Markę Himalaya do tej pory znałam tylko dzięki pastom do zębów, które notabene bardzo lubię, a tym razem postanowiłam wypróbować czegoś do włosów. Skusił mnie ten proteinowy skład, który jak przewidywałam moje włosy polubiły.
Producent: "Unikalna formuła przeznaczona do
pielęgnacji matowych i przetłuszczających się włosów. Bardzo skutecznie
myje, nadając włosom objętość i puszystość."
Opakowanie jest dość malutkie, ponieważ ma tylko 200 ml- chyba już się przyzwyczaiłam do tych 400 ml butli rosyjskich szamponów. Butelka jest bardzo smukła, otwarcie ma dość oryginalne czym zwraca na siebie uwagę. Mimo to jest dość wydany, ponieważ po użyciu ok. 6 razy zostało mi go ciut mniej niż połowa.
Konsystencja jest gęsta i perłowa. Pachnie bardzo przyjemnie- trochę kwiatowo, uwielbiam jego zapach.
Moja opinia: zawsze podkreślałam to, że nie zależy mi na tym by uzyskać jakąś oszałamiającą objętość, chociaż puszystość jak najbardziej lubię i dążę do niej. Nie spodziewałam się więc w tej materii jakiś cudów, ale obie te rzeczy u siebie odnotowałam. Objętość jest wyraźnie zauważalna. Dodatkowo włosy są bardzo miękkie i puszyste. Dobrze oczyszcza włosy, ale nie przedłuża ich świeżości, ponieważ jak musiałam je myć codziennie tak w dalszym ciągu tak jest, ale przy tym ich w ogóle nie obciąża, nie powoduje w miarę upływu czasu przyklapu. Włosy po użyciu nie są splątane. Dodatkowym plusem jest to, że nie muszę po jego zastosowaniu używać odżywki, ale gdy sięgnę np. po maskę, którą lubię czy jakaś fajną odżywkę mam włosy, z których jestem bardzo zadowolona.
niestety dość długi i sporo chemii, ale brak SLES i SLS, przed zapachem nie ma żadnego ekstraktu dopiero po nim znajdziemy glicerynę, syrop kukurydziany, ekstrakt z ciecierzycy, ekstrakt z korzenia lukrecji, ekstrakt z mydleńca. Aczkolwiek ten skład to dowód na to, że nawet średni skład może zaskoczyć.
Szampon nie należy do najtańszych, ponieważ trzeba zapłacić za niego ok. 14 zł, ale u mnie sprawdził się na tyle dobrze, że z pewnością kupię go jeszcze niejeden raz.
Miałyście styczność z tą marką?:)
Ciekawy szampon, chętnie wypróbuję
OdpowiedzUsuńnigdy nie mialam produktów tej marki :)
OdpowiedzUsuńja tak samo, nigdy chyba nic
UsuńZ Himalaya mam jedynie pomadkę do ust, o mega słodkim i cudnym zapachu ;)
OdpowiedzUsuńCzuję zniesmaczenie do tych produktów po nie udanych testach maseczki i kremów ;(
OdpowiedzUsuńJa też do tej pory kojarzyłam tę markę tylko z pastami. Chętnie sięgnęłabym po ten szampon.
OdpowiedzUsuńSamą markę kojarzę, z szamponem nie miałam styczności jeszcze :)
OdpowiedzUsuńja z himalaya mialam ich mydlo i masc
OdpowiedzUsuńZ jednej strony bardzo fajny, ale z drugiej ten skład, oj nie bardzo :/
OdpowiedzUsuńZ Himalaya mam jakąś maść. Świetnie , że szampon dobrze się u Ciebie sprawdza. Ja staram się zużywać zapasy choć nowości kuszą.
OdpowiedzUsuńCiekawe :)
OdpowiedzUsuńZ tej firmy znam jedynie kosmetyki do twarzy
Z przyjemnością go wypróbuję, jestem ciekawa czy u mnie też zapewni efekt dodatkowej objętości.
OdpowiedzUsuńja też chcę objętości, bo ostatnio to przychlast jest :D
OdpowiedzUsuńIch pasty i mydła często u mnie goszczą, ostatnio pisałam też o piance do mycia twarzy. Produktów do włosów jeszcze nie widziałam stacjonarnie ale wydaje się ciekawy ten szampon.
OdpowiedzUsuńMiałam wersję tego szamponu przeciw łupieżową, mile ją wspominam, pojawiający się łupież znikł i do tej pory nie ma po nim śladu.
OdpowiedzUsuń