8 października 2013

Planeta Organica: Balsam fiński do włosów osłabionych i wrażliwej skóry głowy

Fiński balsam Planeta Organica kupiłam bez uprzedniego czytania o nim czegokolwiek, na szybko trafił do koszyka by dobić do darmowej wysyłki, ale chyba nic by to nie zmieniło, ponieważ jest rzesza zadowolonych osób, a ja będę chyba pierwszą, której pod żadnym względem się nie spodobał. 
Zachwycił mnie po prostu ekstrakt z maliny moroszki! :) 



Producent: "Wyciąg z owoców moroszki, bogaty w witaminę C i wielonasycone kwasy tłuszczowe Omega-3 i Omega- 9 odżywia skórę głowy nasycając ją pożytecznymi mikroelementami, wzmacniając korzenie włosów. Rokitnik odżywia i wzmacnia cebulki włosów, łagodzi wrażliwą skórę głowy. Organiczny ekstrakt z wrzosu dodaje włosom siły i blasku, stają się jedwabiste i łatwo się układają. 
Sposób użycia: balsam nanieść na mokre włosy, pozostawić na 3- 5 minut, a następnie dokładnie spłukać."


Zaczynając od opakowania: jest ono bardzo wygodne, zawiera pompkę, a mało odżywek/balsamów ją posiada, a dodatkowo można ją później wykorzystać do przelania innej (tzn. nie w moim przypadku, bo nie zamierzam go kończyć ;)). Aczkolwiek ta pompka dozuje bardzo małą ilość produktu i trzeba ich kilka na jedno użycie. Pojemność to 280 ml, czyli trochę więcej niż standardowo. 



Zapach: niestety kadzidlany, orientalny:( Czyli dokładnie taki jakiego najbardziej nie toleruję i jakiego unikam w kosmetykach. Pół biedy byłoby gdyby był wyczuwalny tylko podczas trzymania go na włosach, niestety ja go czułam do następnego mycia... Właśnie to mnie nauczyło by poczytać o zapachach pozostałych balsamów, a także maseczek czarnej marokańskiej i złotej- wiem, że na 100 % nie zasilą mojej kolekcji włosowej. 

Konsystencję ma gęstą i nie spływa z włosów, w kolorze jasnego brązu.   





Działanie: nakładany na skórę głowy nie powoduje efektu wow, za to znacznie przyspiesza przetłuszczanie włosów, myję je codziennie i mimo to widzę znaczną różnicę w tej kwestii. Później nakładałam go tylko od ucha w dół. Dzięki temu balsamowi byłam przekonana, że moje włosy przechodzą jakiś kryzys i że czegoś im brakuje... Nie skojarzyłam sobie nagłej zmiany na gorsze z tym balsamem, a im dłużej go używałam tym było gorzej. Nie chciałam używać Barwy by oczyścić włosy, bo niczego by nie wyjaśniało, a zależało mi na tym by się dowiedzieć co jest tego przyczyną. Balsamu używałam co drugi dzień, na zmianę z inną odżywką, a kiepski ich stan utrzymywał się cały czas... Co bardzo mnie zaskoczyło, czemu po myciu nie wracały do poprzedniego stanu? Włosy po tym balsamie miałam bardzo sztywne, nie zamieniły się w siano, ale je przypominały... Były też matowe. Na pewno nie były nawilżone, nie miały blasku i nie były jedwabiste i nie układały się łatwo jak zapewniał producent. Bardzo lubię mieć błyszczące i mięsiste włosy, a po tym balsamie miałam na głowie całkowite przeciwieństwo.
Kiedy już się upewniłam, że winowajcą jest ten balsam oczyściłam włosy Barwą i były one zdecydowanie w lepszym stanie.


Skład


nie ma na szczęście silikonów, ale zawiera: organiczny ekstrakt Maliny Moroszki, ekstrakt z rokitnika, organiczny ekstrakt z wrzosu, wyciąg z nostrzyka, wyciąg z bławatka, organiczny olej z żurawiny- jak widać świetny skład nie zawsze przekłada się na działanie, a szkoda:(


Zapłaciłam za niego 18 zł i szkoda jest mi go wyrzucić, a z moich znajomych nie znam nikogo kogo interesowałyby rosyjskie kosmetyki, także jedyną opcją jest chyba zorganizowanie mini rozdania z udziałem tego balsamu ;)

27 komentarzy:

  1. Tez nie lubię kadzidlanych zapachów... tylko meczą i duszą.
    Szkoda, ze się nie sprawdził. Nigdy nie wiem jak zużyć nielubiane odzywki do włosów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby ta była tańsza zużyłabym ją do pierwszego O w OMO, ale była zdecydowanie za droga by skończyć jej żywot w ten sposób ;))

      Usuń
  2. szkoda, że się nie sprawdziła. już wyobrażam sobie ten niezbyt przyjemny zapach.

