Obiecałam wstawić kilka zdjęć z wakacji nabytków kosmetycznych, więc zaczynamy;)
KIKO jest dosłownie na każdym kroku, naprawdę nie trzeba się specjalnie starać by na niego wpaść. Podczas pierwszej wizyty kupiłam eyeliner oliwkowy nr 112 Crocodile Green i 30 dniową kurację dla rzęs na noc- oba po 3,90 euro w promocji. Gdy drugi raz zaglądnęłam wpadło mi do koszyka to arcy ciekawe serum rozświetlające do twarzy kupiłam bodajże za 5 euro, ma bardzo przyjemny skład i wizualnie też robi wrażenie, kupiłam też rozświetlający top coat na cienie za 2 euro, akurat byłam przekonana, że kupuję bazę rozświetlającą pod cienie, a potem jak doczytałam co kupiłam to się zdziwiłam;D i ostania rzecz to chabrowy eyeliner nr 106 Electric Blue. Na ten moment żałuję, że nie wzięłam więcej eyelinerów, bo Essence i Catrice już nie robią tak często kolorowych eyelinerów jak kiedyś i pod tym względem jest "bieda" w naszych drogeriach.
LUSH- to było przypadkowe odkrycie, zawsze tylko mogłam sobie podczytywać recenzje na blogach i skrycie marzyć o wizycie tam ;) Słynny szampon BIG kosztował 17,50 euro i z tej przyczyny nie chciałam ryzykować zakupu, bo nie wiedziałam czy nie wyrzucą mi go na lotnisku z bagażu, a straty takiej kwoty bym nie przeżyła:D Musiałam skupić się na rzeczach, co do których miałam pewność, że przejdą odprawę. Najbardziej oczywiście zaciekawiły mnie szampony w kostce i kupiłam sobie Jumping Juniper, sugerowałam się tylko zapachem, podobnie było w przypadku mydła w kostce, do koszyka wpadła Miranda. Dostałam gratis próbkę kremu do twarzy i książeczkę z informacją o wszystkich produktach- TŻ tak miał dość mojego studiowania jej, że chciał mi ją zabrać:P
Poza Kiko i Lushem, wpadły mi w oko kosmetyki OMIA, ceny naprawdę mnie zdziwiły 3-4 euro, a w Polsce kosztują znacznie więcej, ale niestety znów samolot pokrzyżował mi plany i tylko zrobiłam zdjęcie:
Planta Optima, której do tej pory nie znałam, a ceny niewysokie i bardzo fajne składy.
Aveeno- dość popularna tam marka, ale już sporo droższa.
Odchodząc od tematyki kosmetycznej muszę przyznać, że uzależniłam się od robienia zdjęć jedzeniu, naprawdę mnie to wciągnęło:D
Mało zachęcające zdjęcie- mam 100 % świadomości, wstawiam je bardziej ku przestrodze :) Widzicie wielki napis na menu na zewnątrz restauracji: PIADA PIZZA i myślicie, koniecznie muszę tego spróbować... Płacicie 8 euro i dostajecie to... Cieniutki placek z szynką parmeńską.
Split, bardzo dobry drink!
Marocchino z nutellą, niebo w gębie po prostu ;)
Rum z colą i mohito, które miało być dla mnie, ale mi nie smakowało i ostatecznie wypił je mój TŻ.
Piwo pszeniczne, nie przepadam za piwem, ale to wyjątkowo mi smakowało.
Oczywiście nie mogłam nie spróbować pizzy (pomijając tę wariację wyżej), a koło tej witryny nie można było przejść obojętnie.
Kawałek pizzy wycięty ogromnymi nożyczkami z całości, potem znów pocięty na mniejsze kawałki, świetnie to wyglądało, a sama pizza rewelacyjna ;)
I wystawa, która mnie zauroczyła:
A na koniec smutna dla mnie puenta, bo
swoje serce zostawiłam we Włoszech, nie tylko chciałabym tam wrócić, a
nawet się przeprowadzić:( Gdybym chciała wymienić co mi się tam podobało
pisałabym tydzień, nie było nawet jednej rzeczy, która by mnie
zaskoczyła negatywnie. Ciepli, pozytywni i roześmiani ludzie, ogrom
życzliwości, uśmiech człowiekowi nie schodzi z twarzy w ogóle gdy tam jest :)
Placek mnie powalił. Jestem niesamowicie ciekawa nowości z KIKO :)
OdpowiedzUsuńTeż go ciągle wspominam, szkoda że negatywnie :D:D
UsuńNowosci super przyznać muszę i tyle.fajnych rzeczy widzialas ;-) i jadlas zapewne bo.mnóstwo tu fotek.jedzenia ;-)
OdpowiedzUsuńTrochę tak, bo stwierdziłam, że skoro tam jestem muszę tego wszystkiego spróbować, bo nie tylko zwiedzaniem człowiek żyje ;-)
UsuńPodoba mi się to z kuleczkami:D
OdpowiedzUsuńMi też się mega spodobało, pod względem wyglądu wymiata:D
UsuńZapraszam do siebie na bloga ;)
OdpowiedzUsuńta druga pizza calkiem calkiem za to pierwsza.. chyba im sie cos pomylilo :D
OdpowiedzUsuńNiestety ;D
UsuńMam jeden eyeliner Kiko jest rewelacyjny. Aplikacja najłatwiejsza z możliwych, nie sprawia żadnych problemów.
OdpowiedzUsuńMam takie samo zdanie na jego temat ;) Cieniutki pędzelek, który pozwala na cienką, dokładną kreskę i na dodatek mają bardzo intensywne odcienie ;))
Usuńfajne zakupy :) marzy mi się wyjazd do Włoch...może kiedyś mi się uda ;) placek wygląda.. hmm... inetresująco :D druga pizza wygląda bosko! aż ślinka leci!
