W listopadzie recenzowałam niebieską maskę w płachcie Garniera, czyli Moisture + Aqua Bomb [KLIK], która miała za zadanie super nawilżyć skórę oraz ją wygładzić. Dziś recenzja dwóch kolejnych sióstr, czyli zielonej: super nawilżenie i oczyszczenie oraz różowej: super nawilżenie i ukojenie.
Opakowania są duże i zawierają mocno nasączoną maskę.
Sama maska składa się z dwóch warstw niebieskiej i białej. Niebieska jest dość sztywna i jest przeznaczona do tego by ułożyć z łatwością maskę na twarzy. Po zdjęciu tej warstwy zostaje tylko biała warstwa, którą bez problemu można już w miarę dopasować do naszego kształtu twarzy. Maska sama w sobie jest duża, a ja mam dość małą twarz i troszkę muszę ją zrolować by otwory na oczy, nos i usta były w odpowiednim miejscu. Zdjęcia jak to wygląda konkretnie na twarzy zamieściłam na samym początku postu.
Po raz pierwszy tę różową maskę wypróbowałam w dniu Sylwestra. Jest ona przeznaczona do takiej skóry jaką mam, tj. suchej i wrażliwej. Wtedy był od kilku dni spory mróz, moja skóra potrzebowała wówczas nawilżenia. Pomyślałam, że to idealny moment by ta maska mogła się wykazać. W mojej ocenie maska ta spisała się jeszcze lepiej niż niebieska :) Skóra była ładnie nawilżona i gładka. Po jej użyciu nie wymagała już nałożenia kremu nawilżającego. Nie uczuliła mnie, nie podrażniła, nic mnie po niej nie szczypało w okolicach oczu (a mam wyjątkowo wrażliwe).
Skład:
Ta maska jest przeznaczona dla skóry normalnej oraz mieszanej, czyli niestety nie dla mojej, ale oczywiście postanowiłam ją wypróbować. Maska powinna nawilżać i oczyszczać. Ja u siebie nie odnotowałam nawilżenia, ale za to dobrze oczyściła moją skórę, była napięta i wymagała później użycia kremu nawilżającego. Myślę, że osoby o cerze, dla której jest ona przeznaczona byłyby bardziej zadowolone z niej niż ja :)
Skład:
Tak jak wspominałam maska różowa przypadła mi jeszcze bardziej do gustu aniżeli niebieska. Zielona z kolei plasuje się na ostatnim miejscu, ale to dlatego, że nie była do końca dopasowana do mojej skóry :)
Maski są dostępne w Rossmannie w cenie regularnej- 8,99 zł. Dzięki nim bardziej zainteresowałam się maskami w płachcie. Następne jakie mam do wypróbowania to LOMI LOMI, które kupiłam w Hebe :)
Jeszcze nie używałam masek w płachcie. Którąś z tych muszę zaś wypróbować. Może poczekam na jakąś promocję :)
OdpowiedzUsuńCiekawe te maseczki :)
OdpowiedzUsuńJa mam tą niebieską i niedługo sprawdzę na co ją stać ; )
OdpowiedzUsuńMiałam niebieską, ale nie jestem do końca z niej zadowolona.
OdpowiedzUsuńMiałam tą wersję zieloną i dla mnie to kompletny bubel ;) Jedynie co zauważyłam to lekkie rozjaśnienie i tyle ;(
OdpowiedzUsuńSkusiłam się na różową i niebieską, ale jeszcze nie użyłam :P
OdpowiedzUsuńHmm, może jednak z nich skorzystam, zamiast komuś oddać
OdpowiedzUsuńUżywałam niebieskiej i byłam zadowolona, te czekają jeszcze na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńMam zamiar wypróbować bo widziałam na promocji w drogeri w Wieliczce bodajże za 4-5zł ;) więc kupię i wypróbuję na sobie :)
OdpowiedzUsuńJuż o jakiegoś czasu mnie kusiły :) W takim razie piszę się w pierwszej kolejności na różową :) Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńTa zielona maska najbardziej mnie ciekawi, bo byłaby najodpowiedniejsza :)
OdpowiedzUsuńMuszę je przetestować bo ostatnio na blogach robią furorę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja za maskami w płacie nie przepadam, ale w pracy ich używam tzn. nie tych z garniera i moje klientki bardzo lubią taką formę masek ;)
OdpowiedzUsuń