Dziś opowiem Wam o dość intrygującym kosmetyku do ciała z Kąpieli Agafii. Bardzo długo zastanawiałam się co o nim tak właściwie napisać, bo w trakcie jego stosowania zmieniłam o nim zdanie kilkukrotnie :)
Muszkatołowe masło do ciała odżywia i regeneruje suchą i zmęczoną skórę. Oleje uzupełniają niedobór odżywczych substancji, normalizują procesy przemiany materii, dzięki czemu skóra staje się miękka, gładka i zadbana. Biały olej muszkatołowy - stymuluje procesy odnowy komórek skóry. Olej z dzikiej róży - nawilża i tonizuje, podnosi elastyczność i zrównuje kolor skóry. Olej z kiełków pszenicy - tonizuje i zmiękcza skórę. Goździk kropkowany - posiada właściwości oczyszczające i przeciwzapalne.
Zapach. Słowo "muszkatołowe" dostarcza różnych skojarzeń. Ja spodziewałam się, że będzie pachniało trochę przyprawą. Okazało się, że nie ma to nic z nią wspólnego tylko pachnie kwiatowo. Wyczuwam tam nuty jaśminu. Dla kogoś kto lubi kosmetyki o kwiatowych zapachach będzie to strzał w 10. Ja robię wyjątek tylko dla różanych zapachów- wszystkie inne to nie moja bajka. Zatem nie zostałam jego fanką, ale też mnie nie zmęczył mnie sobą. Nie jest on intensywny- nie utrzymuje się ani na pidżamie, ani na pościeli ani też na ubraniach (smarowałam się nim dlatego z powodzeniem rano).
Opakowanie ma pojemność 300 ml. Jest bardzo wygodne i widać ile nam go dokładnie ubyło i nie trzeba się męczyć z jego rozcinaniem.
Wydajność. Masło zostało mi na dnie słownie na kilka aplikacji, sądzę, że za tydzień go zdenkuję. W sumie używałam go od końca stycznia. Myślę, że jak na 300 ml masło, które używa się codziennie i niejednokrotnie rano, a wystarcza w sumie na miesiąc i około tydzień to całkiem niezły wynik.
Działanie. Wyciągnęłam to masło z zapasów z dwóch powodów- zbliżająca się data ważności, a dwa złożona przez producenta obietnica regeneracji suchej skóry i odżywienia. Pomyślałam- ideał na ujemne temperatury. Zimą borykam się z odwodnioną i suchą skórą- myślę, że jak większość z kobiet. Aczkolwiek nie jest ona przesuszona, popękana czy wymagająca właśnie jakiejś intensywnej regeneracji. Zatem masło to nie miało jakiegoś ogromnego wyzwania. Spodziewałam się, że spełni ono moje potrzeby. Niestety jednak po pierwsze musiałam go używać codziennie wieczorem, nie mogłam pominąć aplikacji, bo rano budziłam się ze ściągniętą skórą, która wręcz prosiła o nawilżenie. Ale czasem i to było trochę dla mojej skóry za mało i używałam go także rano.
Jednak jego plusem jest to, że idealnie nadawało się na poranną aplikację, bo ma ono stosunkowo lekką konsystencję, pomimo określenia go przez producenta jako "gęste". Myślałam, że będzie ono bardzo ciężkie i tłuste, a okazało się, że ma całkiem interesującą konsystencję. Świetnie się wchłaniało, nie zostawiało nawet minimalnej warstwy, nie brudziło ubrań, a także jego zapach nie przenosił się na ubrania.
Bardzo mi się podobało w nim to, że po jego użyciu skóra była wygładzona i miękka.
Myślę, że to masło lepiej sprawdziłoby się w letnich miesiącach- teraz jest za słabe. Dla utrzymania efektu nawilżonej skóry musiałabym używać go codziennie wieczór i codziennie rano. Zatem w porównaniu do moich ukochanych maseł z The Body Shop, po które mogę sięgać raz na kilka dni- wypadło blado.
Reasumując, jeśli potrzebujecie naprawdę intensywnego nawilżenia to masło Was rozczaruje. Jeżeli jednak chcecie po prostu nawilżyć skórę i nie jest ona wymagająca to polecam to masło, ale raczej w cieplejszych miesiącach. Jeśli jednak szukacie masła na zimę, które idealnie się wchłonie podczas porannej pielęgnacji, a wieczorem zastosujecie coś intensywniejszego to też go polecam :)
Miałam nadzieję, że lepiej się spisze :P
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że w lecie miałabym o nim zupełnie inne zdanie :))
UsuńJa potrzebuję na noc czegoś porządnie nawilżającego, bo rano nie chce mi się nic wcierać:)
OdpowiedzUsuńW sumie Babuszkowe kosmetyki lubię, także wypróbowałabym :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałyśmy i raczej się na to nie zanosi ;)
OdpowiedzUsuńSięgnęłabym po nie latem - tak jak mówisz mogłoby mieć lepsze działanie ;) Bo na moje przesuszone ciało w tym okresie chyba by było za słabe :)
OdpowiedzUsuńLatem chętnie spróbuję, teraz wolę treściwsze balsamy :)
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie. Ja muszę mieć bardzo intensywnie nawilżające, odżywiające bogate produkty. W takich gustuję i takich zawsze skrzętnie poszukuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :) Miłego, słonecznego dnia :)
Mnie przekonał zapach, taki świeży...
OdpowiedzUsuńMiałam i miło je wspominam :) Uwielbiam takie bogate konsystencje ;)
OdpowiedzUsuńByć może wiosną czy latem by się u mnie lepiej spisało, ale obawiam się, że zapach mi się nie spodoba :)
OdpowiedzUsuń