    OdpowiedzUsuń
  3. wydaje mi się, że zapach mógłby mi się spodobać, bo takie lubię. Szkoda jednak, że nie spełnia swojego zadania... moje włosy mają ogromną tendencję do robienia siana....

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale pech, że się nie sprawdził :( Zapach orientalnych też do moich ulubieńców nie należy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że się nie sprawdził! Nie lubię kiedy pokładam nadzieje w jakiś super składowo kosmetyk a on nic nie robi, albo robi na nie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Moroszki są w Norwegii bardzo popularne, ale w formie konfitury. Nie wiem więc skąd zapach orientalny w tym kosmetyku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to zdziwiło, bo wolałabym jakiś owocowy... Ale widać taką przyjęli strategię dla balsamów z tej marki, a szkoda.

      Usuń
  7. to przykre, że się nie sprawdził. ja waxami goliłam nogi bo u mnie się nie sprawdziły

    OdpowiedzUsuń
  8. mi akurat takie zapachy nie przeszkadzają:) ale szkoda, ze się u Ciebie nie sprawdził, miałam zamiar właśnie któryś z tych balsamów zamówić, tylko nie mogę się zdecydować który wybrać:p

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam taki żel pod prysznic, który pachnie jak kadzidło.. nie mogę się doczekać, kiedy go zużyję, bo żal wyrzucać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to, ale ja wyjątkowo z kadzidlanymi klimatami nie lubię się męczyć ;)

      Usuń
  10. to rzeczywiście pech..ja się boję tych rosyjskich kosmetyków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu sie boisz?;) Ja w wiekszosci na te ktore trafilam spisuja sie rewelacyjnie, ten balsam to akurat wyjatek;)

      Usuń
  11. Mam tybetański i moje włosy go uwielbiają.
    Będę ostrzyła zęby również na jego innych braci ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja miałam podobnie z balsamem propolisowym Babuszki Agafii. Same zachwyty, dobry skład i... klops. Włosy sztywne i matowe tak jak twoje. Zaczęły mi nawet bardziej wypadać tzn. myślę, że się łamały po prostu. Zanim zaczęłam używać tego balsamu, to dałam słoiczek mamie i na szczęście jej się tak spodobał, że wzięła ode mnie tą butlę 1000 ml i używa z przyjemnością. Przynajmniej pieniądze się nie zmarnowały. Po tej przygodzie dałam sobie spokój z rosyjskimi kosmetykami.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zachwycają mnie opakowania i nazwy . To wszystko tak fajnie orientalnie się kojarzy. Szkoda, że przez ten balsam Twoje włosy były w gorszej formie, nie ma co go w takim razie żałować i rzeczywiście odstawić najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że taki słaby :( Zapach też na pewno nie przypadłby mi do gustu, nie lubię takich ciężkich, kadzidlanych zapachów :/

    OdpowiedzUsuń
  15. hmm z tego co przeczytalam zapach totalnie nie przypadlby mi do gustu, raczej nie kupie tego produktu

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawa recenzja, niby nie jest drogo, ale...

    OdpowiedzUsuń
  17. no faktycznie, fajny skład, ale widzę, że balsam trochę bubel.. moje włosy ostatnio tez są jakieś wybredne, nic im nie odpowiada;p

    OdpowiedzUsuń
  18. Raczej bym nie skorzystała, również nie lubię takich zapachów..

    OdpowiedzUsuń
  19. chyba ten zapach przyprawiłby mnie o mdłości, szkoda że się nie sprawdził- skład ma fajny

    OdpowiedzUsuń
  20. szkoda, że nie jesteś z niego zadowolona.... :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapach przyznam również by mi nie podszedł i dziwię się, że kosmetyk rosyjski z dobrym składem nie pozwolił Ci się sobą nacieszyć a wręcz przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń

Za każdy pozostawiony komentarz serdecznie dziękuję ;)