O jakiejś zmianie w wyglądzie moich włosów myślałam już od marca. Zdecydowałam się na wizytę u fryzjera początkiem maja.
Głównym motywem było to, że znudziło mi się cięcie na prosto. Na dodatek uciążliwe stało się dla mnie to, że noszę torebki do ręki i zakładając je na przedramię i wiecznie w rączki torebki wplątywały się moje włosy...
Zdjęcie z końca kwietnia 2016
suszone zimnym nawiewem na szczotce
Trafiłam po raz pierwszy na fryzjera, który nie narzucił mi swojej wizji, wysłuchał mnie i zrobił dokładnie to o co go poprosiłam. Prosiłam o podjęcie włosów w V bądź U i zaznaczyłam, że bardzo zależy mi na tym by nie skracać ich więcej jak 5 cm.
Początek maja 2016
Efekty:
- włosy zyskały na lekkości, jak to określił fryzjer nie okrywa mnie już ciężka peleryna z włosów
- lepiej się układają
- przestały się wplątywać w rączki torebki
- wyglądają ciekawiej niż wcześniej
Jak oceniacie moją zmianę?