Tego znanego na blogach maluszka Tutti Frutti o pojemności 120 ml kupiłam w Naturze za ok. 4 zł, oprócz melonowo-arbuzowego posiadam także wersję z jeżyną i maliną oraz z wiśnią i porzeczką, które jeszcze czekają na swoją kolej.
Zapach w opakowaniu jest bardzo intensywny, może nawet troszkę chemiczny- wyraźnie wyczuwam w nim nutę arbuza, lecz podczas wykonywania peelingu w ogóle go nie czułam, a tym bardziej nie utrzymywał się on na skórze. Co w pewnym stopniu mnie rozczarowuje, ponieważ traktuję peeling jak rytuał, dzięki któremu staram się zrelaksować przede wszystkim, a ładny zapach ma mi w tym pomóc.
Opakowanie jest wykonane z plastiku, ale nie do przesady grubego, nie miałam problemu z wydobywaniem peelingu, nie musiałam go stawiać na nakrętce by go wykorzystać do końca i nie urwałam zakrętki, co niestety zdarzało mi się w peelingach do ciała Joanny. Także naprawdę jest porządnie wykonane.
Działanie: mam wrażliwą skórę, także jestem fanką średnich peelingów, ten jest moim najmocniejszym jaki miałam do tej pory, także zaliczam go możliwe, że subiektywnie do mocnych;) Ze względu na jego ostrość używam go średnio raz na 2 tygodnie, a nie tak jak zaleca producent 1-2 razy w tygodniu. Skóra po jego użyciu jest bardzo gładka i napięta i ładnie wchłaniają się po nim balsamy. Mimo, że dla mnie jest mocny to nie wysusza mojej skóry.
Jak na pojemność 120 ml, jest bardzo wydany, wykorzystałam go do 6 pełnych peelingów ;) Porównując go do peelingów BeBeauty o pojemności 200 ml, który wystarczył mi na 7 razy ten jest mega wydajny ;)
Tak zupełnie na marginesie napiszę, że w wannie po spuszczeniu wody zostają po nim piękne niebieskie kryształki!:)
Czuję, że byłby dla mnie za słaby, jednak chciałabym się z nim zapoznać.
OdpowiedzUsuńszkoda, że z zapachem tak kiepsko, ja jednak pozostaję wierna peelingowi kawowemu
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię takie owocowe peelingi- wiadomo, żaden nie będzie pachniał prawdziwymi owocami, zawsze wyczuwa się w takich produktach odrobinę chemii :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Na razie miałam wiśnię & porzeczkę,ale szukam ciągle innych;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te maleństwa Farmony, aczkolwiek ten akurat zmieniał u mnie zapach pod wpływem wody ;)
OdpowiedzUsuńJa kupiłam dzisiaj Jeżynowy :)
OdpowiedzUsuńMam go i uwielbiam za działanie i orzezwiający zapach!
OdpowiedzUsuńJa chyba jako jedyna nie miałam jeszcze tych peelingów :P
OdpowiedzUsuńTe kryształki zostawały też gdy używałam inną wersję tego peelingu, o zapachu liczi i rambutanu.
OdpowiedzUsuńWąchałam je w drogerii i chyba najbardziej spodobał mi się jeżynowy :)
OdpowiedzUsuńNiestety opakowanie, to chyba jedyna jego wada.
OdpowiedzUsuńNa pewno skuszę się na te cuda z tej firmy.
OdpowiedzUsuńOd dawna mnie kuszą!
Nie miałam jeszcze tych butelkowanych. Tutiu Fruti wole w "słoiczku". Ale kolor to ma piękny! Taki kosmiczny!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zapach trochę zawodzi... :(
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować skoro określasz go jako mocny. Ciągle szukam zdzieraka idealnego i ciągle go nie znajduję...
OdpowiedzUsuńkolor to ma mega optymistyczny, chyba już za to bym go kupiła:p
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy zapachnie Ci malina jeżyna, ja go czułam podczas peelingowania, ale na skórze potem w sumie już nie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to jaką mam gładką po nim skórę i rzeczywiście balsamy się ładnie potem chłoną :)
Jeszcze nie miałam peelingów z tej serii, ale w przyszłości na pewno się to zmieni ;)
OdpowiedzUsuńja mam ten o zapachu jeżyny, moj zdecydowany numer jeden:) na ten zapach na pewno też się skuszę, chcę je wszystkie :D
OdpowiedzUsuńZapach musi być kuszący:)
OdpowiedzUsuńFajny blog :) Może wspólna obserwacja ? nazywamsiejustyna.blogspot.com
OdpowiedzUsuńmrr zapach !! JA lubię delikatne peelingi
OdpowiedzUsuńdodaje do obserwowanych
nie wiem jakim cudem jeszcze nie miałam tego peelingu:) trzeba to jak najszybciej zmienić:)
OdpowiedzUsuńużywałam :)
OdpowiedzUsuńgenialny :3
twoja wierna obserwatorka zaprasza do skomentowania najnowszego wpisu :)
http://uszatkaa.blogspot.com/
+
candy!! :D
http://uszatkaa.blogspot.com/2013/09/candy_13.html
Nie miałam jeszcze tych peelingów :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdnie!
http://thearcelia.blogspot.com/2013/09/rozdanie-z-okazji-1-urodzin-bloga-od.html#comments
Pierwszy krok do zapoznania się z serią Tutti Frutti poczyniłam - zakupilam w Biedronce olejek do kąpieli :D Teraz czas na peeling i może masełko :D
OdpowiedzUsuńdla mnie też zapach tego typu kosmetyków jest bardzo ważny, dlatego zawsze wybieram peelingi z joanny, gdyż zapachami powalają :)
OdpowiedzUsuńMam go, źle mi się kojarzy, bo miałam o tym zapachu mus - zużywałam go wieki :P Ale dla mnie jest idealny - ostry :D Mało go używałam, ale teraz skończył mi się peeling z Oriflame, więc ten będzie w użyciu :)) Może się z nim polubię :)
OdpowiedzUsuńta wersja czeka jeszcze na swoją kolej, a ja miałam wiśnię&porzeczkę - uwielbiam ten zapach i oczywiście moc zdzierania tez jest, krótko mówiąc świetny peeling :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego takiego, ale posiadałam peeling cukrowy tej firmy w opakowaniu takim jak masło. I muszę przyznać, że jest świetny ;)
OdpowiedzUsuńhttp://wnetrzekosmetyczkiu.blogspot.com/2014/07/cukrowy-peeling-tutti-frutti-czyli.html