnie śliskie i przypominały tak lubianą przeze mnie taflę. Dodatkowo ten efekt wygładzenia tak mi się spodobał, że ten krem stał się moim remedium na proteinowy puch, który czasem mi ostatnio towarzyszy gdy uraczę swoje włosy odżywką proteinową przez kilka dni pod rząd, omijając nawilżenie włosów. W składzie owszem mamy keratynę, która też jest zaliczana do protein, ale jest dopiero po zapachu także efekt proteinowego puchu nie wzmaga się na włosach:) I jeśli chodzi o scalenie końcówek włosów to wiadomo, że jest do bujda na resorach i nie jest to możliwe dlatego nawet w swojej recenzji się do tego nie odnoszę :)

Skład:
przed zapachem mamy mieszankę silikonów z wodą i panthenolem.

Używacie profesjonalnych kosmetyków?;) Kosmetyk otrzymałam dzięki uprzejmości Bosco Design.

27 września 2015

Biolaven płyn micelarny

Kiedy marka Sylveco wprowadziła nową linię kosmetyków Biolaven od razu wiedziałam, że płyn micelarny musi być mój :) Jak się spisał?:) Zapraszam na recenzję.


Producent: "Oczyszczająco-łagodzący płyn micelarny pozwala dokładnie usunąć nawet wodoodporny makijaż twarzy i oczu. Składniki nawilżające i łagodzące zapobiegają wysuszeniu i koją podrażnioną skórę. Olej eteryczny z lawendy, symbol Prowansji, znany jest ze swoich relaksujących właściwości. Po zastosowaniu skóra pozostaje czysta, świeża i dobrze nawilżona."

Zapach w tym płynie jest czymś co podbiło moje serce od pierwszego użycia! :) Jest bardzo słodki, wyczuwam w nim połączenie winogron przełamanych lawendą. Jest intensywny i sprawia, że demakijaż staje się czymś bardzo przyjemnym i odprężającym :)
Właśnie to zapach sprawił, że koniecznie muszę przetestować balsam, bo myślę, że jego używanie będzie wielką przyjemnością :)

Opakowanie jest bardzo solidne, a szata graficzna też jest bardzo ładna i przyciąga wzrok na sklepowej półce. Wieczko przez cały czas używania się nie oderwało, pod światło widać dokładnie zużycie.


Wydajność mnie zaskoczyła, bo po 1,5 miesiąca używania go w buteleczce mam jeszcze 1/3 płynu, a sam płyn ma tylko 200 ml. Spodziewałam się, więc że po miesiącu go zdenkuję, a tutaj taka miła niespodzianka.

Działanie: mam duży problem z dobraniem odpowiednich kosmetyków do demakijażu oczu, bo przeważnie płyny micelarne mnie podrażniają, ale ten spisał się bez zarzutu. Nie podrażnia oczu przy zmywaniu, szybko rozpuszcza tusz i eyeliner, nie trzeba długo przecierać oczu, a jak odrobina dostanie się do oka nic nie piecze. Demakijaż twarzy również nie sprawia problemów- dokładnie zmywa, a przy tym pielęgnuje skórę, ponieważ po jego użyciu skóra jest bardzo gładka. Nie zostawia żadnej lepkiej warstwy, jak to potrafią robić inne płyny.

Skład:
krótki i bez zbędnych składników: znajdziemy tam glicerynę, panthenol, kwas mlekowy i olejek lawendowy.


Kupiłam go w Drogerii Wispol [KLIK].

Dla mnie nie ma minusów, a jego zapach jest naprawdę uzależniający! :)

23 września 2015

Relacja z Grecji (Saloniki)

Długo się zbierałam do napisania tej relacji, ale w końcu się pojawia ;) Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Nie umieszczam w niej zdjęć stricte prywatnych, bo myślę, że takie są bardziej przydatne i coś wnoszące dla osób, które chcą zaplanować swoją podróż niż takie relacje, które zdarzało mi się oglądać pt. dzieci w basenie, mąż w basenie, dzieci z mężem w basenie i tak razy 50 i koniec relacji, a chyba nie o to w tym chodzi, prawda?:)

Swoją podróż zaczęłam od przejazdu Modlin-Busem. Na początku muszę pochwalić to, że bus odjeżdża z wielu miejsc w Warszawie i szybko dojeżdża na lotnisko. Tylko uwaga! Ja kupowałam swój bilet przez internet i gdy pojawiły się osoby chcące kupić bilet u kierowcy, a był komplet pasażerów musiały odejść z kwitkiem. Polecam więc zakup wcześniej.

Co do samego lotniska Modlin to szczerze mówiąc trochę byłam nim rozczarowana i nie planuję już podróży z niego. Oprócz odległości od centrum Warszawy, która jest akceptowalna mimo wszystko, to samo lotnisko wygląda trochę jak barak, sklepów jest bardzo mało także w razie opóźnienia można zanudzić się na śmierć...



Dzień przylotu do Salonik rozpoczęliśmy od udania się do centrum Salonik, do hotelu. Po rozpakowaniu wybraliśmy się wieczorem na krótki spacer nad zaporę :)

 Statek, którym kilka dni później odbyliśmy krótki rejs, ale o tym niżej.




Nad zaporą jest mnóstwo restauracji i barów- nie przesadzę jeśli napiszę, że jest ich ponad 50! W każdej jest ruch i nie raz miejsca wypełnione po brzegi. My skusiliśmy się na początek na piwo i wino z przystawkami.

