Dzisiaj recenzja kremu nawilżająco-ujędrniającego Clochee, który otrzymałam w Sielskim Boxie (klik) i potem drugie opakowanie w Naturalnie z pudełka (klik). Akurat w tym tygodniu zdenkowałam pierwszy krem, drugiego z pewnością mi się nie uda przed terminem ważności, który kończy się końcem października. Moje spostrzeżenia jeszcze zawrę na końcu postu, a tymczasem zapraszam na recenzję kremu.
Opakowanie jest według mnie bardzo eleganckie, ciężkie, szklane z plastikową nakrętką. Wyróżnia się również szatą graficzną na tle innych kosmetyków.
Zapach według mnie jest specyficzny, ale nie mogę powiedzieć, że śmierdzi czymś zepsutym (a i z takimi opiniami się spotykałam). Ja już się odzwyczaiłam od kremów drogeryjnych, kupuję głównie te z naturalnymi składami stąd też może jestem przyzwyczajona do takich dziwnych zapachów i nie wywoływał u mnie negatywnych skojarzeń. Nie utrzymuje się jednak na skórze.
Działanie. Zaczęłam go używać już końcem lipca, ze świadomością, że muszę nadać tempa zużywania tego 50 ml opakowaniu. Stosowałam go dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Kiedy zrobiło się chłodniej nie zapewniał mi wystarczającego nawilżenia i używałam go tylko rano, a wieczorem już musiałam włączyć inny krem do pielęgnacji. Nawilżał dobrze, ale obiecanego ujędrnienia nie zauważyłam. Po wyciśnięciu pompki wydaje się bardzo rzadki i wodnisty, ale gdy się go nakłada na twarz pod wpływem ciepła dłoni przy wmasowywaniu robi się taki bardziej treściwy. Nie zapchał mnie, nie uczulił, nie rolował się i bardzo dobrze nakładało się na niego makijaż. Czytałam opinie, że jest niewydajny u mnie niestety okazał się bardzo wydajny, bo starczył mi na 2,5 miesiąca stąd wiem, że nie uda mi się zużyć przed terminem drugiego opakowania. Jego regularna cena to 109 zł, mam świadomość, że to cena za jego skład, posiadane certyfikaty itp., ale niestety muszę przyznać, że gdybym miała w ciemno strzelać ile wart jest ten krem to dałabym za niego w granicach 30-35 zł.
Skład:
Sielski Box zamówiłam właśnie z uwagi na ten krem, bo zamawiałam po poznaniu zawartości- spodobał mi się skład, który podglądnęłam w internecie i przyznaję, że cena 109 zł regularna też zrobiła na mnie wrażenie, bo nie pozwoliłabym sobie na jego zakup. Wtedy myślałam, że data ważności tego kremu jest taka krótka z uwagi na skład, okazało się, że nie, że został wyprodukowany w październiku 2013 r. Został również umieszczony w kolejnym boxie, w Naturalnie z Pudełka. Wtedy dużo osób było niezadowolonych, a sama firma Clochee nie odniosła się do tego w żaden sposób. Dodatkowo we wrześniu w jakimś wyprzedażowym pudełku ShinyBox również zostało dołożone serum tej firmy z datą do końca października- jeszcze mniej czasu do zużycia. Co myślicie o takim zachowaniu firmy? Co wg Was jest ważniejsze pozbycie się zapasów w taki sposób (czyt. dodawanie do pudełek w ciemno, także jest to nieświadomość klientów) czy dbanie o dobry wizerunek marki?
Nic nie miałam z tej marki. Uważam też, że sporo stracą w oczach potencjalnych klientów na tych wpadkach z pudełkami. Dali to co się nie sprzedaje i myśleli, że będzie szał i reklama tanim kosztem.
OdpowiedzUsuńA wyszło zniechęcenie i dużo na tym stracili:)
UsuńMiałam podobny przypadek na wakacjach z marką Sylveco, gdzie kosmetyki były ładnie zapakowane w jeden karton, kiedy w domu rozpakowałam widniała data: koniec października tego roku więc na gwałt zaczęłam używać kremu do twarzy i pod oczy:) spokojnie skończę przed datą ważności, ale dzięki temu, że odstawiłam produkty używane wcześniej. Reasumując, nie podoba się mi takie wypychanie produktów bo stanowi to problem dla klientów:(
OdpowiedzUsuńSkład bardzo na plus, jednak wygląda na to, że działanie kremu jest po prostu dobre i niekoniecznie warte, by zapłacić za krem aż tyle kasy. Na pewno jest mnóstwo tańszych kremów, o takim samym działaniu.
