Dziś opowiem o odżywce, po której spodziewałam się wiele dzięki obietnicom producenta. Aczkolwiek z tych 8 obiecanych efektów nie sprawdził się żaden, a wręcz jest odwrotnie niż powinno.
Opakowanie: w mojej ocenie chyba jedyny plus tej odżywki. Wykonane z miękkiego plastiku i pod światło dokładnie widać ile jej jeszcze zostało. Otwarcie typu klik, które łatwo się otwiera mokrymi dłońmi. Napisy się nie ścierają, czyli pełnia szczęścia.
Zapach według mnie typowy dla fryzjerskich kosmetyków. Ja za takimi szczególnie nie przepadam, bo są za ciężkie dla mojego nosa. Z tym na szczęście męczymy się tylko mając odżywkę na włosach, po spłukaniu już jest w porządku.
Konsystencja i wydajność. Odżywka jest gęsta i przekłada się to na jej naprawdę sporą wydajność. Ma 200 ml, a myślę, że użyłam jej wczoraj około 12-13 raz, a wystarczy mi jeszcze na raz lub dwa. Ale w przypadku nielubianego kosmetyku wiadomo, że jest to minus.
Działanie. Zacznę może od tego, że moje zdanie od pierwszego jej użycia aż do dziś nie uległo zmianie. Pod tym kątem odżywka utrzymuje ten sam kiepski poziom. Użyłam jej wczoraj wieczorem i standardowo moje włosy wyglądają na tyle źle, że dziś mam związane włosy (a nie lubię siebie tak!).
Co obiecał producent i jak to wypadło- poniżej na zdjęciu są rozpisane efekty. Jak wspomniałam w moim przypadku odżywka sprawdziła się diametralnie inaczej. Moje włosy zawsze po po prostu przeproteinowane!Szczerze mówiąc nie wiem jak to się dzieje i jak to jest możliwe, bo po pierwsze moje włosy kochają proteiny, a dwa że tutaj w składzie są one dopiero po zapachu. Po jej zastosowaniu włosy są bardzo szorstkie, przesuszone, plączące, pozbawione życia i matowe.
Odbudowa struktury? Pogorszenie kondycji włosów!
Nawilżenie? Przesuszenie!
Wygładzenie? Splątanie!
Elastyczność i sprężystość? Pozbawione życia i splątane!
Intensywny połysk? Intensywny mat!
Maksymalna objętość? Smutny przyklap!
Ochrona koloru i pasemek? Zero wpływu na pofarbowane włosy!
Dla takiego efektu wystarczą jej 3 minuty- na włosach, które uwielbiają proteiny i są niskoporowate.
Efekty i skład:
w składzie mamy alkohol izpopropylowy, którego niektórzy unikają, po zapachu hydrolizowana kearyna, hydrolizowany jedwab, olej arganowy, mocznik.
Podsumowując widząc napis arganowa i nie wczytując się w skład naprawdę myślałam, że ta odżywka ma potencjał i będzie ładnie nawilżała. Nadmiar protein w przypadku zniszczonych włosów może pogłębiać wrażenie, że są jeszcze bardziej zniszczone i ciężej je nawilżyć i doprowadzić do dobrej kondycji (sprawdzone na mojej mamie). Także szczerze odradzam kupowanie jej w przypadku włosów zniszczonych.
Cała ta "przyjemność" za jedyne 25 zł.
P.S. z tego co pogrzebałam w Internecie ta odżywka miała kiedyś dużo lepszy skład- olej arganowy na 4 miejscu i całą bombę ekstraktów przed zapachem.
Cena zabójcza jak na taki bubel :)
OdpowiedzUsuńBędę na nią uważać.
OdpowiedzUsuńNo takiej odżywki, która działa kompletnie na odwrót od obietnic producenta, to jeszcze nie widziałam! :P co za bubel :)
OdpowiedzUsuńAle tragedia...
OdpowiedzUsuńJa miałam trochę inną wersję i była ok
OdpowiedzUsuńspodziewałam się nieco niższej kwoty :)
OdpowiedzUsuńZabójstwo dla włosów i to w jakiej cenie ;/
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam nic do włosów z eveline, ale raczej mnie skutecznie zniechęciłaś. :)
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś czytałam o tej odżywce negatywną opinię, na pewno po nią nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńBędę ją omijać szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie nie stosuję kosmetyków tej firmy, z wyjątkiem serum rozgrzewającego na cellulit.
OdpowiedzUsuńO, dobrze, że ostrzegłaś ludzi, żeby tego nie kupować :)
OdpowiedzUsuńhttp://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/ - NOWY POST! (klik)
Zdecydowanie będę jej unikać w tej sytuacji :)
OdpowiedzUsuńEch niedobrze:/ ja jej nie znam. Odżywki powoli mi schodzą więc pewnie dlatego;)
OdpowiedzUsuńo masakra ale drożyzna i bubelizna...
OdpowiedzUsuńMiałam ją kiedyś, tak bardzo złych efektów jak Ty nie miałam, ale ogólnie byłam bardzo niezadowolona.
OdpowiedzUsuńWiem na pewno, że produkty do włosów Eveline będę omijać z daleka :-)
OdpowiedzUsuńSzkoda że się nie sprawdziła
OdpowiedzUsuńBędę ją omijać, jeśli odżywka plącze a nie umożliwia sprawne rozczesanie a do tego nie nawilża to znak, że coś jest bardzo nie tak :P
OdpowiedzUsuńFaktycznie troche proteinek, ktore nie wszystkie wlosieta "lubia", masz racje, zwlaszcza zniszczone. Do tego potencjalnie wysuszajacy alkohol i klapa murowana ;) Tytulowy olejek arganowy na bladym koncu, hit ;/
OdpowiedzUsuńMnie Eveline skutecznie zniechęca tym xw1. Od razu mi to podpowiada, że to buble.
OdpowiedzUsuńZ Eveline to ja głównie kupuję balsamy do ciała i widzę, że dobrze zrobiłam, nie sięgając po odżywki ;P
OdpowiedzUsuńCo do Eveline mam obecnie mieszane uczucia, dawniej bardziej lubiłam ją teraz kiedy spotkałam kilka razy te same składy w niby różnych produktach włączyła się u mnie jakaś rezerwa z którą podchodzę do tej marki.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że należy ją omijać :)
OdpowiedzUsuńEveline ostatnio mnie nie przekonuje...
OdpowiedzUsuń