Kilka razy już wspominałam jak ważny w pielęgnacji mojej skóry okazał się tonik. Jest to niepozorny kosmetyk, ale już nie wyobrażam sobie bez niego życia :) Ten egzemplarz Vianka z serii łagodzącej trafił w moje ręce dzięki pudełkowi beGlossy "Bliżej Natury". Teraz pojawiała się nowa seria Vianka, a w niej tonik rewitalizujący, który już jest na mojej wishliście :)
Opakowanie: Jest to opakowanie o pojemności 150 ml w formie sprayu. Tonik ten ma pełnić dwie funkcje- toniku oraz mgiełki. Mnie taka forma nie do końca odpowiada, także ja po prostu odkręcam za każdym razem opakowanie i wylewam odpowiednią ilość na płatek. Nie jest to dla mnie uciążliwe, ani też przez to nie zużywam więcej produktu, bo jeszcze nie zdarzyło mi się żeby wylało mi się za dużo tego produktu:) Odnośnie szaty graficznej mi się baaardzo podoba i uważam, że taki wybór ze strony producenta to był strzał w 10:) Kosmetyki te bardzo się wyróżniają na sklepowych półkach.
Zapach: jestem niepoprawną miłośniczką róży i wyczuwam w nim bardzo wyraźnie tę nutę. Nie jest to jednak zapach szafy starszej pani, tylko taki mocno świeży zapach dopiero co zerwanej w ogrodzie róży. Ma też domieszkę czegoś słodkiego i ja jestem zachwycona tym zapachem :) Miałam z tej serii próbkę kremu do twarzy na noc i zdecydowanie już nie przypominał on zapachu tego toniku, także tym się nie sugerujcie, gdybyście miały w łapkach kremy z tej serii.
Działanie: tonik ten naprawdę potrafi złagodzić moją ściągniętą i przesuszoną skórę. Przyszła jesień i moja skóra znów jest odwodniona i naprawdę muszę o nią bardzo dbać. Po demakijażu płynem micelarnym też domywa resztki makijażu i daje mi uczucie bardzo dużej świeżości i nawilżenia. Nawilżenie jest naprawdę odczuwalne ze względu na to, że posiada on w składzie aż 4 składniki nawilżające. Kiedy wydaje mi się, że po płynie micelarnym już jest idealnie czysta po użyciu toniku widzę, że nie zawsze było to słuszne przekonanie. Przez to, że skóra jest w 100 % oczyszczona nie pojawiają się na niej niedoskonałości. Zauważyłam też większy blask.
Skład:
w składzie znajdziemy nawilżającą glicerynę, panthenol, ekstrakt z owoców dzikiej róży, kwas mlekowy, alantoinę, olej z kwiatów pelargonii
Kosmetyk ten trzeba zużyć w ciągu 3 miesięcy od otwarcia. Nie jest to takie proste zadanie, ponieważ jest naprawdę wydajny.
Podsumowując kosmetyk spełnił wszystkie moje oczekiwania, a ponadto przepięknie pachnie.
Znacie go?:)
Kocham go, właśnie wczoraj robiłam fotki mu, genialny :)
OdpowiedzUsuńJa mam cere mieszana, tlusta w strefie T i lubie tego typu produkty, buziaki!
OdpowiedzUsuńKlikniesz u mnie w linki?
https://nataliazarzycka.blogspot.com/2017/10/choies-its-good-choices.html
uwielbiam go :)
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś się na nią skuszę, ale najpierw muszę zużyć to, co mam ;)
OdpowiedzUsuńMam olejek do demakijażu z tej serii i tez bardzo go polubiłam :)
OdpowiedzUsuńMiałam go i kochałam :)
OdpowiedzUsuńnie znam jej, ale chętnie to zmienię :)
OdpowiedzUsuń