OdpowiedzUsuńA co do wrzucania do boxów produktów z kończącym się/krótkim terminem przydatności to jest dla mnie ośmieszanie się przez firmę. Tracą przez to wiele w moich oczach, bo niby wysoko półkowa marka, a rzuca ochłapy w stronę klientów, pod "przykryciem" różnego rodzaju boxów.
ŁAdne opakowanie :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz go widzę, ładnie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńUważam że firma straci na takim postępowaniu, dziś w dobie internetu takie informacje szybko się rozchodzą, jest to dla firmy antyreklama ale sami są sobie winni.
Nie znam tej marki. Możliwe, że może miał działać lepiej, ale kończyła mu się data ważności i działanie miał gorsze... uważam, że jeżeli chcą zatrzymać potencjalnych klientów, to powinni dać dobrą reklamę, promocje, a nie wciskać produkty do pudełek, które lada dzień przekroczą termin "należy użyć do..." ;/
OdpowiedzUsuńSamej marki nie znam, aczkolwiek takie działanie firmy jest moim zdaniem nie fair, skoro tak bardzo cenią się za skład to również powinni postarać się o to, aby można było zużyć produkt długo przed upływem terminu ważności, a nie wciskać w do pudełek produkty które już zbliżają się ku końcowi terminu przydatności ;/
OdpowiedzUsuńFirma zrobiła sobie akcję czyszczenia magazynów, ale producenci boxów też nie są bez winy - ważne, że cena regularna wysoka, a krótki termin ważności - tego się w hasłach promocyjnych nie podaje przecież...
OdpowiedzUsuńsłabo... ale firmy bardzo często tak robią, że daja tzw odrzutki ;/ no cóż... dla mnie bradzo niefajnie ehh
OdpowiedzUsuńJa też dostałam ten krem w Naturalne z pudełka. Początkowo bardzo się ucieszyłam bo właśnie denkowałam krem AOx PAT&RUB i wydawało mi się, że zastępuję go iście dobrym odpowiednikiem. Rzeczywistość jednak okazał się zupełnie inna, i nawet nie zwalając winy na termin przydatności ochoczo przystąpiłam do jego stosowania, ale nie dorównuje poprzednikowi właściwie w żadnym calu. Ja mam cerę mieszaną, w kierunku nawet tłustej i ten krem był dla mnie zwyczajnie za ciężki, tuż po zetknięciu ze skórą zwyczajnie zastygał i tym samym odbierał mi komfort stosowania. Nie ujmując mu wartości pielęgnacyjnych wynikających ze składu to ja mu mówię stanowcze NIE!
OdpowiedzUsuńCo do samej taktyki marki, to nie rozumiem po co to zrobili - w końcu kreują się na dobre jakościowo kosmetyki, a to powinno być poparte jakością obsługi i odpowiednim podejściem do konsumenta. Trzeba powiedzieć to wprost: sprzątali magazyny, tylko dlaczego nie pomyśleli o tym, że właśnie te kosmetyki w przeważającej większości trafią do blogerek zajmujących się opisywaniem i recenzowaniem kosmetyków? Mój krem wyląduje w najbliższym denku, prawie cały - to przykre, ale przecież nie oddam nikomu kremu z taką datą przydatności. A propozycja PAT&RUB pokazuje, że można stworzyć krem o naturalnym składzie i pięknym zapachu :)
Powinni bardziej zadać o firmę bo tak tylko tracą klientów stałych jak i potencjalnych
OdpowiedzUsuńWolę chyba tańsze zamienniki, bo 109 zł to lekka przesada :)
OdpowiedzUsuńTeż zwróciłam uwagę na to, że do Shiny box dodają produkt Clochee z tak krótką datą ważności :/ Przykre :/
OdpowiedzUsuńMyślę, że strzelili sobie w kolano tym zachowaniem.
OdpowiedzUsuńAkcja z tym kremem jest żałosna, a sam krem bez szału.
OdpowiedzUsuńnie znam tej firmy ;)
OdpowiedzUsuńMi akurat krem odpowiada, spełnia moje wymagania, ale zdaje sobie sprawe, że nie każda kobietka będzie z niego zadowolona. Bo nie każdy kosmetyk jest dla każdej Pani
OdpowiedzUsuńMi też krem odpowiada, w poście jednak chodziło mi o coś zupełnie innego :)
UsuńZapach ma specyficzny, nie do końca mi się podoba. U mnie jednak się kiepsko nadaje pod makijaż bo się roluje wiec chyba nie pasuje mojej cerze. Ale akcja z tą datą ważności niezbyt zachęca do kupna ich kosmetyków.
OdpowiedzUsuń