Na pewno wiele z Was zna kosmetyki, w których zakochujecie się od razu :) Czasem oczywiście dany kosmetyk przestaje nam odpowiadać i ujawniają się jego wady, a czasem z rozpaczą widzicie już denko. U mnie w przypadku tego masła było tak, że byłam nim zafascynowana właściwie od samego początku aż do końca. Niezmiernie żałuję, że mi się już skończyło...
Zapach. Kiedy otworzyłam pudełko beGLOSSY, które zawierało to masło było ono całe wypełnione intensywnym zapachem cynamonu, a gdzieś w tle pojawił się zapach jabłka. W zasadzie jest to kompozycja zapachowa pieczonego jabłka z dodatkiem cynamonu. Pomyślałam, że skoro przez sreberko ten zapach jest aż tak intensywny to co będzie po jego odpieczętowaniu? Nie były to jednak obawy na zasadzie czy będę w stanie go używać ;-) Było to wręcz intrygujące :) Sam zapach w momencie aplikowania faktycznie był intensywny, ale już w momencie kiedy go rozsmarowałam tracił na intensywności. Zawsze jednak gdzieś w tle go wyczuwałam, ale akurat mi to bardzo odpowiada :) Bardzo mi się podoba też to, że cała pościel "przesiąkała" tym zapachem:)
Wiem, że się mocno rozpisałam, ale po prostu jestem zachwycona :) Chociaż mam świadomość, że to specyficzny zapach i musi trafić w gust :) Przez to też zaczęła mnie intrygować druga wersja- pomarańcza i czekolada :)
Masło zaczęłam używać w połowie listopada i dopiero mi się skończyło. Myślę, że niemal 2,5 miesiące używania co drugi dzień to bardzo dobry wynik i świadczy o jego wysokiej wydajności.
Działanie. Bardzo wysoko w składzie znajduje się masło kakaowe i masło shea- od razu nasunęło mi się to, że tak samo jest w przypadku maseł The Body Shop i czułam, że może spisywać się równie dobrze co i one. Nie pomyliłam się :) Świetnie nawilża skórę- nawet przesuszoną. Styczniowe mrozy dały do wiwatu mojej skórze i w szczególności przesuszyły mi się łydki. Masło to dobrze poradziło sobie z tym problemem. Masło jest stosunkowo ciężkie. Zostaje lekka warstwa dlatego używałam go głownie na noc. Na weekendach używałam go też rano, ale to ze względu na zapach- by mi towarzyszył w ciągu dnia :) Nie przejmowałam się tą lekką warstewką, która zostawała po jego użyciu. Podobało mi się także to goleniu swobodnie mogłam go używać i nic mnie nie podrażniało i nie szczypało.
Skład:
w składzie znajdziemy masło kakaowe, masło shea, olej z pestek winogron, silikon, glicerynę, wosk pszczeli, po zapachu niestety dwa parabeny, ale za to nie ma nieszczęsnej parafiny
Jeśli masło ujmuje mnie swoim zapachem i działaniem to czuję się kupiona :) Minusem jest niestety jego cena, bo kosztuje 49,90 zł.
Cena faktycznie nie najniższa. Jednak za dobry produkt warto tyle zapłacić. Zwłaszcza ten zapach jabłko-cynamon mnie kusi bardzo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Żeby nie to, że ma w składzie donor formaldehydu - skusiłabym się na nie! Musi pachnieć przepięknie;)
OdpowiedzUsuńPewnie pachnie jak jabłecznik, szarlotka ;D
OdpowiedzUsuńKompozycja zapachowa iście moja ♥ Toż to moje zapachy ukochane !! :D
OdpowiedzUsuńMoje zapachy do zjedzenia :)
OdpowiedzUsuńSam zapach mnie już kusi ;) Lubię masełka do ciała.
OdpowiedzUsuńtrochę drogie, kiedyś częściej sięgałam po kosmetyki tej marki, muszę je sobie przypomnieć
OdpowiedzUsuńCena trochę odstrasza,ale mimo tego produkt mnie ciekawi :-)
OdpowiedzUsuńKupisz je w pełnej cenie?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy bym je polubiła ze względu na cynamon ;P
OdpowiedzUsuń