Nie muszę mówić, że jestem absolutnie uzależniona od maseł z The Body Shop?:) Podczas zeszłego weekendu ponownie miałam okazję odwiedzić ten sklep w Warszawie i wpadło w moje ręce Virgin Mojito, które kocham (pisałam już o nim tutaj- KLIK). Cena była dość atrakcyjna- 39,99 zł, oczywiście w porównaniu do ceny regularnej.
A dziś o śliwkowym bohaterze o wdzięcznej nazwie Frosted Plum. Była to edycja zimowa, a samo masło kupiłam w styczniu. Pierwsze "powąchanie" utwierdziło mnie w tym, że jednak poczeka na późną wiosnę. Nie rozumiem dlaczego był zamysł umieszczenia go w zimowej edycji limitowanej, ponieważ nijak się ma do tej pory roku ;-)
Opakowanie jest standardowe dla masełek tej marki i wiele razy pisałam już, że je uwielbiam, bo mają dużą średnicę i są niewysokie. Powoduje to, że bardzo wygodnie wydobywa się z nich kosmetyk. Nie ma także problemu z odkręcaniem i zakręcaniem. Szata graficzna także jest estetyczna i na pewno zachęca do zakupu.
Zapach- coś co niewątpliwie skradło moje serce. Na pewno nie jest to typowy owocowy zapach, wręcz przeciwnie. Moje pierwsze skojarzenie było takie, iż są to perfumy zamknięte w słoiczku. Naprawdę! Faktycznie jest trochę śliwkowy, ale taki elegancki i według mnie ma w sobie coś zmysłowego.Teraz kiedy wreszcie pogoda pozwala nam chodzić w spódnicach bez rajstop smaruję się nim rano i sam zapach utrzymuje się przez kilka dobrych godzin i zastępuje mi perfumy, po które i tak sięgam baaardzo rzadko. Także dla mnie to niewątpliwy plus.
Działanie. Sam stopień nawilżenia określiłabym jako dość przeciętny- jak na masła The Body Shop. Ujawnia się u mnie przyzwyczajenie do świetnej jakości :) Ogólnie jednak jestem bardzo zadowolona. Mam na myśli to, iż nawilża gorzej niż masła TBS stricte dedykowane skórze suchej czy nawet bardzo suchej. Ale nadal jest to dobre nawilżenie, które pozwala mi używać tego balsamu jedynie dwa razy w tygodniu. Zawsze masło u mnie zyskuje gdy oprócz dobrego nawilżenia szybko się wchłania- i tak dokładnie jest w jego przypadku. Mogę swobodnie posmarować się nim rano i nie czuję żadnego dyskomfortu, a przy tym moja skóra nie jest sucha.
Świetnie wygładza skórę i powoduje, że jest miękka.
Skład:
na drugim miejscu już znajduje się olej babassu, dalej olej sojowy, gliceryna; po zapachu witamina E, ekstrakt ze śliwki domowej.
Skład jest trochę bardziej ubogi aniżeli w przypadku innych maseł tej marki, bo zazwyczaj było w składzie jeszcze m.in. masło shea i kakaowe.
Podsumowując masło przypadło mi do gustu, ale jeśli ktoś oczekuje po tym maśle tak świetnego nawilżenia jak w przypadku np. wersji orzech brazylijski czy marakuja to może się trochę rozczarować :)
Za zapach dałabym mu 6/6 za działanie 5/6 ;)
Teraz testuję balsam do ciała Biolaven i niedługo pojawi się recenzja :) A Wy znacie masła The Body Shop?:)
Jestem bardzo ciekawa zapachu, ponieważ nie przepadam za śliwkami, ale jak opisujesz, z tym zapachem jest troche inaczej :)
OdpowiedzUsuńTrochę tak :))
UsuńUwielbiam wprost uwielbiam wszystkie masła z The Body Shop. Ciało po nich jest maksymalnie odżywione i gładziutkie. Nie znam śliwkowego zapachu niestety jeszcze, miałam okazja mieć inne ;) Pozdrowionka serdeczne :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100 % :)
UsuńWszyscy tak chwała ich masełka do ciała, ze chyba jakieś wypróbuje w końcu ;-)
OdpowiedzUsuńnie znam tych masełek, ale kuszą :) a tym zapachem mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńJest arcy ciekawy :)
UsuńMi spodobała się wersja Moringa :D Bardzo dobrze nawilża ;)
OdpowiedzUsuńWąchałam tester w sklepie, ale była taka zbyt kwiatowa jak na mój gust - mimo, że wiele osób ją chwali :)
UsuńMiałam ich jedno masło, byłam zadowolona z działania, choć cena nie jest najniższa. Ciekawe czy zapach by mi podpasował, bo za tym owocem nie przepadam
OdpowiedzUsuńJa właśnie kocham śliwki :)
UsuńNiestety nie znam tych maseł, gdyż nie mam dostępu do TBS :)
OdpowiedzUsuńPolubiłabym je na pewno.
Ja tylko dwa razy byłam w stacjonarnym sklepie, tak niestety pozostaje internet :)
UsuńJa za to nie mialam jeszcze ani jednego mydełka TBS.
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńOch szkoda że nie miałam okazji jeszcze ich poznać.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie szkoda :)
UsuńNie miałam okazji ich poznać jeszcze ale uwielbiam wszelkiego rodzaju masła do ciała :)
OdpowiedzUsuńJa również :)
UsuńUwielbiam masła do ciała, a w tym skusiłaś mnie zapachem! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się ;)
UsuńAle musi pachnieć... :)
OdpowiedzUsuńPachnie cudownie;)
UsuńWąchałam i zapach nie przypadł mi do gustu niestety
OdpowiedzUsuńSzkoda;-)
UsuńSłyszałam o nich już bardzo wiele :)
OdpowiedzUsuńSą popularne to fakt :)
UsuńFajny, szkoda że to limitka ;/
OdpowiedzUsuńTeż żałuję :(
UsuńZapach mnie bardzo ciekawi ;)
OdpowiedzUsuńi mnie też:)
UsuńJa wąchałam w sklepie mgiełke o tym zapachu, słodko pachniało :)
UsuńMgiełka podejrzewam była dużo bardziej intensywna w zapachu niż masło
Usuń:))
Podoba nam się :) Zapach to pewnie jego mocna strona :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! :)
UsuńIntryguje mnie ten zapach, aż jak będę w pobliżu sklepu sprawdzę ;)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńLubię te masła za zapachy, a moim faworytem jest moringa :)!
OdpowiedzUsuńWidzę, że moringa króluje :) Dla mnie była zbyt kwaitowa, ale może na skórze by mi się bardziej podobała?:>
Usuńja myślę, że zapach na pewno by mi się spodobał, a jeśli chodzi o nawilżenie to dla mojej niewymagające skóry pewnie masło też byłoby wystarczające 😃
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji wąchać, ale w sumie niewiele kosmetyków jest na rynku o zapachu śliwki, więc chętnie bym poznała to masło :D
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam ten zapach! Faktycznie, pachnie jak jakieś perfumy. Bardzo elegancki i zmysłowy. Mnie bardziej pasuje na jesień ;).
OdpowiedzUsuń