Witajcie, dziś przychodzę z recenzją pudełka październikowego z BeGlossy "Sweater Weather". Zawartość bardzo przypadła mi do gustu, nawet mój mąż klasycznie przygarnął coś dla siebie ;)
1) AA Super Fruits & Herbs Peeling do mycia ciała opuncja & amarantus- ta seria już dawno temu wpadła mi w oko w Rossmannie, ale powstrzymywałam się przed kupnem, bo nie mogę wyjść z moich nagromadzonych zapasów kosmetyków. Szczególnie interesująca jest ta seria i ta z figą. Ten peeling pachnie fenomenalnie, ale mogę być nieobiektywna, bo kocham owocowe zapachy :) Ma za zadanie relaksować i wygładzać skórę. Jego pojemność to 200 ml i kosztuje 16,29 zł.
2) BOTANIC SkinFood multifunkcyjny krem do twarzy i ciała cannabis i porzeczka- zawiera 98 % składników pochodzenia naturalnego. Cannabis wygładza skórę, nadaje jej miękkość i sprężystość, porzeczka uelastycznia i ujędrnia. Pielęgnuje skórę twarzy, ciała, suchych łokci i stóp. Krem ma 50 ml i idealnie nadaje się do torebki- jest odkręcany, więc przez przypadek się nam nie otworzy i nie wyleje. Kosmetyki te dostępne są w drogeriach Natura, zwróciłam na nie uwagę już jakiś czas temu i nawet miałam kilka upatrzonych do twarzy. Jest to kolejny kosmetyk z obecności, którego baaardzo się ucieszyłam. W cenie regularnej kosztuje 19,99 zł.
3) Shehand maseczka do paznokci i skórek- maseczka jest w formie nakładek, które regenerują i poprawiają wygląd paznokci. Polecany jest na kruche i łamliwe paznokcie nadwyrężone lakierami hybrydowymi. Zmiękcza także skórki. Na pewno niedługo ją przetestuję, bo moje paznokcie nie mają się teraz najlepiej- mam przedłużone 4 paznokcie. Niestety wbrew niektórym opiniom, że hybryda nie osłabia paznokci, jestem przykładem tego, że jest inaczej. Cena takiego zabiegu to 14,90 zł.
4) Biovax Botanic maska intensywnie regenerująca- jest przeznaczona do włosów potrzebujących wzmocnienia, wygładzenia i przywrócenia im naturalnego blasku. W składzie 97 % składników pochodzenia naturalnego. W składzie ocet jabłkowy, rozmaryn i tatarak. Jest to nowa seria z Biovax i cieszę się, że będę miała możliwość ją przetestować. Jest to prezent od BeGlossy. Cena takiej 20 ml saszetki wynosi 2,99 zł.
5) Skarb Matki żel do mycia rąk bez wody- zawiera ponad 60 % alkoholu, łatwo się rozprowadza, wchłania i usuwa brud. Nie zostawia uczucia lepkości. Zawiera glicerynę, która natłuszcza, nawilża i wygładza skórę. Produkt ma 80 ml i kosztuje 16,90 zł. Myślę, że takie produkty są teraz jak najbardziej nam wszystkim potrzebne, zwłaszcza, że nie zawsze mamy poza domem dostęp do mydła i wody. Cieszę się, że znalazł się on w pudełku.
6) Nivea pielęgnujący peeling do ust w sztyfcie aloes i witamina E- formuła peelingu z witaminą E i organicznym aloesem. Zawiera złuszczające drobinki naturalnego pochodzenia, które po rozsmarowaniu wtapiają się w usta bez potrzeby ich usuwania. Jest to produkt, o którym wspominałam na początku, że zainteresował mojego męża. On zimą ma duże problemy z pękającymi ustami, a ja z kolei w ogóle, więc on będzie go testował. Jego cena regularna to 13,99 zł. Podobny peeling ma w swojej ofercie Sylveco i jest to świetny produkt, który pomaga na spierzchnięte usta. Oby i ten był tak samo dobry.
7) Pierre Rene błyszczyk do ust Cover Gloss- błyszczyk o mocnym kolorze, satynowym wykończeniu. Intensywnie kryjąca, kremowa formuła, sprawia, że usta pozostają błyszczące i podkreślone kolorem przez długi czas. W składzie znajdziemy także olejek arganowy. Jego cena to 19,99 zł.
I słodki prezent od Chocolissimo ;)
Pudełko możecie zamówić: TUTAJ
Który z kosmetyków spodobał się Wam najbardziej? Ja w pierwszej kolejności biorę się za testy peelingu, kremu i maseczki do dłoni ;)
P.S. Na koniec trochę prywaty- ja zbieram siły na wieczorny strajk kobiet, który popieram całym sercem. Trzymajcie się ciepło i życzę dużo zdrowia w tym trudnym czasie.
świetna zawartość ;)
OdpowiedzUsuńPeeling mnie bardzo ciekawi. Wzajemnie trzymaj się ciepło i życzę dużo zdrówka :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się zawartość tego boxa. :) Na początku jak pisałaś, że nawet mąż znalazł coś dla siebie, to stawiałam, że to czekoladę masz na myśli :D mnie trafiła się wersja z miętą, ale jeszcze czeka na zjedzenie :D
OdpowiedzUsuńHahah:) Z naszej dwójki to ja jestem większym łasuchem i czekolada była moja ;)))))
Usuń