OdpowiedzUsuńNa pewno się uda ;) Ja z kolei muszę tam wrócić, zamieszkanie jest nierealne raczej, ale kolejny wyjazd jak najbardziej do spełnienia! :) Hahaha interesująco:D Moja mina też taka musiała być na jego widok:D
UsuńNo tak, wiele osób nacina się na Piada pizza myśląc, że to pizza ;D a piada to coś w stylu tortilli/naleśnika, super smakuje z nutellą :P A druga pizza to też nie prawdziwa pizza :D to pizza al trancio, czyli jest przygotowywana wcześniej, często leży na podgrzewanych blaszkach i czeka aż ktoś przyjdzie i kupi kawałek. Za to prawdziwa pizza to tylko w pizzeria, koniecznie okrągła i wypiekana w piecu opalanym drewnem. Ale w sumie teraz jesteś bogatsza o tąi wiedzę i masz drugi powód, żeby wrócić do Włoch :D
OdpowiedzUsuńWe Włoszech dużo jest ciekawych marek, nawet mam w planach przygotować taki wpis, ale nigdy nie mogę się za to zabrać :D
Dzięki, że tyle napisałaś ;) Ja pod kątem kulinarnym nie przeczytałam za wiele, więc masz rację byłam jedną z tych osób, które się nacięły ;-)) A jeśli chodzi o tą drugą to właśnie też tak pomyślałam, że bardziej jest robiona pod turystów, bo wchodzisz i szybko sobie wybierasz kawałek jaki Cię interesuje ;)) Na taką prawdziwą właśnie zabrakło czasu, ale masz 100 % racji, że powód do powrotu istnieje ;)
UsuńAż się głodna zrobiłam !
OdpowiedzUsuńNie dziwię się ;))
Usuńteż chcę w końcu odwiedzić włochy :)
OdpowiedzUsuńPo tych zdjęciach zrobiłam się głodna!:)
OdpowiedzUsuńHaha, nie dziwię się:D
Usuńale wyżerka, mniaaam! :) no i zazdroszczę Kiko! ;)
OdpowiedzUsuńGdyby nie mój chłopak, który miał dość KIKO kupiłabym trochę więcej, w końcu nie codziennie się ma okazję odwiedzić ten sklep ;)
UsuńTe rozświetlające kuleczki kiko to jest to serum? Pięknie wygląda i nawet tanie, mam nadzieję, że da super efekt. aż zrobiłam się głodna od tych pyszności.
OdpowiedzUsuńTak to jest serum ;) Właśnie 5 euro to cena promocyjna, więc bardzo tanio, szkoda, że nie pamiętam regularnej, ale była chyba 3 razy wyższa ;)
UsuńUwielbiam takie relacje. Za makaronem nie przepadam, ale kto wie, może we Włoszech by mi posmakował :)
OdpowiedzUsuńChyba jesteś pierwszą osobą, którą "znam", która nie lubi makaronu ;) Ja uwieeeelbiam, a tam to już w ogóle poezja! ;)
UsuńWiem co czułaś opuszczając to miejsce ja podobnie miałam ostatnio jak byliśmy na wakacjach nad Balatonem:)
OdpowiedzUsuńA ja z kolei też marzę o tym, żeby pojechać nad Balaton;)) W zasadzie moja lista miejsc do odwiedzenia co raz bardziej się wydłuża ;)
Usuńjeju, a ja tak paczam co to za kuleczki na pierwszym zdjęciu:D
OdpowiedzUsuńA widzisz, serum i to całkiem ciekawe!:D
UsuńKIKO .... i inne cudowności .... to coś z nutellą bym chciała! :))
OdpowiedzUsuńTo jest kawa z nutellą, przepyszna po prostu ;)) W Polsce takiej nie spotkałam ;)
UsuńChciałabym kiedyś zajrzeć do LUSH :)
OdpowiedzUsuńMoże będziesz miała taką okazję, u mnie to był przypadek, że zaglądnęłam ;)
UsuńZrobiłam się głodna ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tych nowości Kiko :) Ile smakołyków <3
OdpowiedzUsuńNa pewno będę recenzować ;))
UsuńAkurat siedzę przed ekranem głodna, a Ty mi jeszcze to robisz... :P
OdpowiedzUsuńHaha, przepraszam:D
UsuńTe kosmetyki Kiko i mnie ciekawią :) a jedzenie - same pyszności :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że Kiko Was bardziej zaciekawiło niż LUSH :)
UsuńOch chciałabym wypróbować coś z Kiko, piękne zakupy i nawet nie takie drogie ;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ceny są w tym wszystkim najlepsze ;))
UsuńŚwietna wycieczka i cudowne zdjęcia! A tych włoskich kosmetyków Ci zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć :) nie tylko zakupów
OdpowiedzUsuń;-))
UsuńIle pyszności i wspaniałych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńOd tych pyszności teraz tylko pozostaje mi się odchudzać:D
UsuńCzekam na recenzje produktów Kiko!
OdpowiedzUsuńBędą, będą ;))
UsuńŚwietne zdjecia :) Sama niedawno spędziłam bardzo dużo czasu we Francji, ale chętnie zamieniłabym to na Włochy ;)
OdpowiedzUsuńJa z kolei we Francji nie byłam, ale na pewno pojadę, w pierwszej kolejności do Paryża:)
UsuńZazdroszczę wizyty w lush i kiko ;)
OdpowiedzUsuńMi przychodzi jedna rzeczy, która mi by się nie spodobała - ceny. 3,50 euro za herbatę to lekkie przegięcie nawet w towarzystwie czajniczka :)
OdpowiedzUsuń