PEREA
Oczywiście już drugiego dnia pojechaliśmy na plażę, przy czym wybraliśmy najbliższą, czyli Perea. Było dość sporo turystów, ale tłoku nie odczuwało się żadnego, swobodnie można było znaleźć wolny leżak.



Standardowo po plażowaniu człowiek robi się głodny... :) Znaleźliśmy bardzo ładną restaurację Agioli, znów przy zatoce.

Nie jestem fanką mięsa i bardzo rzadko je jem, ale to serwowane właśnie w takiej formie jak wyżej i w pitach było tak cudowne, że takiego smaku w Polsce ze świecą szukać.

 AG. TRIADA
Kolejnego dnia dotarliśmy do Ag. Triada :)


Napój, który w menu nam nic nie mówił Granita:)


A tutaj wspomniany rejs statkiem, udaliśmy się na niego po 21. To była bardzo dobra decyzja! Atmosfera na statku była bardzo fajna, ludzie śpiewali, tańczyli i popijali drinki...

 ... my też :) A tutaj truskawkowe Mohito, które bardzo dobrze wspominam :) Na samym końcu anegdotka o spotkanych Polakach




 Plac Arystotelesa z wody
Znów muszę napisać, że czegoś normalnie nie lubię, a tam przypadło mi do gustu :) Tak, piwo nie jest czymś z czymś jakoś bardzo sympatyzuję :) W zasadzie smakowało jak oranżada i było pyszne!



EPANOMI
Plaża na której było jeszcze mniej ludzi niż na poprzednich, dosłownie czułam się jak na dzikiej plaży, z dala od hoteli i zgiełku :) Tylko przyroda i plażowicze :)





 Być w Grecji i nie spróbować greckiej sałatki? Ta była przepyszna :)

Bez względu na porę dnia, każdy kupował tam kawę mrożoną na hektolitry, 90 % ludzi na ulicach chodziło z tą kawą. Dla mnie bez zachwytu mimo wszystko :)

Modliszka :)

PEREA
 Znów wróciliśmy na plażę Perea, najbardziej mi się spodobała i bardzo polecam :)




 Takie podróże zachęcają do eksperymentów kulinarnych stąd też zamówiliśmy ośmiornicę...

 ... i sałatkę z krewetkami w sosie z pomarańczy.

 Plac Arystotelesa


Ladadika- dawna dzielnica żydowska, jest tam bardzo kolorowo :)



Port


Biała Wieża


Widoki z Białej Wieży







Kolejny rejs statkiem
 Tym razem udaliśmy się na niego w dzień i już nie było tak fajnej atmosfery jak w nocy :)







Kilka uwag:
- rejsy statkiem są za darmo, jedynym warunkiem jest zamówienie czegoś na statku (ceny zaczynają się już od 3-4 euro, czyli bardzo przystępnie). Akurat spotkaliśmy na tym nocnym rejsie Polaków, który postanowili jednak zaoszczędzić i wejść na krzywą twarz i zbywać kelnera pt. "my się zastanawiamy" dopóki o nich nie zapomniał. Sam rejs trwa 30 minut

- wejście na Białą Wieżę dla osób dorosłych to koszt 3 euro

- bardzo polecam ich komunikację miejską, bo była bardzo punktualna i tania, 1,2 euro kosztował 2-przejazdowy godzinny autobus; komunikacja jest tak zgrana, że gdy chcemy się przesiąść do następnego autobusu to wysiadamy z jednego i wsiadamy w drugi bez konieczności czekania

- bardzo dużo ulic jednokierunkowych, co spowodowało, że zjawisko korka tam nie istniało

- niemniej jednak Grecy nie dbają o swoje auta i auta nowe, praktycznie z salonu już były porysowane, poobdzierane itd. stąd też myślę, że jazda autem do Grecji może być trochę ryzykowna, bo nasze 20 letnie auta były w lepszym stanie wizualnie niż 2letnie w Grecji

- w Grecji w 100 % zraziłam się do marki Korsa- tyle podróbek torebek na ulicach co tam nie widziałam chyba nigdy w życiu! Zapłacić 1200 zł za torebkę, która jest aż tak podrabiana? No way!

- nie patrzcie na godziny otwarcia sklepów- jeśli pisze, że jest otwarty sklep do 15 to wiedzcie, że o 13 możecie pocałować już klamkę... A jeśli jest otwarty do 20 to możecie być pewni, że o 18 już nikogo tam nie będzie. Również w niedzielę na witrynach są rozpisane godziny otwarcia, ale 95 % jest zamkniętych- oprócz spożywczych i kiosków (kryzys w Grecji? skąd się wziął?:D:D )

- reasumując czy polecam? Z perspektywy wyjazdu w dwie osoby jak najbardziej- myślę, że logistycznie trudniej byłoby ogarnąć dojazdy z centrum miasta na pobliskie plaże z dziećmi. Zawsze też można wybrać hotel nad plażą, ale tutaj ja przyznam szczerze, że wydaje mi się, że jest to opcja dla osób, które głównie lubią leżeć na plaży. Do wyboru jest tylko bar hotelowy, więc wieczorem nie ma za bardzo co robić. Stąd ja zdecydowałam się na nocleg na głównej ulicy Salonik- Egnati (10 min pieszo nad zatokę) by móc wieczorem "imprezować".