15 marca 2016

Balea: żele pod prysznic Frozen Breeze i Frost Flower

Za niecały tydzień przywitamy wiosnę zatem najwyższy czas opisać limitkę zimowych żeli pod prysznic z Balea. Kiedy pokazywałam Wam post zakupowy z tymi żelami wiele osób pisało, że te zapachy nie mają wiele wspólnego z zapachami stricte zimowymi i to prawda :)

Jeden z nich bardzo przypadł mi do gustu, a drugi wręcz przeciwnie- który jest który?:)


Opakowania o pojemności 300 ml, plastikowe otwarcie na klik, które otwiera się mokrymi dłońmi bez obawy o połamanie paznokci. 
Szata graficzna rewelacyjna i mnie w sklepie przyciągnęłaby na 100 % :) Acz te żele zamówiłam przez internet.


Frozen Breeze w założeniu miał być malinowo-fiołkowy. Nie wyczuwam w nim maliny, zaś zapach fiołka tak. Określiłabym go jako zmysłowy, wyrazisty i bardzo kobiecy. W zasadzie jego opis mogłabym skończyć na napisaniu zmysłowy to określenie jest trafne w 100 %. 

Frost Flower to dla mnie taki mały koszmarek pod względem zapachu, przenosi mnie do dzieciństwa. Początek lat 90, w sklepach na półkach z produktami do kąpieli zawsze był obecny płyn o zapachu leśnym, wybór mocno ograniczony. I tak właśnie pachnie ten żel- zapachem leśnym... Zachęcający obrazek maliny i marakui spowodował, że miałam mega oczekiwania- spodziewałam się owocowej eksplozji. Nawet miałam zamówić od razu dwie sztuki- szczęśliwie się na to nie zdecydowałam.

Oba nie utrzymują się na skórze, w jednym przypadku na nieszczęście, a w drugim szczęśliwie! :)


Działanie: niezmiennie jak w przypadku innych żeli. Bardzo dobrze oczyszczają, nie wysuszają skóry, nie uczulają, ale i tak każdy wie, że w ich przypadku cudowne zapachy są najważniejsze :)) Są wydajne i mają bardzo fajną konsystencję- średniogęstą, nie są zbyt wodniste i nie przelewają się przez palce, czego akurat nie lubię.

 Skład Frozen Breeze:

 Skład Frost Flower:

Żele te nadal uwielbiam, niemniej na ten zielony więcej się nie skuszę. Sama go nie polecam i nie odradzam, bo każdy ma inny gust i może a nóż okaże się waszym ulubionym zapachem :)

41 komentarzy:

  1. Ale mają kolorki :) tych dwóch gagatków akurat nigdy nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie zapach utrzymuje się na skórze, na nieszczęście bo teraz używam zielonego. Fioletowy miał naprawdę bardzo przyjemny zapach:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu skusić się na jakiś żel Balea :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tej dwójki nie miałam okazji wąchać, ale ostatnio zrobiłam sobie małe zapasy żeli Balea. Uwielbiam je za niskie ceny, ładne zapachy i optymistyczne grafiki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie moje małe zapasy tych żeli się uszczupliły i też najchętniej tonę nowych bym kupiła :)

      Usuń
  5. Miałam oba i niestety frost flower nie polubiłam. Średni zapach a i kolor dla mnie był nieciekawy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzę, że jesteś kolejną osobą, która ma takie samo zdanie jak ja :)

      Usuń
  6. zdecydowanie bardziej spodobałby mi się Frozen Breeze . u mnie tej nadchodzącej wiosny nie widać i nie czuć niestety, jest strasznie zimno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie już też nie, bo spadł śnieg dziś u mnie :)) A wczoraj było tak słonecznie! :)

      Usuń
  7. bardzo lubię żele od Balea, nie miałam okazji używać tej limitki niestety, ale wiele innych przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Frozen Breeze jest cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja chętnie poznam wersję zieloną i ją ocenię:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślałam, że jeden z nich to jakiś różany zapach i odrazu mnie odrzuciło... Ostatnio bardzo mnie drażni :/ Ale skoro nie ma nic wspólnego z róża to chętnie bym wypróbowała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie kocham różę, ale ten kompletnie nic z nią wspólnego nie ma :)

      Usuń
  11. Ale mam chrapkę na te żele, niestety nigdzie nie mogę ich znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak najbardziej lubię kosmetyki Balea. Chyba jeszcze nie trafiłam od nich na takie, które by mi nie podpasowały. Tych żeli jeszcze nie miałam, ale z chęcią bym je przytuliła do swoich zbiorów ;) Pozdrowionka cieplutkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trafiłam z kolei :) Np. na żele peelingujące, które źle wspominam :)

      Usuń
  13. Mam oba ale czekają w zapasach :) Aczkolwiek po wąchaniu oba mi się podobają zapachowo, ten zielony kojarzy mi się z takim morskim zapachem raczej, ale faktycznie z różą nie ma nic wspólnego :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja obecnie zamiast zwykłego żelu pod prysznic to używam płynu do higieny intymnej na całe ciało :)

    OdpowiedzUsuń
  15. musze je kiedyś wyprobować :)

    OdpowiedzUsuń
  16. w życiu bym się nie spodziewała że marakuja będzie leśna :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam Frost Flowers i faktycznie, delikatnie leśny, jednak ja tam czuję również różę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ani trochę :) Kocham zapach róż i nie wyczuwam go tam, choćbym nie wiem jak chciała :)

      Usuń
  18. Jestem ciekawa jak pachną, póki co miałam tylko jeden żel z Balea Mango Mambo :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Za leśnym też średnio przepadam, fiołkowy mnie ciekawi :D

    OdpowiedzUsuń
  20. leśny :d nie wiem czy bym sie skusiła, pewnie miałabym wrażenie że pachnę sprayem do toalet ;D

    OdpowiedzUsuń
  21. Z chęcią bym wypróbowała te żele :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zawsze omijałam produkty o leśnym zapachu, więc pewnie również nie przypadłaby mi do gustu ta wersja.

    OdpowiedzUsuń
  23. Balea i tak zawsze mnie kusi, bo nie mam dostępu do jej kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Szkoda, że nie mam do nich dostępu :(

    OdpowiedzUsuń
  25. Fiołkowy musi być zachwycający. Uwielbiam zapach fiołków, chociaż w kosmetykach trudno trafić dobrze podany ich zapach.

    OdpowiedzUsuń
  26. Zielony pewnie też nie przypadłby mi za bardzo do gustu :)

    OdpowiedzUsuń

Za każdy pozostawiony komentarz serdecznie dziękuję ;)