Witam :) Dziś na odmianę post o kosmetyku do ciała, a nie do włosów by przerwać tą monotonię :) Kiedy pokazywałam płyn do higieny intymnej łagodzący Green Pharmacy z szałwią lekarską i alantoiną w poście z zakupami majowymi kilka z Was napisało, mi że to kiepski kosmetyk i niestety nie sposób mi się z tym nie zgodzić :(
Opakowanie plastikowe ma niezacinającą się pompkę o prostej szacie graficznej. Ma pojemność aż 370 ml, pomyślałam wow, będzie mi mi długo służył... Okazało się jednak, że po lekko ponad 2 tygodniach jestem już prawie w połowie tego zacnego żelu. Dlaczego? Jego konsystencja woła o pomstę do nieba, jest niby żelowa, ale bardzo bardzo bardzo rozwodniona :( Kiedy robiłam mu zdjęcie ledwie nalałam go sobie na rękę zdążyłam na szybko zrobić tylko jedno, kolejnego już nie, bo zlał mi się z dłoni. Co gorsza on się praktycznie nie pieni! Ma w składzie SLES, wiec nie rozumiem czemu tak jest, bo powinien się pienić jak szalony. Niestety nie pieni się praktycznie wcale przez co dolewam go i dolewam, ponieważ ciągle nie czuję się świeżo po jego użyciu :( Nie zauważyłam jak wspomniałam odświeżenia, łagodzenia też niestety nie.
Zapach jest słodki i kwiatowy mogłabym go wciąż wąchać, wg mnie to chyba jedyna zaleta tego produktu.
Skład:
W składzie faktycznie znajdziemy wyciąg z szałwii lekarskiej, alantoinę i pantenol przed zapachem.
Jak się okazało pianki do higieny intymnej z Green Pharmacy to moje absolutne faworytki w pielęgnacji miejsc intymnych, a tutaj okazało się, że jest to mega niewydajny i nie pieniący się produkt :(
Nie miałam go nigdy. Ja bardzo lubię płyn aloesowy Biały Jeleń i AA z serii dla skóry wrażliwej :)
OdpowiedzUsuńBędę go omijać z daleka :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam go u siebie :-)
OdpowiedzUsuńbędę go unikać, a piankę może wypróbuję.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że bym go wąchała i wąchała ;p A produktu tego nie miałam
OdpowiedzUsuńNa piankę może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy tego żelu , ale podejrzewam, że po twojej recenzji na bank się nie skuszę. Osobiście używam płynu z Ziaji o zapachu konwalii i przyznaje już po drugim opakowaniu, że jest niezły :) Pozdrawiam słonecznie :)
OdpowiedzUsuńNie znam produktów do higieny intymnej Green Pharmacy ale skoro się kiepsko pieni i nie odświeża to raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNie jestem szczególnie wymagająca jeśli chodzi o higienę intymną, ale i tak w życiu bym nie kupiła żelu od GP, ta marka to beznadzieja, która kreuje się na naturalną.
OdpowiedzUsuńDziwne, że się nie pieni skoro SLES w składzie, ja do pielęgnacji tych okolić używam bardzo delikatnych produktów, bez zbędnych składników, moim faworytem ostatnio jest Facelle :)
OdpowiedzUsuńz Green Pharmacy mam właśnie piankę i jestem zadowolona, tego lepiej faktycznie unikać...
OdpowiedzUsuńAkurat ten żel mi bardzo pasuje i jest moim faworytem:)
OdpowiedzUsuńchce go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMam i rzeczywiście nie chce się pienić ;)
OdpowiedzUsuńnie miałam go. ; D
OdpowiedzUsuńJa byłam z niego zadowolona. Czułam odświeżenie po umyciu. A pianek nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńniestety nie miałam go , ale bym go ciągle wąchała
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził zazwyczaj ta firma robi takie fajne produkty a tu taka klapa;/
OdpowiedzUsuńuu to niefajnie, miałam go kiedyś zakupić, ale już mi przeszła ochota
OdpowiedzUsuńTak bardzo nie lubię tej firmy że już nawet patrzeć nie mogę na GP ;[
OdpowiedzUsuńW takim razie raczej bede go omijac ;)
OdpowiedzUsuńJa mam właśnie ochotę na piankę GP. Żel raczej mnie nie interesuje.
OdpowiedzUsuńja tam kocham moją ziajkę;)
OdpowiedzUsuńMi też nie przypadł do gustu, często używałam go do mycia pędzli :P Jedyny płyn do higienty intymnej, który na prawdę się spisał to Lactacyd Acti Fresh :)
OdpowiedzUsuńNigdy go nie miałam ale w takim wypadku na pewno się na niego nie skuszę. Obecnie mam drugie opakowanie płynu z Ziaji (niebieskie). Jest świetny :).
OdpowiedzUsuńNa pewno teraz się na niego nigdy nie skuszę. Już któryś raz czytam, że się nie sprawdza :]
OdpowiedzUsuńmam piankę z green Pharmacy z zieloną herbatą i jest świetna polecam :D
OdpowiedzUsuńw takim razie trzymam się z daleka. Chociaż pewnie mnie skusiłoby samo opakowanie :) prostota sama w sobie w połączeniu z naturą :) niestety jestem podatna na takie opakowania :) ale dzięki Twojej recenzji będę omijać go szerokim łukiem :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMiałam zamiar kupić... uff :)
OdpowiedzUsuńMnie nie przekonuje zupełnie. Polecam Ziaję z kwasem laktobionowym. Stosuję od 3 lat i nie zamierzam zmieniać! Używa też mama, przyjaciółka, ciocia i ogólnie wszystkie osoby, którym poleciłam bardzo polubiły.
OdpowiedzUsuńJa kocham Ziaję w tej kwestii :)
OdpowiedzUsuńPlanuję powrót do Lactacydu:)
OdpowiedzUsuńNie lubię takich lejących płynów do higieny intymnej, bo trudno się ich używa. Ja obecnie używam Lactacydu i jestem bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńNie miałam go, ale jakoś ogólnie nie przepadam za kosmetykami GP ;)
OdpowiedzUsuńOjej, nawet nigdy nie słyszałam nic o tej firmie! A u mnie w domu od zawsze stary dobry lactacyd i tyle ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam... ale raz prawie się skusiłam.. na szczęście "prawie" to tutaj słowo kluczowe:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak słabo wypadł.. Myślałam, że będzie nieco lepiej..
OdpowiedzUsuń