19 maja 2013

Catrice rozświetlacz z limitki Candy Shock (Multi Colour Highlighter)



Zdecydowałam się na kupno tego pudru rozświetlającego pomimo wielu niepochlebnych opinii na jego temat m.in. iż "on nic nie robi", "nie jest niczego wart" ;) Ale absolutnie nie żałuję! :)

Po oglądnięciu testera już byłam pewna, że muszę go mieć ;) Po pierwsze byłam pod dużym wrażeniem tego, że nie zawiera  nachalnych drobinek, myślę, że kto czyta mnie regularnie to wie, że na to się uskarżam najczęściej i szczerze ich nienawidzę (zarówno w lakierach jak i kosmetykach do twarzy). Drugim czynnikiem był kolor, który jest lekko brzoskwiniowy, ale na twarzy nie daje żadnego koloru- zachowuje się jak transparentny ;) 





Wiedziałam, że mnie po powyższych posiadanych zaletach nie zawiedzie ;) Nałożony na twarz sprawia, że skóra nie jest taka płaska i bez życia- jest jakby bardziej promienna w taki bardzo naturalny sposób. Bardzo mnie zadowala to, że producent nie poszedł po najmniejszej linii oporu i nie naszpikował go toną świecidełek jak w przypadku rozświetlacza z avonu, o którym pisałam tutaj

Niektóre dziewczyny określają ten efekt mianem photoshopa i muszę przyznać, że coś w tym jest ;) Skóra też wydaje się bardziej zadbana, mam wrażenie, że bliżej jej do perfekcji ;) 

Bardzo mi się spodobał ten rozświetlacz, bo nie jestem fanką mocnego makijażu i na dodatek jestem okropnym bledziochem, który nigdy się nie opala- cały rok używam tego samego odcienia podkładu, więc ten efekt jest u mnie dostrzegalny ;) 





Z lampą, aczkolwiek jak pytam innych czy w słońcu bądź sztucznym oświetleniu widać jakiekolwiek drobinki, wszyscy mówią zgodnie, że nie:



Cena: 20,99 
Dostępność: drogerie Natura i Hebe, jest to edycja limitowana, więc nie gwarantuję, że jeszcze jakiś został, ale sądząc po złych opiniach w internecie nie jest to wykluczone;) Ja swój kupiłam 1,5 tygodnia temu 



Wada jest jedynie taka, że to limitka, a mógłby być w stałej ofercie, bo drugiego takiego cuda nie znajdę ;))

15 komentarzy:

  1. kochana może i drugiego takiego nie znajdziesz, ale jak to wiadomo, kolorówka zużywa się w bardzo ślimaczym tempie ;) ja osobiście rozświetlaczy nie używam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi tam się bardzo podoba, rzeczywiście jest cukierkowy jak nazwa wskazuje :D
    Choć ja rozświetlaczy nie używam bo i bez nich wystarczająco się świece :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, nie uzywam rozświetlacza, ale może powinnam :) Trochę rozjaśnienia i promienności przydałoby się na ten czas :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie miałam żadnego rozświetlacza!

    OdpowiedzUsuń
  5. miałam go w dłoniach, obmacałam i odstawiłam na półeczkę. dla mnie szału nie robił:)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie wygląda w opakowaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie wygląda - taki uroczy gadżecik!

    OdpowiedzUsuń
  8. wygląda ślicznie w opakowaniu:)ja szukam właśnie jakiegoś fajnego rozświetlacza na kości policzkowe ale chyba zdecyduje się na Essence:)

    OdpowiedzUsuń
  9. efekt na ręce wygląda fajnie,nienachalnie,delikatnie,a jednak roznice widac;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie używam takich ,,bajerków'', ale myślę, że na lato przyda się bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. mam, ale jak dla mnie to on nie przypomina rozświetlacza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie jak najbardziej, subtelny efekt co prawda, ale piękny ;)

      Usuń
  12. Pomacałam go w Naturze i nie byłam do niego przekonana, ale mimo wszystko wylądował w koszyku. Jako rozświetlacz na kości policzkowe niezbyt się u mnie sprawdza, ale za to powieki ładnie rozświetla. Dzisiaj nałożyłam go na całą twarz i efekt jaki uzyskałam bardzo mi się podoba. Buzia wyglądała zdrowo i promiennie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też na kościach policzkowych nie bardzo, ale cała twarz dokładnie tak jak piszesz, jest zdrowa i promienna ;)

      Usuń
  13. ooo, nie słyszałam o nim! a prezentuje się bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń

Za każdy pozostawiony komentarz serdecznie dziękuję ;)